Wracam
do Bełchatowa o 4 nad ranem. Nawet nie wiem kiedy rzucam się na
łóżko i śpię następny cały dzień. W głowie mam jedynie datę
24 grudnia. 3 dni do Wigilii, którą spędzę z mamą i Paulem.
Siatkarze Skry już są w Kędzierzynie. Z Mariuszem się nie
widziałam, ale zdążył za ten czas zadzwonić przynajmniej 3 razy
pytając, czy wszystko w porządku, czy wezmę Arka od Winiarskich i
czy zobaczymy się po jego powrocie. Mecz zaczyna się o 18. Zostaję
w Bełchatowie wyłącznie z powodu Miśka, o którego plecy teraz
odpowiadam. Mariusz wydaje się, że wydobrzał i może grać na
pełnych obrotach, więc zostałam pełnoetatową niańką w kwestii
zdrowotnej Michała.
Punkt 17:50 staję przed domem wyżej wspomnianego.
- Jak zwykle na czas, wchodź kochana – otwiera mi Daga, śmiejąc się głośno. Za nią już widzę wychylającego się Wlazłego juniora. Uśmiecham się do kobiety, która tylko wywraca oczami, a z jej ust mogę jedynie wyczytać cicho powiedziane: „Młody nie mógł się doczekać”.
- Cześć Aruś – witam się z blondynem, który już zdążył standardowo objąć moje kolano swoimi małymi rączkami.
- Tatuś powiedział, że dzisiaj będę z tobą spał – informuje mnie otwarcie, na co ja czochram go po krótkiej blond grzywce.
-Skoro tatuś tak powiedział, to chyba nie będziemy mieli wyjścia – chwytam go za rączkę i razem wchodzimy do salonu, gdzie czeka już poddenerwowany Michał w towarzystwie swojego synka – Cześć panowie.
Michał zdobywa się na jakieś ciche powitanie, widać po nim gołym okiem, że jest zły i zdenerwowany. To ważny mecz, mecz na szczycie. Zaksa jest jak na razie liderem tabeli, ale Bełchatowianie uplasowali się zaraz za nimi. Każdy zdaje sobie sprawę z tego, że to nie będzie łatwy mecz.
Oliwier szybko mnie dopada i zaczyna opowiadać o swojej szkole, czasami dopuszczając Arka do głosu. Po paru minutach znam już wszystkie ich nauczycielki, koleżanki i kolegów. Rozmowa z nimi pozwala mi odciągnąć myśli od ważnego meczu, jednak w końcu postanawiam porozmawiać z przyjmującym, który nadal siedzi jak na szpilkach, próbując słuchać studia przedmeczowego. Dobrze wiem, że myślami jest zupełnie gdzie indziej.
- Jutro będziemy musieli jechać na kolejne prześwietlenie – zaczynam, próbując odpowiednio dobierać słowa – Po świętach będziesz już mógł trenować.
Kiwa głową, ale się nie odzywa.
- Nie denerwuj się tak, Misiek – staram się go uspokoić – Poradzą sobie.
- Wiem – odzywa się po raz pierwszy, beznamiętnym głosem – Ale wolałbym tam być, niż siedzieć tutaj i denerwować się sto razy bardziej.
Rozumiem to, dlatego klepię go jedynie pokrzepiająco po ramieniu i rozsiadam się wygodnie, sadzając na swoje kolana Arka. Mecz się zaczyna, a potwierdza to głośny, radosny okrzyk trzylatka: „TATA!”.
Punkt 17:50 staję przed domem wyżej wspomnianego.
- Jak zwykle na czas, wchodź kochana – otwiera mi Daga, śmiejąc się głośno. Za nią już widzę wychylającego się Wlazłego juniora. Uśmiecham się do kobiety, która tylko wywraca oczami, a z jej ust mogę jedynie wyczytać cicho powiedziane: „Młody nie mógł się doczekać”.
- Cześć Aruś – witam się z blondynem, który już zdążył standardowo objąć moje kolano swoimi małymi rączkami.
- Tatuś powiedział, że dzisiaj będę z tobą spał – informuje mnie otwarcie, na co ja czochram go po krótkiej blond grzywce.
-Skoro tatuś tak powiedział, to chyba nie będziemy mieli wyjścia – chwytam go za rączkę i razem wchodzimy do salonu, gdzie czeka już poddenerwowany Michał w towarzystwie swojego synka – Cześć panowie.
Michał zdobywa się na jakieś ciche powitanie, widać po nim gołym okiem, że jest zły i zdenerwowany. To ważny mecz, mecz na szczycie. Zaksa jest jak na razie liderem tabeli, ale Bełchatowianie uplasowali się zaraz za nimi. Każdy zdaje sobie sprawę z tego, że to nie będzie łatwy mecz.
Oliwier szybko mnie dopada i zaczyna opowiadać o swojej szkole, czasami dopuszczając Arka do głosu. Po paru minutach znam już wszystkie ich nauczycielki, koleżanki i kolegów. Rozmowa z nimi pozwala mi odciągnąć myśli od ważnego meczu, jednak w końcu postanawiam porozmawiać z przyjmującym, który nadal siedzi jak na szpilkach, próbując słuchać studia przedmeczowego. Dobrze wiem, że myślami jest zupełnie gdzie indziej.
- Jutro będziemy musieli jechać na kolejne prześwietlenie – zaczynam, próbując odpowiednio dobierać słowa – Po świętach będziesz już mógł trenować.
Kiwa głową, ale się nie odzywa.
- Nie denerwuj się tak, Misiek – staram się go uspokoić – Poradzą sobie.
- Wiem – odzywa się po raz pierwszy, beznamiętnym głosem – Ale wolałbym tam być, niż siedzieć tutaj i denerwować się sto razy bardziej.
Rozumiem to, dlatego klepię go jedynie pokrzepiająco po ramieniu i rozsiadam się wygodnie, sadzając na swoje kolana Arka. Mecz się zaczyna, a potwierdza to głośny, radosny okrzyk trzylatka: „TATA!”.
***
Po
dwóch godzinach patrzę w telewizor i nie dowierzam w to, co się
właśnie dzieje. Nieobecnym wzrokiem wpatruję się sylwetkę
Mariusza. Z jego twarzy nie można wyczytać nic. Jego wyuczone
opanowanie jak zwykle bierze górę.
- To jest jakaś masakra – udaje
się mi jedynie wydukać.
Michał wciąż nie może wydobyć z
siebie słowa, a Daga patrzy to na mnie, to na swojego męża.
Chłopcy siedzą i cicho szeptają między sobą, a ja kompletnie nie
wiem co ze sobą zrobić.
- Zrobię jakąś kolację –
oferuje się brunetka i szybko wychodzi z salonu.
- To był wygrany mecz – szepce w
końcu Michał, bardziej do siebie, niż do kogokolwiek innego.
- I to był chyba właśnie błąd –
mimo to odpowiadam cicho.
Dobrze wiemy, że mowa o drugim secie,
kiedy bełchatowianie wygrywali 24:18 i przegrali 8 piłek pod rząd,
tym samym tracąc seta. To miażdżące, poniekąd nie do wyobrażenia
zwycięstwo wybiło z gry nasz zespół, który tym samym przegrał
mecz 3:1. Już dawno nie widziałam tak rozbitej Skry. Nie mówię
tego na głos, ale czuję, że Misiek myśli dokładnie to samo.
- Mariusz na pewno będzie chciał z
tobą porozmawiać.
- Czemu tak myślisz?
Niebieskooki obraca się w moją stronę
i wzrusza ramionami.
- Bo go znam – usłyszałam
zwięzłą odpowiedź.
Milkniemy na chwilę.
- Jakoś nie szczególnie przeżywasz
ten mecz – zauważam po chwili, badawczo przyglądając się
Winiarskiemu.
Kolejny raz wzrusza ramionami,
pokazując swoje zrezygnowanie.
- Bo wciąż to do mnie nie dociera.
To nie powinno nigdy mieć miejsca. Nie w wypadku naszej drużyny.
Kiwam głową i wstaję z sofy.
- Nie pierwszy i nie ostatni
przegrany mecz – szukając słów pocieszenia, tylko na tyle udaje
mi się zdobyć
- Wiem, Maja. Wiem – wzdycha
ciężko przyjmujący i idąc w moje ślady również wstaje z
miękkiego mebla.
- Biorę Arka do siebie, na pewno
jest już zmęczony – informuję Dagę i Miśka – Trzymajcie się
i dzięki za wszystko.
***
Arek gada jak najęty całą
drogę do mojego domu. Mówi dużo o Mariuszu, a kiedy pytam o
Paulinę, słyszę tylko: „mama pracuje daleko i rzadko psyjezdza
do domu”. Nie ciągnę tego tematu, bo wiem, że nie powinnam o to
wypytywać małego.
Dowiaduję się od niego jednak, że Mariusz nie przyjedzie dzisiaj, a prawdopodobnie dopiero jutro wieczorem, bo czeka ich jeszcze wigilia klubowa, którą organizują gdzieś po drodze. Mały się cieszy, bo mówi, że nudzi mu się u dziadków.
Od razu po wejściu do domu kieruję się z blondynkiem do łazienki, a parę chwil później kładę do go swojego łóżka. Mama wyjechała do Warszawy, więc jestem zdana jedynie na siebie. Czytam Arkowi parę bajek, które przyniósł ze sobą i patrzę, jak po jakiejś godzinie miarowo oddycha z zamkniętymi oczami. Odkładam niewielkie książeczki na komodę i przykrywam chłopca kołdrą i kocem. Uśmiecham się, patrząc na małą wersję Mariusza i wychodzę z pokoju.
Dowiaduję się od niego jednak, że Mariusz nie przyjedzie dzisiaj, a prawdopodobnie dopiero jutro wieczorem, bo czeka ich jeszcze wigilia klubowa, którą organizują gdzieś po drodze. Mały się cieszy, bo mówi, że nudzi mu się u dziadków.
Od razu po wejściu do domu kieruję się z blondynkiem do łazienki, a parę chwil później kładę do go swojego łóżka. Mama wyjechała do Warszawy, więc jestem zdana jedynie na siebie. Czytam Arkowi parę bajek, które przyniósł ze sobą i patrzę, jak po jakiejś godzinie miarowo oddycha z zamkniętymi oczami. Odkładam niewielkie książeczki na komodę i przykrywam chłopca kołdrą i kocem. Uśmiecham się, patrząc na małą wersję Mariusza i wychodzę z pokoju.
***
Nie potrafię zasnąć. Nie
mogę dodzwonić się do Mariusza, o którego zaczynam się cholernie
martwić. Wiem, że pewnie śpi, ale nie dał żadnego znaku życia
od meczu, chociaż obiecał to Arkowi. Przechadzam się po raz setny
z kuchni do mojej sypialni żeby sprawdzić, czy malec nadal
spokojnie śpi.
Nagle słyszę długi, przeciągły dzwonek i zdezorientowana biegnę do drzwi.
Nagle słyszę długi, przeciągły dzwonek i zdezorientowana biegnę do drzwi.
***
- Mariusz? - słyszę jej
zdziwiony głos.
Bez słowa przeciskam się koło niej w drzwiach i nie mogąc dłużej tłumić w sobie skłębionych uczuć przyciskam jej drobne ciało do najbliższej ściany. Kładę obie dłonie na jej talii i schylam się, żeby zetknąć nasze czoła.
- Majka, ja już naprawdę nie umiem się powstrzymywać – przyznaję i bez zastanowienia wpijam się w jej malinowe usta.
W chwili, gdy wreszcie czuję jej usta na swoich targa mną fala pożądania. Chcę mieć ją jak najbliżej, jeszcze bliżej niż w tej chwili. Przywieram mocniej swoim ciałem kiedy czuję, że odwzajemnia mój pocałunek. Kładzie dłonie na moich karku i drażni go swoimi paznokciami. Dreszcze na całym ciele dodają mi odwagi. Pogłębiam pocałunek i rozchylam szerzej jej wargi. Po chwili mogę już swobodnie dotykać językiem jej podniebienia.
Zjeżdżam ręką w dół, aż do jej uda, które delikatnie unoszę ku górze. Oplata mnie w pasie udami, a ja chwytam ją mocno za biodra. Nie przerywając ani na chwilę pocałunku, lewą nogą z hukiem zatrzaskuję drzwi wejściowe.
- Arek śpi – wypływa z jej ust pomiędzy kolejnymi pieszczotami.
Ale dla mnie to nie ma znaczenia. Liczy się ona. Tylko ona.
Wreszcie czuję, że mam ją na wyłączność i chcę, żeby taki stan rzeczy został już na zawsze. Trzymając ją cały czas w powietrzu, zmierzam w kierunku ciemnego salonu. Kładę ją ostrożnie na pokaźnych rozmiarów sofie i sam zaraz znajduję się nad nią. Nie myślę o tym, co będzie jutro. Teraz mam Maję, którą cholernie kocham. Czując jej spragnione pieszczot wargi utwierdzam się w przekonaniu, jak bardzo głupim człowiekiem jestem.
Majka jest moim ideałem i dopiero teraz potrafię to przyjąć do siebie.
- Maja – zdyszany szepcę cicho, odrywając się na parę milimetrów od jej czerwonych ust – Nie żałuję tego, co teraz robimy.
Czuję, że muszę jej to powiedzieć. Nie odpowiada nic, ale czuję jak się uśmiecha. Przyciąga mnie za koszulkę ponownie do siebie i obdarza mnie kolejnym namiętnym pocałunkiem. Kierowany pożądaniem wsuwam palce pod jej luźną koszulę. Na jej skórze momentalnie pojawia się gęsia skórka, co napędza mnie do dalszego działania. Przerywam pocałunek i przenoszę usta na jej szyję. Blondynka wygina się i odchyla szyję, pozwalając mi na więcej. Zostawiając wilgotne ślady na jej skórze, ręką wędruję po jej plecach, w końcu znajdując zapięcie jej stanika. Przyciskam wargi na dłuższą chwilę do jej skóry i bez problemu radzę sobie z odpięciem jej górnej bielizny. Nie mija sekunda, a słyszę jej zduszony jęk i...
- TATUŚ?
Wszystko dzieje się w ułamku sekundy. Maja otwiera oczy, ja z trudem odrywam się od niej i oboje widzimy, jak zapala się światło w korytarzu. W mgnieniu oka podnosimy się z kanapy i z niemałym trudem siadamy prosto obok siebie.
- Tataaaaaaaaaaaaaaaaaaa – rozbudzony Arek wpada w moje ramiona, a ja jedynie wpatruję się w niezdefiniowany wyraz twarzy dziewczyny.
- Powinniście już iść – słyszę po chwili jej zachrypnięty, cichy głos. Nie patrzy na mnie. Ma utkwiony wzrok w jednym punkcie, bliżej mi nie określonym.
- Aruś, idź po swoje rzeczy – zwracam się do synka, który błyskawicznie znika z pola widzenia.
Blondynka wstaje z kanapy i nie obdarzając mnie ani jednym spojrzeniem kieruję się w stronę drzwi. Idę w jej ślady i po chwili oboje stoimy przed wyjściem.
- Maja – staję za nią i chwytam ją rękoma w talii – Nie chciałem cię skrzywdzić.
- Nie zrobiłeś tego – wzdycha ciężko, kiedy składam na jej szyi kolejny czuły pocałunek – Powinnam to przerwać.
Kręcę głową. Wsuwam dłonie pod jej koszulę i zapinam wcześniej rozpięty stanik. Chcę coś jeszcze powiedzieć, ale słyszę, jak Arek trzaska drzwiami i zmierza w naszą stronę.
- Nie żałuję – powtarzam jej do ucha, całuję ją w policzek i wychodzę razem z synem z mieszkania.
Bez słowa przeciskam się koło niej w drzwiach i nie mogąc dłużej tłumić w sobie skłębionych uczuć przyciskam jej drobne ciało do najbliższej ściany. Kładę obie dłonie na jej talii i schylam się, żeby zetknąć nasze czoła.
- Majka, ja już naprawdę nie umiem się powstrzymywać – przyznaję i bez zastanowienia wpijam się w jej malinowe usta.
W chwili, gdy wreszcie czuję jej usta na swoich targa mną fala pożądania. Chcę mieć ją jak najbliżej, jeszcze bliżej niż w tej chwili. Przywieram mocniej swoim ciałem kiedy czuję, że odwzajemnia mój pocałunek. Kładzie dłonie na moich karku i drażni go swoimi paznokciami. Dreszcze na całym ciele dodają mi odwagi. Pogłębiam pocałunek i rozchylam szerzej jej wargi. Po chwili mogę już swobodnie dotykać językiem jej podniebienia.
Zjeżdżam ręką w dół, aż do jej uda, które delikatnie unoszę ku górze. Oplata mnie w pasie udami, a ja chwytam ją mocno za biodra. Nie przerywając ani na chwilę pocałunku, lewą nogą z hukiem zatrzaskuję drzwi wejściowe.
- Arek śpi – wypływa z jej ust pomiędzy kolejnymi pieszczotami.
Ale dla mnie to nie ma znaczenia. Liczy się ona. Tylko ona.
Wreszcie czuję, że mam ją na wyłączność i chcę, żeby taki stan rzeczy został już na zawsze. Trzymając ją cały czas w powietrzu, zmierzam w kierunku ciemnego salonu. Kładę ją ostrożnie na pokaźnych rozmiarów sofie i sam zaraz znajduję się nad nią. Nie myślę o tym, co będzie jutro. Teraz mam Maję, którą cholernie kocham. Czując jej spragnione pieszczot wargi utwierdzam się w przekonaniu, jak bardzo głupim człowiekiem jestem.
Majka jest moim ideałem i dopiero teraz potrafię to przyjąć do siebie.
- Maja – zdyszany szepcę cicho, odrywając się na parę milimetrów od jej czerwonych ust – Nie żałuję tego, co teraz robimy.
Czuję, że muszę jej to powiedzieć. Nie odpowiada nic, ale czuję jak się uśmiecha. Przyciąga mnie za koszulkę ponownie do siebie i obdarza mnie kolejnym namiętnym pocałunkiem. Kierowany pożądaniem wsuwam palce pod jej luźną koszulę. Na jej skórze momentalnie pojawia się gęsia skórka, co napędza mnie do dalszego działania. Przerywam pocałunek i przenoszę usta na jej szyję. Blondynka wygina się i odchyla szyję, pozwalając mi na więcej. Zostawiając wilgotne ślady na jej skórze, ręką wędruję po jej plecach, w końcu znajdując zapięcie jej stanika. Przyciskam wargi na dłuższą chwilę do jej skóry i bez problemu radzę sobie z odpięciem jej górnej bielizny. Nie mija sekunda, a słyszę jej zduszony jęk i...
- TATUŚ?
Wszystko dzieje się w ułamku sekundy. Maja otwiera oczy, ja z trudem odrywam się od niej i oboje widzimy, jak zapala się światło w korytarzu. W mgnieniu oka podnosimy się z kanapy i z niemałym trudem siadamy prosto obok siebie.
- Tataaaaaaaaaaaaaaaaaaa – rozbudzony Arek wpada w moje ramiona, a ja jedynie wpatruję się w niezdefiniowany wyraz twarzy dziewczyny.
- Powinniście już iść – słyszę po chwili jej zachrypnięty, cichy głos. Nie patrzy na mnie. Ma utkwiony wzrok w jednym punkcie, bliżej mi nie określonym.
- Aruś, idź po swoje rzeczy – zwracam się do synka, który błyskawicznie znika z pola widzenia.
Blondynka wstaje z kanapy i nie obdarzając mnie ani jednym spojrzeniem kieruję się w stronę drzwi. Idę w jej ślady i po chwili oboje stoimy przed wyjściem.
- Maja – staję za nią i chwytam ją rękoma w talii – Nie chciałem cię skrzywdzić.
- Nie zrobiłeś tego – wzdycha ciężko, kiedy składam na jej szyi kolejny czuły pocałunek – Powinnam to przerwać.
Kręcę głową. Wsuwam dłonie pod jej koszulę i zapinam wcześniej rozpięty stanik. Chcę coś jeszcze powiedzieć, ale słyszę, jak Arek trzaska drzwiami i zmierza w naszą stronę.
- Nie żałuję – powtarzam jej do ucha, całuję ją w policzek i wychodzę razem z synem z mieszkania.
__________________________
Miał być jutro, ale nie uda mi się złapać nigdzie internetu :( W ogóle straciłam wiarę w to, że dodam coś tutaj podczas wyjazdu, ale uratowała mnie urocza kafejka o nazwie Papaya :D
Siedzę na brzegu morza, delektując się chwilowym dostępem do internetu. Mam już napisany kolejny rozdział. Mówię Wam, nie ma nic piękniejszego, niż siedzenie na brzegu morza i pisanie. Magia!
Jestem w Trogirze - Chorwacja, jeśli byłby ktoś ciekawy :)
Dzisiaj pierwszy dzień na plaży, wreszcie się opaliłam, a przede mną jeszcze cały tydzień.
Korzystam jak najwięcej, dzisiaj wstałam o 5 i biegałam wzdłuż plaży przy wschodzie słońca. Mam tyle inspiracji, że prawdopodobnie zasypię Was nowymi rozdziałami. Na razie tak jak mówiłam wcześniej mam jeden w przód, a dzisiaj będę tworzyć kolejny.
Chciałam dodać jutro, bo jak wiadomo Mariusz ma urodziny, ale myślę, że się nie pogniewacie :p Następny pojawi się kiedy znowu zawitam do Papayi, więc na pewno niedługo :)
O.o
OdpowiedzUsuńjestem . no . tak . właśnie . czuję się rozdarta .
rozdział genialny i mnie kurczę tak bardzo nakręca, że nie jestem w stanie logicznie myśleć.
Bo z jednej strony - Paul . JezusMariaKurdeNo słodki Paul, którego się po prostu nie da nie kochać.
A tutaj mi wpada Mariusz i miesza no . I jest w tym wszystkim tak bardzo zagubiony i tak uroczo się miota w tych emocjach i kocha ją i ja to wiem od pierwszego rozdziału no .
I komu ja mam teraz kibicować?!
xd
Haha, nie pomogę Ci się zdecydować chyba, bo luuubię mieszać :p
UsuńOj ten Aruś to ma wyczucie czasu;d No właśnie Lotman, a tu znów Maniek;) Może tak z okazji urodzin Mariusza, dziewczyna Mańka wybierze?;d Ja tam trzymam kciuki za Wlazłego;) Już nie mogę doczekać się kolejnego;)
OdpowiedzUsuńUdanego wyjazdu;) Pozdrawiam serdecznie;)
Haha, myślałam o tym, ale nie ma tak dobrze :D Nie ma u mnie tak łatwych rozwiązań :p
UsuńDziękuuję :*
Yes yes yes ;D muaha ;) tak to sobie mieszać możesz. Tylko że Oli i Arek raczej są w różnym wieku. Młody Winiar to chyba teraz do podstawówki idzie więc raczej wspólnych nauczycieli nie mają. Co nie zmienia faktu że Arek mnie rozbraja zawsze jak go widzę. Serio :D jaki to będzie przystojniak w przyszłości ;) Takiej to dobrze. Na słoneczku się wygrzewa inspiracje zbiera. Nic tylko się do ciebie teleportować ;) :* do przeczytania ;)
OdpowiedzUsuńZdawałam sobie sprawę z tego tak dobrze, że aż źle skonstruowałam zdanie :p
UsuńTeleportuj się, potrzebuję towarzystwa bo samotne bieganie rano (pozdrawiam mojego tatę, który dostaje kolkę po 200 m) i wieczorne/nocne siedzenie na plaży już mnie delikatnie dobija :D
Buziaki :*
No to się porobiło:D
OdpowiedzUsuńLubię zamieszanie, więc czekam na kolejny;)
Ja jestem jednak #TeamLotman :))
Chorwacja*-*
Zazdroszczę, ale za nieco ponad Tydzień też tam wyruszam, tyle że w okolice Dubrownika;)
Pozdrawiam i do następnego:)
O kurcze, to super! Przed Dubrovnik przejeżdżałam wczoraj - strasznie ładne miasto :)
UsuńMiałam być Team Lotman, a czuję się rozdarta... i to wszystko Twoja wina!
OdpowiedzUsuńJa rozumiem, że Mariusz ją kocha..., ale jednak ma żonę....
Miłych wakacji i do następnego :*
Taki był mój zamiar! :p Nie ma łatwo ze mną :>
UsuńBuziaki :*
Przepraszam, nie komentowałam poprzedniego.. :p
OdpowiedzUsuńNo nie! Jak tak można? xd Areczku słoneczko Ty nasze dziękuje Ci za to że to przerwałeś! TEAM LOTMAN <3 :D
Kocha Ją, kocha.. to było wiadome od początku, lecz wmawiałam sobie sama że ta jego troska, zazdrość że to wszystko z przyjaźni, jednak nie..
Ciekawi mnie co o tym wszystkim myśli Maja...
Czekam na kolejny! I baw się dobrze! ;)
Klaudia
Haha, Klaudia Team Lotman, a jednak Areczka uwielbia! :D Najlepsza jesteś :p
UsuńMyśli Mai nie zdradzam, a co... Pozastanawiajcie się trochę :D
Dziękuuję :*
Jak można nie kochać Areczka? :d no przecież! Ja go nawet mam ustawionego na tapecie w telefonie! :D Ma branie! xd
UsuńAj tam, cicho :D
Lotman, Lotman, to jest oczywiste! :p
Mariusz Mariausz ;)
OdpowiedzUsuńPaul Paul :)
UsuńDokładnie tak!
UsuńPau, Paul!
To nie była żadna sugestia, chciałam tylko zwrócić uwagę na znaczącą postać Paula w mojej historii :D W razie jakichkolwiek ewentualnych wniosków! :D
UsuńJa też nad morzem, tyle że polskim. Niby nie ma co robić, ale jeszcze sama jakoś nie miałam czasu na pisanie, tylko pływam, leżę plackiem na plaży i książki czytam. ;) Nadrobiłam braki i powiem ci, że czekałam aż Mariusz przyzna się co czuje do Majki. Nie wiem jak to dalej rozegrasz ale po tej scenie wydaje mi się, że to właśnie jego a nie Paula Majka darzy dużym uczuciem. ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem jaką masz pogodę, ale wczoraj u mnie na termometrze 42 stopnie także muszę schodzić często z plaży, bo najprawdopodobniej nie wróciłabym do domu zdrowa :D Ale leżę jak najdłużej się da, też czytam wszystkie moje zaległości, tylko że autorstwa mojego guru książkowego - Sparksa :)
UsuńUczucia Majki są na razie Wam nie znane i tak będzie jeszcze przez dłuższy czas.. :p
Buziaki :*
O matko *.*
OdpowiedzUsuńW życiu bym nie przypuszczała że po tej akcji z Lotmanem, umieścisz tu coś tak cudownego. Mariusz, dlaczego dopiero teraz?! Dlaczego tak długo czekałeś na ten wybuch namiętności? Można było tak od razu, zanim dziewczyna zaczęła spotykać się z Paulem. No ale lepiej późno niż wcale. Ciekawe jak teraz zachowa się Maja. Bo nie była obojętna w tych pieszczotach, a gdyby nie Arek, na pewno skończyłoby się to wszystko namiętnym zbliżeniem dwójki kochających się ludzi. Zapomniała na chwilę o Amerykaninie, który jest namiastką w jej życiu. Może czas z tym skończyć? Skoro teraz już wie, co czuje Wlazły, skoro dał jej dowód miłości i pożądania na który czekała tyle lat, będzie prościej. A Pan Idealny proszony jest o szybkie załatwienie swoich spraw rodzinnych i prawowite związanie się z ukochaną blondynką! Nakłanianie jej do zdrady w szale namiętności jest podniecające, to na pewno, ale niewłaściwe. Lepiej będzie jak najpierw uregulują swoje życie, by potem móc się cieszyć swoją obecnością :)
Wygrzewaj się tam! Całuję, S. :*
+ zapraszam na nowości:
12# na http://nienawisc-od-kolyski.blogspot.com/
2# na http://kochaj-mnie-mimo-wszystko.blogspot.com/
Czy czas skończyć z Lotmanem? Kurcze, chyba bym nie potrafiła :p Namieszam jeszcze trochę i może wreszcie zdecyduję się na jakieś rozwiązanie (tak, nadal nie mam ustalonego żadnego konkretnego :p).
UsuńPan Idealny jest trudnym człowiekiem, jak już wszyscy wiedzą, ale na pewno nie zostawi tak tego wszystkiego po tym co teraz się stało :)
Buziaki :*
Zapraszam na 6 rozdział na nie-poddawaj-sie-nigdy.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :*
Nie, no nie. :C Ja jestem Team Lotman, więc chyba wiesz, że jestem niezadowolona z takiego obrotu sprawy. Dobrze chociaż, że do niczego więcej nie doszło, ale i tak konsekwencje tego czynu będą ich zżerać od środka. ;) Tego jestem pewna.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, więcej Paula, więcej Paula!!! :)
Pozdrawiam serdecznie ; ***********
[spell-a-loss]
Będzie Paul, obiecuję Ci! :p Duuuuuużo Paula będzie!
UsuńBuziaki :*
oooo to się dzieje :) mam nadzieję, że Majka po prostu dobrze wybierze. Niby zaprasza Paula na święta, ale jednak z Mariuszem takie akcje.... No,no kochana :) Oczywiście życzę Ci udanego wypoczynku :* + niecierpliwie czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńTeż liczę na to, że dobrze wybierze, ale to będzie baardzo trudne... I dla mnie, i dla niej :D
UsuńBuziaki, dziękuję :*
W ciągu dzisiejszej nieprzespanej nocy nadrobiłam wszystkie Twoje rozdziały ;) Chyba Cię nie zaskoczę, mówiąc, że jak najbardziej widzę Maję z Mariuszem. Jego małżeństwo z Pauliną się posypało i teoretycznie nie ma już czego zbierać, ale jeśli obydwie strony będą chciały, to tak naprawdę uda się wszystko. Tylko czy Mariusz będzie chciał? Niech Majuśka odprawi Paula z kwitkiem i dziękuję bardzo. :P
OdpowiedzUsuńMiłego wypoczywania. ;*
Chyba nie miałabym serca, żeby tak odprawić Lotka :< A Mariusz jeszcze sam nie wie, czego chce, ale cały czas "pracujemy" nad tym.
UsuńBuziaki, dzięki! :*
ja tam uwielbiam Mariusza i jestem całym sercem za nim <3 cały dzien czytam Twoje opowiadania z zapartym tchem :)
OdpowiedzUsuń