wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 23

 - Nie udawaj, że nie umiesz zmywać – fukam na przyjmującego, który jęczy widząc stertę brudnych naczyń.
- Naprawdę nie umiem! - podnosi ręce w geście obrony.
Postanawiam odpuścić Lotmanowi i zrezygnowana rzucam w jego kierunku suchą ścierkę.
- Nawet jeśli powiesz, że nie umiesz wycierać, to i tak będziesz musiał to zrobić – śmieję się w jego stronę.
Patrzę jak obraca w rękach materiał i patrzy na mnie błagalnym wzrokiem. Kręcę głową z dezaprobatą, a jednocześnie szerokim uśmiechem. Po chwili odwzajemnia mój gest i całuje mnie przelotnie w policzek.
- Moja mama będzie cię uwielbiać – zaczyna, a ja posyłam mu zdziwione spojrzenie – Przez 18 lat nie potrafiła nauczyć mnie sprzątać, a ty robisz to w jeden wieczór.
Mój krótki śmiech przerywa dźwięk dzwonka do drzwi. Mama? Nie, ona by nie dzwoniła. Paul posyła mi pytające spojrzenie, na co ja jedynie wzruszam ramionami i ruszam otworzyć.
- Cześć – słyszę od razu po uchyleniu brązowych drzwi i nieruchomieję.
- Mariusz? Co ty tutaj robisz?
- Tatuś przyszedł dać ci plezent! - zza atakującego jak na komendę wyskakuje dobrze mi znany trzylatek.
Patrzę z niedowierzaniem na obu, a po krótkiej chwili przepuszczam ich w drzwiach.
- Przepraszam, że tak bez uprzedzenia – mówi szybko siatkarz – Arek, stój! Zaraz wracamy do domu!
- Tata, ale Maja ma duzą choinkę z cukielkami!
Mariusz wywraca oczami z uśmiechem i przenosi wzrok na mnie. Mina od razu mu poważnieje, a ja denerwuję się co raz bardziej. Paul jest za ścianą i że prawdopodobnie zaraz przyjdzie sprawdzić, czemu mnie tak długo nie ma.
- Jesteś sama?
Zagryzam dolną wargę uciekam wzrokiem na bok.
- Nie – odpowiadam nerwowym głosem i zakładam ręce na piersiach.
- Twoją mamę widziałem przed chwilą na cmentarzu...
- Majka? - słyszę z kuchni i opieram się zrezygnowana o ścianę. Świetnie.
Mariusz patrzy zdezorientowanym wzrokiem na Amerykanina, który w mgnieniu oka znajduje się przy mnie i kładzie mi rękę w talii.
- Znacie się – mruczę pod nosem, patrząc to na jednego, to na drugiego.
Obydwoje mierzą się wzrokiem, aż w końcu Paul wyciąga rękę w stronę Wlazłego. Ten drugi z widocznym dystansem ściska ją krótko i patrzy na mnie ostrym wzrokiem.
- Nie chciałem przeszkadzać – przyznaje szorstkim głosem, w którym nie mogę doszukać się ani odrobiny sympatii – Chciałem ci to tylko dać i życzyć wesołych świąt.
Po czym dosłownie wciska mi w rękę niewielkie, gustownie opakowane pudełeczko. Mam ochotę zapaść się pod ziemię pod wpływem tej całej sytuacji.
- Aruś, idziemy! - woła za synem, który w sekundzie znajduje się przy nim.
Rzuca mi ostatnie chłodne spojrzenie, kompletnie nie zwracając uwagi na Amerykanina i wychodzi razem z trzylatkiem z domu.
- Wlazły... - zaczyna przyjmujący, ale uprzedzam go pod wpływem impulsu.
- Wszystko ci wytłumaczę za chwilę – informuję go, odkładając wcześniej otrzymaną paczuszkę na szafkę w korytarzu – Zapomniałam mu czegoś powiedzieć, to zajmie parę minut, poczekasz?
I nie czekając na odpowiedź wybiegam z domu.
- Mariusz! - wołam głośno, na co atakujący odwraca się. Zapina ostatni pas w foteliku Arka i zamyka tylne drzwi.
Dobiegam do siatkarza, chociaż nie ułatwiają mi tego moje wysokie buty.
- Przepraszam – wypalam od razu, nie zastanawiając się wiele.
- Za co?
Milknę, bo nie znam odpowiedzi.
- Możesz spędzać święta z kim chcesz – ciągnie, widząc moje milczenie. Mówi całkiem spokojnie, chociaż wydaje się to być tylko pozorne – Jesteś dorosła i nie mam na to wpływu. I to ja powinienem przeprosić, że przeszkodziłem. Tylko że kompletnie nie jest mi przykro.
Jego szczerość sprawia, że czuję się jeszcze gorzej.
- Nie może tak być – mówię cicho.
- Co? - pyta natychmiastowo – Jak?
- Między nami – wyjaśniam krótko.
Atakujący wzdycha i wsuwa dłonie do kieszeni swoich ciemnych dżinsów, stając przede mną w małej odległości.
- Chodzi ci o tamtą noc? - pyta bezpośrednio.
Kiwam głową i odważam się spojrzeć w jego oczy.
- Chcesz zapomnieć?
Patrzę w jego czarne oczy i nie potrafię wydobyć z siebie słowa. Chcę zapomnieć?
- Nie o to chodzi – mówię po chwili, bardzo powoli i cicho – Ty wiesz co zrobiłeś?
- Pocałowałem cię – odpowiada błyskawicznie, lekkim tonem. Jak gdyby to była najnormalniejsza sytuacja na świecie.
- Tak – potwierdzam drżącym głosem – I gdyby nie Arek doszłoby do czegoś więcej.
Pierwszy raz mówię to na głos i czuję się z tym jeszcze gorzej, niż kiedy powtarzałam to sobie w myślach.
- Nie zrobiłbym niczego wbrew twojej woli – zapewnia mnie dobitnym głosem – Nie o to ci chodzi, Maja. Przecież widzę.
Czuję, że oczy mi się szklą, jednak próbuję utrzymać kamienną twarz.
- Jak ty możesz spojrzeć teraz prosto w oczy Paulinie? - cedzę przez zęby.
Atakujący odwraca wzrok.
- Wystarczy powiedzieć, że chcesz o tym zapomnieć – odpowiada spokojnie, a ja widzę już tylko zarys jego twarzy przez grubą taflę przezroczystego płynu na moich tęczówkach – Tu nie chodzi o Paulinę, tylko o ciebie.
Zaczynam się trząść. Przez łzy widzę, jak atakujący mierzy mnie wzrokiem jeszcze chwilę i odwraca się, żeby sekundę później znaleźć się przy drzwiach kierowcy.
- Nie chcę o tym zapominać – mówię za nim głośno, próbując zatuszować mój płaczliwy głos – I nie żałuję tego.
Obraz staje się wyraźniejszy, pierwsze łzy spływają po moich policzkach. Jeśli nawet przez chwilę miałam nadzieję, że czarnooki podejdzie do mnie, to zostaje ona rozwiana z chwilą, kiedy posyła mi ostatnie przenikliwe spojrzenie, wsiada do samochodu i odjeżdża.
Nie wiem ile stoję podjeździe, próbując powstrzymać mimowolnie płynące łzy, ale w pewnej chwili czuję mocne, męskie ramiona oplatające moje ciało i tracę resztki opanowania. Płaczę jak dziecko, a Lotman nie odzywając się słowem bierze mnie na ręce i zanosi do domu.


***

Nie pozwalam mu się dotknąć od chwili, kiedy położył mnie w mojej sypialni. Po rozmowie z Mariuszem... Po raz kolejny wracając do zdarzeń sprzed ponad godziny w moich oczach pojawiają się łzy.
Paul ma mnie teraz za największą dziwkę świata. Mariusz nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wiele złego robi. Próbuje stworzyć ze mną jakiś chory układ... Paul prawdopodobnie ostatni raz widzi się ze mną, bo po takiej Wigilii już pewnie...
- Przepraszam za to wszystko – odzywam się zachrypniętym głosem, przerywając ponad godzinną ciszę.
Amerykanin milczy i nie patrzy na mnie. Leży oparty o lewy łokieć, zwrócony z moją stronę, jednak jego twarz skrzętnie unika mojej sylwetki.
- Nie musisz się litować i siedzieć tutaj ze mną. Jedź do Rzeszowa i wykorzystaj resztę wolnego.
- Zanim pojadę, chcę wiedzieć o co tutaj chodziło – odpowiada, a w jego głosie nie słychać już radości, która zawsze bez problemu mogłam wyczuć – O co chodziło z Wlazłym.
Zaciskam powieki i podejmuję kolejną ważną decyzję tego wieczoru. Postanawiam opowiedzieć Paulowi o tym, co zaczęło się 15 lat temu i trwa do teraz. O przyjaźni, która nigdy nie była przyjaźnią. O wszystkim, oprócz nocy 21 grudnia. Po raz pierwszy opowiadam na głos historię o człowieku, który już dawno powinien był zniknąć z mojego życia.


***

- Zabiję tego dupka. Przysięgam, że go zabiję.
Każdej reakcji się spodziewałam, ale nie takiej. Brązowooki wydaje się wpaść w szał, mimo to stara się z opanowaniem utrzymać w pozycji wpół leżącej.
- To mój przyjaciel, Paul – wzdycham ciężko i powtarzam się po raz któryś.
- Przyjaciel? - pyta ironicznie – Majka, on BYŁ twoim przyjacielem. A teraz chce od ciebie czegoś więcej i nie mów mi, że tego nie widzisz.
Oczywiście, że nie widzę. Mojej uwadze umknęło to, jak prawie rozebrał mnie w moim salonie 3 dni temu.
- On ma żonę – cedzi przez zęby po raz kolejny nieprzyjemnym głosem – I syna.
Milczę, bo wiem, że cokolwiek bym nie powiedziała, Lotman jest zbyt rozemocjonowany, a poniekąd widać, że nawet wściekły.
Mruczy pod nosem parę ociekających w przekleństwa epitetów, a ja wpatruję się bez emocji w sufit. Czuję się lepiej z tym, że Paul wie o osobie Mariusza w moim życiu. Chociaż jest to chyba najbardziej okrojona historia, jaką mogłam opowiedzieć. Mimo to próbuję do siebie nie dopuścić poczucia winy, że nie opowiedziałam Amerykaninowi parę znaczących szczegółów. Parę znaczących szczegółów, które miały miejsce 21 grudnia.
Odważyłam się nawet powiedzieć o mariuszowych bliżej mi niezdefiniowanych problemach małżeńskich, chociaż chyba tym Amerykanin najmniej się przejmuje.
- Skrzywdził cię kiedyś? Kiedykolwiek? - słyszę kolejne pytanie i stanę na równe nogi przed moim ogromnym łóżkiem.
- Paul, zaczynasz przesadzać - stwierdzam dobitnie, twardym głosem – Powiedziałam ci o tym nie po to, żebyś teraz został moim prywatnym ochroniarzem, kiedy Mariusz znajdzie się w pobliżu.
Chłopak milknie. Moje słowa zdają się ostudzać jego złość.
- Nie skrzywdził mnie nigdy i nie zrobi tego – zapewniam go, jednak gdzieś w głębi czuję nieprzyjemne ukłucie – Dlatego...
- Po prostu widzę, jak na ciebie patrzy! - wybucha po chwili i idąc w moje ślady, staje na równe nogi, prawie że wchodząc na mnie.
Zakładam ręce na piersiach i patrzę na niego wyczekująco. Wiem, że jeszcze nie skończył.
- I szlag mnie trafia, naprawdę! - ciągnie dalej podniesionym głosem – Nie jesteś moją własnością, Maja, wiem o tym, uwierz. Ale mam ochotę obić twarz każdemu, kto się za tobą ogląda, bo musisz wiedzieć, że...
Zacina się i spogląda na moją twarz z pewną niepewnością. Bo muszę wiedzieć, że? Serce zaczyna mi odrobinę szybciej bić, ale nie daję po sobie tego poznać.
- Chodź – zaskakuje mnie szybką zmianą tonu. Jest zdenerwowany, ale nie tak jak wcześniej. Nie jest zły.
Ciągnie mnie za rękę po schodach, przez korytarz, aż w końcu stajemy na środku kuchni. Po chwili dochodzi do mnie, o co tutaj chodzi. Podnoszę głowę ku górze i wszystko staje się jasne.
- Bo musisz wiedzieć, że się w tobie zakochałem. I że chciałem cię pocałować już w Rzeszowie, ale chciałem, żeby było idealnie.
Oplata mnie mocno w talii, wywołując delikatne dreszcze i styka nasze nosy.
- Pocałunek w mojej kuchni pod jemiołą jest dla ciebie idealny? - śmieję się cicho prosto w jego usta – Romantyk z ciebie, Paul.
Przyjmujący odpowiada mi krótkim uśmiechem i jeszcze bardziej zmniejsza dystans dzielący nasze usta.
- A z ciebie za to ani trochę – słyszę na koniec, a potem czuję już tylko miękkie usta Lotmana na swoich.
__________________________
No to mały prezent dla wszystkich czytelniczek #TeamLotman :)

Miał być punkt 13:00, ale nie mogłam się doczekać, żeby Wam to opublikować. Co Wy na to?

+ edit: lepsza ta czcionka, czy poprzednia? Jak lepiej się Wam czyta?

30 komentarzy:

  1. Aaaaa... jestem zachwycona! Ale trochę się martwię..., to wszystko wydaje się takie... poplątane, że nie mam pojęcia co będzie dalej..., więc niecierpliwie czekam na ciąg dalszy :)
    Całusy :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam cię, wiesz! ;) Takie szczęście wywołało u mnie tych kilka zdań pod koniec. Lotek jest kochany, a Mariusz zachowuje się dziwnie i to już powinno włączyć alarmową lampkę u Majki, ale niestety gdzieś tam w głębi ona czuje do niego jakiś sentyment? resztki miłości? Ciężko powiedzieć. I mimo, że jestem zadowolona niezmiernie, to gdzieś towarzysz mi myśl, że zaraz ta sielanka zniknie jak bańka mydlana! ;p Scena zazdrości, tak, tak, tak! Jak ja lubię takie sytuacje!
    Pozdrawiam Cię serdecznie : *
    + ta czcionka lepsza. ;)
    [spell-a-loss]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już to wiem i wzajemnie, też Cię uwielbiam! :)
      Powiem tyle, że ciężko mi ciągnąć tą słodką sielankę między Lotkiem, a Mają, sama nie wiem czemu :( Ale będzie ona póki co trwać, tyle powiem :)

      Buziaki, dziękuję :*

      Usuń
  3. 3TeamLotman! Jaram sie *.* czcionka cudowna, rozdział cudowny, mięknę, leżę na podłodze i nie wstaję . <3

    OdpowiedzUsuń
  4. dobra zacznę od czcionki, bo jak potem rozpocznę moje wywody, to jeszcze zapomnę :) moim zdaniem jest ok, chociaż poprzednia też mi nie przeszkadzała.
    Mimo że baaaaardzo lubię Lotmana to chyba wolałabym, żeby Majka była z Mariuszem. Może Lotman jest tylko taką ucieczką od Wlazłego, bo wydaje mi się, że to jego Maja kocha. Sama w końcu powiedziała, że nie żałuje tego pocałunku z Mariuszem. Tylko dla niej może problem tkwi w tym, że on ma żonę, dziecko....może w tym, że Paulina prosiła ją o pomoc w ratowaniu małżeństwa, a gdyby była z naszym zawodnikiem SKRY to by je rozwaliła. Małżeństwo to bardzo ważna wartość, ale u Wlazłych istnieje już chyba tylko na papierze. Na miejscu tej Pauliny to nie zostawiłabym męża i wyjechała sobie tak po prostu do Poznania. Jeszcze męża jak męża, ale dziecko. Wydaje mi się też, że może Maja zdecyduje się na związek z Lotmanem,a on ją skrzywdzi (kilka rozdziałów temu sama napisałaś, że coś ukrywa). Nie wiem, co się dalej wydarzy, ale mam przeczucie, że prawdziwe szczęście Maja znajdzie przy Mariuszu.
    Jak Twoje wakacje? Mam nadzieję, że były udane :)
    Pozdrawiam, całusy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ajj, ale bym Ci chciała powiedzieć, czy masz rację czy nie! :p
      Mogę powiedzieć tylko tyle, że trzeba się opierać na uczuciach Majki, o których tak mało piszę :p Słowa to jedno, a myśli to drugie. A znowuż czyny to trzecie. Czyli reasumując - nadal wszystko jest tak samo zawiłe po moim błyskotliwym wyjaśnieniu :)

      Moje wakacje świetnie, w poniedziałek wróciłam z Chorwacji, chociaż najchętniej bym tam została. Opaliłam się tak, że przez następne 2 lata mogę nie wychodzić na słońce :D

      Dziękuuję, buziaki :*

      Usuń
  5. Klepie sobie miejsce ładnie bo lecę do lekarza i nic tu sensownego na szybko nie powstanie. Mam nadzieję że wakacje się udały ;) Się dzieje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udały się i to baaardzo! Czekam :)

      Usuń
    2. Słodko ;) bardzo fajnie Lotek tylko czemu znów jednostronnie? Majka się zwierza i mówi a sprawa Jasmine? ( dobrze pamiętam? ) ciągle nie wyjaśniona. Bywa i tak. Ale nie ładnie. Ciekawa jestem cóż to za prezent przyniósł Mariusz ;) Zdecydowanie dziwna dla Majki sytuacja bo Lotman czaruje intryguje , a do Mariusza dziewczyna też coś czuje i znają się od lat. Tylko że to kompletnie nie właściwe. Hmm. Ciekawie ciekawie ;)

      Usuń
  6. Ja się nie martwię, że jest taka sielanka, bo jak znam Ciebie, długo to nie potrwa i się cieszę;)
    Mam nadzieję, że może jakoś z Mariuszem się dogadają.
    Życzę im szczęścia z Lotmanem, ale liczę, że długo ono nie potrwa ;d
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojj, chyba już za dobrze mnie znacie :( Może w końcu muszę zrobić jakiś zwrot akcji, żebyście nie były takie pewne :D

      Buziaki :*

      Usuń
  7. Co ja na to? Super <3
    Jedyne co mnie gnębi to to, że Paul jeszcze nie powiedziało co chodzi... Kurczę....
    Niepewność...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... Paul stara się nie zepsuć tego, co jest pomiędzy nimi i nie potrafi się przemóc, żeby powiedzieć jej "o tym" :) Ale spokojnie, w swoim czasie wszystko się wyjaśni, jeszcze trochę poczekajcie..

      Usuń
    2. A tak swoją drogą to zapraszam na prolog na nowej historii, zupełnie niesiatkarskiej :)
      samotnosc-mnie-boli.blogspot.com

      Usuń
  8. Ojjj, zdecydowanie #TeamLotman:D
    Niech się im układa jak najdłużej, ale znając ciebie coś wykombinujesz:)
    Jestem baaardzo ciekawa, co takiego Paul ukrywa przed Mają...powie jej?
    Pozdrawiam;)

    PS: kiedy kolejny? Tak mniej więcej; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet gdyby nie powiedział, to "takie coś" zawsze wyjdzie na wierzch. Ale myślę, że w końcu się jakoś weźmie w garść :)

      Kolejny rozdział pojawi się 18 sierpnia.

      Usuń
  9. Boskie *.* Czekam na kolejny i zapraszam do siebie historie-via-lactea.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja się nie cieszę, bo jestem z teamu Mariusza, ale to już wiesz. Dlatego martwi mnie to, co zaszło w kuchni Mai. Nie rozumiem dlaczego całuje się z Lotmanem, skoro kocha Wlazłego. Bo taka jest prawda- kocha go. Od zawsze. I nawet jeśli teraz jest zauroczona Amerykaninem, to prędzej czy później ten "związek" się rozpadnie. Po jakie licho bawi się w to, zamiast walczyć o Mariusza? Nie rozumiem. Nie da się kochać dwóch mężczyzn równocześnie. Zawsze któryś wysuwa się na prowadzenie i można określić na którym bardziej nam zależy. Filmy kłamią niestety -.- Tak to Maja miałaby wymówkę. W każdym razie, co by nie zrobiła, może tego żałować...
    Jestem też wściekła na Wlazłego, bo zamiast porozmawiać jak normalny przyjaciel, wziął nogi za pas jak tylko zobaczył Lotmana. Znowu stchórzył. Jeśli oni oboje nie będą walczyć o uczucie, to nic im nie pomoże :(
    A Lotman wykorzystał okazję, nastrój i magię chwili. Nieładnie. Mam nadzieję że zaraz wróci mama Mai i wszystko przerwie, a potem zrobi dziewczynie niezłą pogadankę. Bo widać że ona też woli Mariusza.
    Uwielbiam to, no! Całuję, S. :*
    zapraszam na czwóreczkę- http://kochaj-mnie-mimo-wszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Właśnie przeczytałam chyba 6 rozdziałów - nadrabiając wszystkie zaległości. Przepraszam, że nie komentowałam każdego, ale jakoś tak mam w zwyczaju, że komentuję na sam koniec ostatni rozdział. Cóż. Czcionka jest ok, choć tak wcześniejsza też była dobra :) Prawdę powiedziawszy jestem za Lotmanem - #TeamLotman hahahha :D, pomimo tego, że normalnie jestem Skrzatem z krwi i kości hahhaha :) Trochę nie wiem co myśleć o Mariuszu. Ok, puściły mu emocje, ale z jednej strony daje jej wolną rękę, wie, że coś ją łączy z Lotmanem, a z drugiej strony jest zły, gdy go spotyka u Mai. TAKIE ŻYCIE Maniek hah :))) Paul wydaje się być spoko, taki delikatny i wgl. Jest tylko jedno ale. Cała sytuacja, o której mówił Krzysiek kilka rozdziałów wcześniej. Trzeba cały czas o tym pamiętać. Gdy Maja opowiadała o swojej przeszłości, gdy wspomniała o zaufaniu, i że gdyby Paul miałby również historię z przeszłości, opowiedziałby o tym.. tknęło mnie i przypomniałam sobie o "tajemnicy (?)" Amerykanina.
    Lol, wyszedł wywód jakiś, no ale.. trudno!
    Dziękuję Ci, że cały czas mnie informujesz o nowych rozdziałach, jestem strasznie wdzięczna. Postaram się być już na bieżąco z kolejnymi częściami ;)
    Co prawda już nic nie napiszę na volleyballinmyheart.blogspot.com ale jeśli możesz, to informuj mnie tam nadal, gdyby pojawił sie nowy blog, dam znać.
    Pozdrawiam i całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. O nie! Nie z Paulem! Ja się tak nie bawię ;p xd
    A teraz tak serio.Szczerze to nie przypuszczałam, że Mariusz pojawi się w takim momencie. Widać, że jest zazdrosny o Majkę. Nie rozumiem do końca jej zachowania. No bo najpierw mówi, że też nie żałuje i nie chce o tym zapomnieć, a potem się cieszy na pocałunek z Lotmanem. Czy ona oszukuje samą siebie czy też nie wie czego do końca chce? Liczę, że wkrótce się to wyjaśni. Może jestem trochę stronnicza, bo wolałabym, żeby była z Wlazłym i dlatego ten pocałunek z Amerykaninem mnie lekko zdenerwował xd. No cóż, ty i tak poprowadzisz to opowiadanie tak jak będziesz tego chciała ;)

    Czekam na następny rozdział. Pozdrawiam ;*

    A u mnie jest już trójeczka ;)
    http://painandtroublebutafterislove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. TEAM LOTMAN RZĄDZI
    Ja z całego serca kibicuję Mai i Paulowi i nic tego nie zmieni.
    Bardzo lubię Szampona ale tak na sportowo a nie w tym opowiadaniu
    POZDRAWIAM
    WINIAROWA:)

    OdpowiedzUsuń
  14. O nie, nie, nie! Zdecydowane "nie" dla Lotmana! Team Wlazły pozdrawia! :)

    Kurde trochę to dziwne, no bo wiadomo, że Majka kocha Mariusza, BO TO JEST OCZYWISTE, a mimo to dała się pocałować Paul'owi. W ogóle cóż to za historię skrywa przyjmujący, bardzo jestem ciekawa, więc wiesz, nie trzymaj nas długo w niepewności :)

    Mam tylko nadzieję, iż Mariusz się tym wszystkim nie zrazi i dalej będzie walczył o Maję.
    Wyczuwam problemy na linii Wlazły-Lotman podczas meczów będzie dość... ciekawie, na pewno będzie iskrzyć.

    Jak zwykle nadrabiam, bo nie mam możliwości czytania na bieżącą, ale ogólnie, to jestem, czytam i żyję, pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nadrobiłam wszystkie rozdziały i szczerze powiem, myślałam, że zajmie mi to więcej czasu, ale tak mnie ta historia wciągnęła, że jak zaczęłam czytać to już nie mogłam się oderwać.

    Połączenie Mariusza i Paula w jednym opowiadaniu to jak dla mnie strzał w dziesiątkę, bo oby tych panów bardzo lubię. A jeśli dodać do tego Kosę, Igłę i Winiara, to już jestem w siódmym niebie.

    Jeśli chodzi o Majkę, to jak dla mnie trochę się dziewczyna pogubiła ze swoimi uczuciami, choć wcale się nie dziwię. Bo jak tu się oprzeć Lotmanowi, który od początku ją zauroczył, a z drugiej strony jakoś uwolnić się od Mariusz, z którym przecież zna się tyle lat. Pojęcia nie mam jak to się wszystko ułoży, więc z niecierpliwością czekam na kojeny rozdział.

    Podoba mi się, że bohaterowie nie są jednoznaczni. Paul sprawia wrażenie chodzącego ideału (tak nawiasem mówiąc, to przy końcówce się zupełnie rozpłynęłam), ale ponoć coś ukrywa przed Majką. Za to Mariusz jak dla mnie jest egoistą. Może i jego małżeństwo to już tylko formalność, ale mam wrażenie, że mu nie zależy ani na dziecku, ani na Majce. Może się mylę i mam nadzieję, że Mario jakoś w końcu poukłada swoje życie, ale w taki sposób by jak najmniej osób ucierpiało.

    Chciałam napisać coś mądrego, ale chyba mi nie wyszło. Więc na koniec przesyłam pozdrowienia ze stolicy.

    Lorin |zagrajmy-pozorami|

    OdpowiedzUsuń
  16. No nareszcie! Ciesze się :D Ale Wlazły... boże. Ten człowiek mnie tu tak wkurwia jak nikt inny! ;3
    Lotman, Lotman, Lotman!
    Klaudia :d

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapraszam na rozdział 4 ;)
    http://painandtroublebutafterislove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Zdecydowanie cieszę się z tego pocałunku! ;D Paul i Majka świetnie do siebie pasują i Amerykanin na pewno niedługo się przed nią otworzy. Mariusz zachowuje się nie w porządku i jak dla mnie nie stanowi dobrego materiału na partnera Majki.

    Czekam na nowości.

    Pozdrawiam Sonia ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Zapraszam na http://historie-via-lactea.blogspot.com/2013/08/bechatowski-park-cz2.html :) Liczę na opinie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. 5 rozdział na spell-a-loss.blogspot.com Zapraszam : *

    OdpowiedzUsuń