-
Misiek ma prawdopodobnie wybity dysk międzykręgowy.
Zabrzmiało to jak wyrok. Zdecydowanie.
- Pogadasz z nim? - zapytałam. - Ja nie umiem. Jestem kompletnie beznadziejna.
- Nie gadaj głupot.
- Kiedy to sama prawda – westchnęłam, siadając koło niego na niewielkiej ławce – W życiu bym nie pomyślała, że ten wieczór tak się skończy.
- Za bardzo się przejmujesz – skwitował – To tylko kontuzja. To się zdarza, Majka.
Wypuściłam powietrze z ust i oparłam głowę o jego ramię.
- Chyba za długo było dobrze, co? Dwa dni bez problemów to zdecydowanie rekord.
- Daj spokój – uciszył mnie i przyciągnął do siebie.
Objął mnie swoim ramieniem, a ja odruchowo splotłam nasze palce.
- Ty też się krzywiłeś na boisku, widziałam – wytknęłam mu z lekkim wyrzutem.
- Maaaaaja – szepnął mi przeciągle prosto do ucha tak, że poczułam na plecach gęsią skórkę – Wyluzuj, dobrze?
Westchnęłam cicho, ściskając jego palce.
- A od kiedy ty takie wyluzowany?
- Ktoś musi – zaśmiał się krótko, uważnie przyglądając się mojej twarzy.
Nastała chwila ciszy, która chyba po raz pierwszy wydawała mi się być krępująca. To trochę dziwne, jeśli by patrzeć na to, że znamy się tyle lat, prawda?
- Przytulisz mnie?
Podniosłam swój przerażony wzrok na jego twarz. Boże, naprawdę powiedziałam to na głos?
- Co to za pytanie?
Uśmiechnął się, a w jego oczach zobaczyłam dwie radosne iskry. Nie, nie była to odbijająca się lampa, która jako jedyna oświetlała pomieszczenie. To była prawdziwa radość w jego tęczówkach.
- Chodź tutaj – zwinnym ruchem przyciągnął mnie na swoje kolana i szczelnie oplótł ramionami moją talię i plecy.
Znacie to uczucie, kiedy jeden z pozoru prosty gest sprawia, że wydaje wam się, że nie potrzebujecie niczego więcej? Właśnie tak czułam się w ramionach Wlazłego. Lewą dłoń ułożyłam na jego szczupłym karku, a prawą delikatnie zacisnęłam na krótkich włosach atakującego. Poczułam jak drażni mój odkryty obojczyk nosem i mimowolnie zmrużyłam oczy.
- Co robiłeś, kiedy byłam w Rzeszowie? - spytałam nagle, niewiele myśląc.
- Dlaczego pytasz?
Zagryzłam dolną wargę i otworzyłam oczy. No właśnie, dlaczego pytasz?
- Byłem z Arusiem u moich rodziców – na szczęście zbył moje milczenie krótką odpowiedzią.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Paulina też była? - wypłynęło z moich ust, zanim zdążyłam ugryźć się w język.
- Nie.
- Czemu?
- Pracuje w Łodzi i tam ma mieszkanie, żeby było bliżej. Została, bo miała jakieś zlecenie.
- Nie przeszkadza ci to? - zaryzykowałam.
- Musimy o tym rozmawiać? - westchnął ciężko.
Zrezygnowana nie odpowiedziałam, tylko mocniej przylgnęłam do ciepłego ciała siatkarza. Ten zsunął jedną rękę z mojej talii na udo, co nie mogło umknąć mojej uwadze.
- Wydawałeś się być jakiś szczęśliwszy, niż przed moim wyjazdem. Pomyślałam, że może byliście razem na jakichś krótkich wakacjach...
- Na wakacjach... - prychnął cicho pod nosem – Od dawna nie wyjeżdżamy nigdzie wspólnie.
- Dlaczego... - zaczęłam, ale szybko mi przerwał.
- Maja, proszę cię – zdecydowany, a zarazem łagodny ton jego głosu sprowadził mnie na ziemię – Mówiłem ci ostatnio, żebyś się w to nie mieszała...
- Martwię się – weszłam mu w słowo i podniosłam głowę tak, żeby mieć jego twarz przed swoją.
- To przestań. Proszę.
Napotkałam jego błagalne spojrzenie i zamilkłam.
- Ze mną i Pauliną już nie jest tak, jak na początku. Ale mamy Arka i chcę, żeby wszystko względem niego było najlepsze. Dlatego odpuść, Maja, bo widzę, że chcesz pomóc, ale to już nie ma sensu. Poradzę sobie.
Nie spuścił wzroku ani na chwilę. Mówił szczerze, chociaż w dziwny sposób. Nie wyczułam w jego głosie smutku, zawodu czy przejęcia. Tak jakby powtarzał te słowa codziennie, jakby to było coś najnormalniejszego na świecie. Wydawał się być przyzwyczajony do przedstawianego przez niego stanu rzeczy. Ot tak, moje małżeństwo jest już teraz tylko na papierze, ale mamy synka, więc musimy stwarzać pozory szczęśliwej rodziny. Ile w tym prawdy? Nie wiem, ale tak właśnie to zabrzmiało.
- Okej.
Moja krótka odpowiedź zbiła go z tropu. Szybko uwolniłam się z uścisku i wstałam z jego kolan.
- Maja – usłyszałam i stanęłam wyprostowana z opuszczonymi rękami i wyczekującą miną na twarzy – Nie bądź zła.
- Nie jestem – wzruszyłam ramionami.
- Właśnie widzę – posłał mi słaby uśmiech i stanął przede mną – Możemy zapomnieć o tej rozmowie?
Skinęłam prawie niezauważalnie głową.
- Nie chcę mieć takiej relacji z tobą – złapał mnie za opuszki palców i delikatnie ścisnął, na co ja mimowolnie wzdrygnęłam – Nie wiem, ile jeszcze będziesz w kraju... Po prostu tęskniłem za tobą i chcę ten czas, kiedy jesteś tutaj dobrze wykorzystać. Nie w taki sposób jak przed chwilą. Dobrze?
Uśmiechnęłam się i w momencie wtuliłam w jego klatkę piersiową.
- Może masz rację.
- Na pewno mam, chciałaś powiedzieć – zaśmiał się i cmoknął mnie w czoło – Chodźmy już, odwiozę cię do domu.
Zabrzmiało to jak wyrok. Zdecydowanie.
- Pogadasz z nim? - zapytałam. - Ja nie umiem. Jestem kompletnie beznadziejna.
- Nie gadaj głupot.
- Kiedy to sama prawda – westchnęłam, siadając koło niego na niewielkiej ławce – W życiu bym nie pomyślała, że ten wieczór tak się skończy.
- Za bardzo się przejmujesz – skwitował – To tylko kontuzja. To się zdarza, Majka.
Wypuściłam powietrze z ust i oparłam głowę o jego ramię.
- Chyba za długo było dobrze, co? Dwa dni bez problemów to zdecydowanie rekord.
- Daj spokój – uciszył mnie i przyciągnął do siebie.
Objął mnie swoim ramieniem, a ja odruchowo splotłam nasze palce.
- Ty też się krzywiłeś na boisku, widziałam – wytknęłam mu z lekkim wyrzutem.
- Maaaaaja – szepnął mi przeciągle prosto do ucha tak, że poczułam na plecach gęsią skórkę – Wyluzuj, dobrze?
Westchnęłam cicho, ściskając jego palce.
- A od kiedy ty takie wyluzowany?
- Ktoś musi – zaśmiał się krótko, uważnie przyglądając się mojej twarzy.
Nastała chwila ciszy, która chyba po raz pierwszy wydawała mi się być krępująca. To trochę dziwne, jeśli by patrzeć na to, że znamy się tyle lat, prawda?
- Przytulisz mnie?
Podniosłam swój przerażony wzrok na jego twarz. Boże, naprawdę powiedziałam to na głos?
- Co to za pytanie?
Uśmiechnął się, a w jego oczach zobaczyłam dwie radosne iskry. Nie, nie była to odbijająca się lampa, która jako jedyna oświetlała pomieszczenie. To była prawdziwa radość w jego tęczówkach.
- Chodź tutaj – zwinnym ruchem przyciągnął mnie na swoje kolana i szczelnie oplótł ramionami moją talię i plecy.
Znacie to uczucie, kiedy jeden z pozoru prosty gest sprawia, że wydaje wam się, że nie potrzebujecie niczego więcej? Właśnie tak czułam się w ramionach Wlazłego. Lewą dłoń ułożyłam na jego szczupłym karku, a prawą delikatnie zacisnęłam na krótkich włosach atakującego. Poczułam jak drażni mój odkryty obojczyk nosem i mimowolnie zmrużyłam oczy.
- Co robiłeś, kiedy byłam w Rzeszowie? - spytałam nagle, niewiele myśląc.
- Dlaczego pytasz?
Zagryzłam dolną wargę i otworzyłam oczy. No właśnie, dlaczego pytasz?
- Byłem z Arusiem u moich rodziców – na szczęście zbył moje milczenie krótką odpowiedzią.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Paulina też była? - wypłynęło z moich ust, zanim zdążyłam ugryźć się w język.
- Nie.
- Czemu?
- Pracuje w Łodzi i tam ma mieszkanie, żeby było bliżej. Została, bo miała jakieś zlecenie.
- Nie przeszkadza ci to? - zaryzykowałam.
- Musimy o tym rozmawiać? - westchnął ciężko.
Zrezygnowana nie odpowiedziałam, tylko mocniej przylgnęłam do ciepłego ciała siatkarza. Ten zsunął jedną rękę z mojej talii na udo, co nie mogło umknąć mojej uwadze.
- Wydawałeś się być jakiś szczęśliwszy, niż przed moim wyjazdem. Pomyślałam, że może byliście razem na jakichś krótkich wakacjach...
- Na wakacjach... - prychnął cicho pod nosem – Od dawna nie wyjeżdżamy nigdzie wspólnie.
- Dlaczego... - zaczęłam, ale szybko mi przerwał.
- Maja, proszę cię – zdecydowany, a zarazem łagodny ton jego głosu sprowadził mnie na ziemię – Mówiłem ci ostatnio, żebyś się w to nie mieszała...
- Martwię się – weszłam mu w słowo i podniosłam głowę tak, żeby mieć jego twarz przed swoją.
- To przestań. Proszę.
Napotkałam jego błagalne spojrzenie i zamilkłam.
- Ze mną i Pauliną już nie jest tak, jak na początku. Ale mamy Arka i chcę, żeby wszystko względem niego było najlepsze. Dlatego odpuść, Maja, bo widzę, że chcesz pomóc, ale to już nie ma sensu. Poradzę sobie.
Nie spuścił wzroku ani na chwilę. Mówił szczerze, chociaż w dziwny sposób. Nie wyczułam w jego głosie smutku, zawodu czy przejęcia. Tak jakby powtarzał te słowa codziennie, jakby to było coś najnormalniejszego na świecie. Wydawał się być przyzwyczajony do przedstawianego przez niego stanu rzeczy. Ot tak, moje małżeństwo jest już teraz tylko na papierze, ale mamy synka, więc musimy stwarzać pozory szczęśliwej rodziny. Ile w tym prawdy? Nie wiem, ale tak właśnie to zabrzmiało.
- Okej.
Moja krótka odpowiedź zbiła go z tropu. Szybko uwolniłam się z uścisku i wstałam z jego kolan.
- Maja – usłyszałam i stanęłam wyprostowana z opuszczonymi rękami i wyczekującą miną na twarzy – Nie bądź zła.
- Nie jestem – wzruszyłam ramionami.
- Właśnie widzę – posłał mi słaby uśmiech i stanął przede mną – Możemy zapomnieć o tej rozmowie?
Skinęłam prawie niezauważalnie głową.
- Nie chcę mieć takiej relacji z tobą – złapał mnie za opuszki palców i delikatnie ścisnął, na co ja mimowolnie wzdrygnęłam – Nie wiem, ile jeszcze będziesz w kraju... Po prostu tęskniłem za tobą i chcę ten czas, kiedy jesteś tutaj dobrze wykorzystać. Nie w taki sposób jak przed chwilą. Dobrze?
Uśmiechnęłam się i w momencie wtuliłam w jego klatkę piersiową.
- Może masz rację.
- Na pewno mam, chciałaś powiedzieć – zaśmiał się i cmoknął mnie w czoło – Chodźmy już, odwiozę cię do domu.
***
Wychodząc
z hali mocno wtuliła się w moje ramię. Chwilę po załadowaniu się
do mojego samochodu, przybliżyła się do mnie i całując w
policzek powiedziała, że jeśli nie chcę, to nie będzie już o
nic pytać. Wiedziałem, że chodziło głównie o pytania dotyczące
Pauliny, jednak skwitowałem to krótkim uśmiechem. Teraz miałem
czas, żeby to wszystko spokojnie poukładać sobie w głowie.
Blondynka chwilę po wyjechaniu spod częstochowskiej hali zasnęła,
a ja ani myślałem jej budzić. Co chwila kątem oka obserwowałem
jej lekko rozchylone usta i miarowo unoszącą się klatkę
piersiową. Nawet kiedy spała, jej obecność sprawiała mi radość
i wywoływała uśmiech na twarzy. Gdzieś w głębi może i czułem
pewien niedosyt. Nie mogłem usłyszeć jej głosu, śmiechu,
zobaczyć tak dobrze mi znane błyszczące oczy czy poczuć jej
miękkie usta na moim policzku. Pokręciłem z niedowierzaniem głową.
W
co ty brniesz, Wlazły.
Obiecałeś sobie dać jej wolną rękę, POWIEDZIAŁEŚ SOBIE, że dajesz jej wybór, a tak naprawdę nie możesz się powstrzymać, kiedy jest blisko. Jak długo będziesz się jeszcze powstrzymywał, żeby nie przekroczyć granicy? Może lepiej byłoby, żeby jak najszybciej wyjechała z kraju?
Szybko wyrzuciłem z głowy ostatnią myśl i skarciłem się w myślach.
I co by ci wtedy zostało? Aruś, utrzymanie domu, treningi i mecze? Widzisz w tym jakiś głębszy sens, geniuszu?
Chcę, żeby została jak najdłużej. Chcę ją mieć przy sobie jak najbliżej. Jestem egoistą, ale wszystko czego teraz potrzebuję to drobna blondynka, siedząca tuż obok.
Zajechałem pod dobrze mi znany, żółty dom i po próbie jak najcichszego parkowania, wysiadłem z samochodu. W mgnieniu oka znalazłem się przy drzwiach pasażera. Delikatnie nacisnąłem klamkę i pociągnąłem w swoją stronę. Niewiele się zastanawiając, odpiąłem pasy, zabezpieczające dziewczynę.
- Jesteśmy? - wymruczała zachrypniętym głosem, uchylając prawe oko.
- Spokojnie, śpij. Zaniosę cię – zapewniłem ją szeptem i zwinnie przeniosłem jej drobne ciało na swoje ręce.
Niebieskooka mruczała coś niezrozumiałego pod nosem, aż w końcu zmęczona opuściła głowę na mój bark i już więcej jej nie usłyszałem. Odetchnąłem z ulgą i po krótkiej drodze z auta do drzwi domu, jakimś cudem udało mi się nacisnąć dzwonek. Po dłuższej chwili w otwartych drzwiach zobaczyłem zaspaną, a jednocześnie zdziwioną panią Beatę. Bez słowa, lecz z uśmiechem na ustach wpuściła mnie do środka, pokazując gestem drogę do sypialni blondynki.
Łokciem poradziłem sobie z klamką i sekundę później kładłem dziewczynę na dość pokaźnych rozmiarów łóżku. Po chwili namysłu rozpiąłem jej grubą, klubową bluzę i zsunąłem buty z jej stóp. Obuwie dzięki mojej pomocy bezszelestnie znalazło się na podłodze koło łóżka.
- Mariusz – usłyszałem za plecami – Jeśli chcesz, to możesz zostać.
Uśmiechnąłem się, nie odrywając wzroku od blondynki.
- Nie, dziękuję, muszę odebrać Arka od Winiarskich.
Kobieta pokiwała głową ze zrozumieniem.
Ucałowałem śpiącą dziewczynę w skroń, przykryłem ją leżącym obok kocem i cicho wyszedłem z pokoju. Po krótkim pożegnaniu z panią Adamczyk, zadowolony opuściłem dom.
Arek pewnie właśnie spokojnie śpi z Oliwierem w pokoju tego drugiego, a ty wracasz do kompletnie pustej sypialni, podczas kiedy cholernie ważna dla ciebie dziewczyna jest na wyciągnięcie ręki.
Brawo, Wlazły. Ciekawe, jak długo jeszcze zdołasz się tak powstrzymywać.
Obiecałeś sobie dać jej wolną rękę, POWIEDZIAŁEŚ SOBIE, że dajesz jej wybór, a tak naprawdę nie możesz się powstrzymać, kiedy jest blisko. Jak długo będziesz się jeszcze powstrzymywał, żeby nie przekroczyć granicy? Może lepiej byłoby, żeby jak najszybciej wyjechała z kraju?
Szybko wyrzuciłem z głowy ostatnią myśl i skarciłem się w myślach.
I co by ci wtedy zostało? Aruś, utrzymanie domu, treningi i mecze? Widzisz w tym jakiś głębszy sens, geniuszu?
Chcę, żeby została jak najdłużej. Chcę ją mieć przy sobie jak najbliżej. Jestem egoistą, ale wszystko czego teraz potrzebuję to drobna blondynka, siedząca tuż obok.
Zajechałem pod dobrze mi znany, żółty dom i po próbie jak najcichszego parkowania, wysiadłem z samochodu. W mgnieniu oka znalazłem się przy drzwiach pasażera. Delikatnie nacisnąłem klamkę i pociągnąłem w swoją stronę. Niewiele się zastanawiając, odpiąłem pasy, zabezpieczające dziewczynę.
- Jesteśmy? - wymruczała zachrypniętym głosem, uchylając prawe oko.
- Spokojnie, śpij. Zaniosę cię – zapewniłem ją szeptem i zwinnie przeniosłem jej drobne ciało na swoje ręce.
Niebieskooka mruczała coś niezrozumiałego pod nosem, aż w końcu zmęczona opuściła głowę na mój bark i już więcej jej nie usłyszałem. Odetchnąłem z ulgą i po krótkiej drodze z auta do drzwi domu, jakimś cudem udało mi się nacisnąć dzwonek. Po dłuższej chwili w otwartych drzwiach zobaczyłem zaspaną, a jednocześnie zdziwioną panią Beatę. Bez słowa, lecz z uśmiechem na ustach wpuściła mnie do środka, pokazując gestem drogę do sypialni blondynki.
Łokciem poradziłem sobie z klamką i sekundę później kładłem dziewczynę na dość pokaźnych rozmiarów łóżku. Po chwili namysłu rozpiąłem jej grubą, klubową bluzę i zsunąłem buty z jej stóp. Obuwie dzięki mojej pomocy bezszelestnie znalazło się na podłodze koło łóżka.
- Mariusz – usłyszałem za plecami – Jeśli chcesz, to możesz zostać.
Uśmiechnąłem się, nie odrywając wzroku od blondynki.
- Nie, dziękuję, muszę odebrać Arka od Winiarskich.
Kobieta pokiwała głową ze zrozumieniem.
Ucałowałem śpiącą dziewczynę w skroń, przykryłem ją leżącym obok kocem i cicho wyszedłem z pokoju. Po krótkim pożegnaniu z panią Adamczyk, zadowolony opuściłem dom.
Arek pewnie właśnie spokojnie śpi z Oliwierem w pokoju tego drugiego, a ty wracasz do kompletnie pustej sypialni, podczas kiedy cholernie ważna dla ciebie dziewczyna jest na wyciągnięcie ręki.
Brawo, Wlazły. Ciekawe, jak długo jeszcze zdołasz się tak powstrzymywać.
____________________________________________
Za wszystkie błędy przepraszam, ale rozdział przepisywałam z kartek o 5 nad ranem dzisiaj. :) Taka wena naszła mnie podczas drogi powrotnej z Warszawy.
Wiem, że nie jest długi, bo ma niecałe 3 strony i w związku z tym mam pytanie. Lepsze takie, odrobinę krótsze rozdziały, a może trochę częściej, niż takiej długości, jak te wcześniejsze? Czasami mam wrażenie, że was nudzę tymi moimi 4-5 stronowymi wypocinami :)
Absolutnie nie zanudzasz! Martwi mnie ta cała sytuacja z Mariuszem, bo coś czuję, że to się nie skonczy dobrze! W końcu przestanie się powstrzymywać, na pewno. Jestem strasznie ciekawa, jak to się potoczy, co zrobi Lotman? Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńPS. Co takie wiesz o Paulu, czego my nie wiemy? ;)
Pozdrawiam serdecznie, D.
Tak bardzo bym Ci chciała już teraz to powiedzieć, ale tego nie zrobię :) Sama nie mogę się doczekać momentu, kiedy napiszę właśnie o tym "czego Wy nie wiecie, a ja wiem". Ale to tego jeszcze trochę czasu.
UsuńLotman się pojawi, już w następnym rozdziale.
Buziaki! :*
Okej, okej! Czekam w takim razie z niecierpliwością! ;)
UsuńJa też wkrótce opublikuje kolejne opowiadanie tym razem właśnie z Lotmanem w roli głównej, ale to jeszcze nie ten moment! ;D Dlatego nie dziw się, że tak bardzo pragnę jednego z moich ulubionych siatkarzy w Twoim opowiadaniu, mówiłam, że lubię go tu, u Ciebie, ale no nic, czekam aż 'stanie się to, o czym nie powiesz mi teraz', trochę mnie to przeraża!
Buziaki, do kolejnego rozdziału, oby szybkiego : *
Jejku. Uwielbiam Twojego bloga. Teraz jak to piszę to mam takiego banana na twarzy, że.... :) Dla mnie to obojętne, czy będą krótsze, czy dłuższe. Ważne żebyś dodawała je jak najczęściej.Jestem bardzo ciekawa uczuć Mai względem Mariusza, bo wydaje mi się, że uczucia Mariusza są już nam wszystkim znane. Szczerze mówiąc to nie wiem, czy Majka traktuje go tylko jak przyjaciela.... Chociaż za Lotmanem pojechała do Rzeszowa....Oj dziewczyno, ty to umiesz zakręcić :) Czekam niecierpliwie na następnego bloga :) A właśnie, kiedy można się go spodziewać? Pozdrawiam, całusy :*
OdpowiedzUsuńStrasznie mi miło, że się odzywasz! :*
UsuńNastępny rozdział? Myślę, że w piątek, ostatecznie w sobotę :) Chciałabym dodawać jak najczęściej teraz, bo w sierpniu mam wyjazdy, dlatego nie wiem jak to będzie...
Buziaki, dzięki :*
Coś ty im dłuższy rozdział tym lepszy. Mogą być takiej długości bo i tak są świetne ;D Ach te pozyskania Wlazłego;) Niech się zdecyduje w końcu;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;D
Nie będzie to chyba takie proste dla niego :P
UsuńBuziaki :)
Dobra, to ja walnę szybciutki komentarz, zanim pojadę, bo przez najbliższe 2 tygodnie mnie nie będzie w komentowaniu.
OdpowiedzUsuńMario w swoich myślach jest dość śmiały, natomiast w ruchach już nie. Wie że czuje coś do Mai ale nie powie jej tego. Chciałby żeby była blisko ale nie chce się "narzucać". Szkoda że nie wie, jak długo dziewczyna go kochała (i być może nadal kocha). Najgorsze są właśnie te niedomówienia, przez które dwoje ludzi tak bardzo sobie bliskich, nie może być razem. Mam nadzieję że w końcu się przemoże nasz Pan Idealny i mimo ogromnej chęci stwarzania pozorów jakiej to nie ma cudownej rodziny, zawalczy o miłość Mai, nawet jeśli wiązałoby się to z rozwodem. W końcu małżeństwo jest już tylko na papierku, a chowane w takim związku dziecko nie będzie nigdy szczęśliwe. Przecież ono wie co tak na prawdę dzieje się między rodzicami :)
Chciałam Ci tylko powiedzieć że rozdział na dziką doda się automatycznie, bo ustawiłam to w blogspocie, ale ja nie będę w stanie komentować Twojej historii, bo tam gdzie jadę nie ma internetu. Także jak wrócę to wszystko nadrobię! :*
A jeśli masz ochotę to zapraszam na rozdział 11 na http://nienawisc-od-kolyski.blogspot.com/
oraz prolog Wrony- http://kochaj-mnie-mimo-wszystko.blogspot.com/
Całuję, S. :*
Czyżbyś chociaż trochę przekonała się do pana Wlazłego? Pierwszy raz nie widzę żadnej krytyki, zaczynam się martwić, S! :D Oczywiście żartuję.
UsuńWpadnę, przeczytam i przy okazji miłego wyjazdu! :*
Ty nigdy nie zanudzasz, jakby było 30 stron to i tak bym czytała. Dodawaj wtedy kiedy masz możliwość. Ciekawe co ten nasz Wlazły zrobi, a no i jeszcze Lotman jest;d Czekam jak zawsze z niecierpliwością i ciekawością na kolejny;)
OdpowiedzUsuńSłyszałaś o sprawie Mariusza w kadrze? Ludzie zbierają podpisy pod petycją, żeby wrócił do kadry. Oby się to udało, ale czytałam,że Wlazły nie chce zabijać duch drużyny i nie wróci do reprezentacji;( Nie dziwie mu się wcale, przecież gdyby nie poszło na na ME to pewnie znając życie na niego by zgonili. Pozdrawiam;)
Petycji tak szczerze nie widziałam jeszcze, ale cały czas czytam artykuły, które zaczęły się pojawiać. Nie wyszło na LŚ, więc sprawa Mariusza znowu wraca... Jak dla mnie chore, bo oczywistą sprawą jest, że każdy by chciał jego powrotu...
UsuńSzkoda mi go cholernie, bo jest świetnym człowiekiem, a przez te całe nieporozumienia z PZPSem ma teraz takie bagno...
Mimo wszystko mocno wierzę w to, że jeszcze zobaczę go w biało-czerwonych barwach :)
Buziaki!
Zapraszam na XVII http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
UsuńPrzepraszam za spam;)
Zazwyczaj po przeczytaniu jedynie 3 stron czuję pewien niedosyt, ale tym razem... ani trochę :D Rozdział jest naprawdę cudowny i mam bardzo mieszane uczucia ;c Tak bardzo kibicuję Majce i Mariuszowi, ale z drugiej strony on nadal ma żonę.. Może gdyby był po rozwodzie to miałoby szansę przetrwać, a tak to biedny będzie się męczył, patrząc jak Maja zakochuje się w Lotmianie ;< Mimo wszystko chcę wierzyć, że wszystko skończy się happy endem i nikt nie zapłacze.. Tylko co jeśli Majka pokocha Mariusza tak, jak on ją? Cholera.. musisz szybko dodać coś nowego :D Czekam niecierpliwie, bo jak widzisz wariuję i staram się sama zgadnąć, co będzie dalej ;) Pozdrawiam gorąco i zapraszam do siebie na nowiutki rozdział :D /Wiki
OdpowiedzUsuńhttp://siatkowka-pisane.blogspot.com/
O, kolejna czytelniczka będąca za Mariuszem i Mają razem. Dobrze słyszeć! :)
UsuńJutro będę starała się coś naskrobać.
Dzięki wielkie, buziaki! :*
Ty i nudzisz? Proszę Cie...! Piszesz fantastycznie i zarówno te długie, jak i te krótki rozdziały są świetne! I grają na emocjach.
OdpowiedzUsuńWiem już co się dzieje w głowie Mariusza, za co Ci serdecznie dziękuję.
Zastanawiam się jak to tak naprawdę siedzi w Majce. Czy ona woli w końcu Lotmana, czy Wlazłego...?
Jest tyle znaków zapytania! (Których oczywiście nie wypiszę, bo jestem zbyt leniwa) I dlatego czekam na kolejny rozdział.. i odpowiedzi :)
Do zobaczenia!
Pozdrawiam :*
Uczuć Majki nie zamierzam przedstawiać tak, jak Wlazłego czy nawet Lotmana... Tak sobie postanowiłam i tak będzie :) Możecie się jedynie domyślać, ale sama Wam tego nie przedstawię czarno na białym aż do końca opowiadania.
UsuńBuziaki!
Glupias! Ja ci dam nudzisz! ;D póki co moja teoria się sprawdza :D wewnętrzny monolog zawsze spoko ;)
OdpowiedzUsuńXoxo K.
O, to super! :D Nie lubię pisać monologów wewnętrznych, ale ten mi jakoś dziwnie łatwo się pisało :p
UsuńNudzisz? proszę Cię! :D Dla mnie to objętne jak będziesz dodawać ;)
OdpowiedzUsuńCzyli tak jak obstawiałam na poczatku Mariusz czuje coś do niej więcej, no ale dlaczego jej tego nie powie? czemu ukrywa wszystko w środku? może byłoby lepiej?..... albo nie ;)
Wena wraca? Cieszę się! :p
Klaudia
Na pewno trzeba wziąć pod uwagę jego małżeństwo. To jest największa powiedzmy... przeszkoda. Poza tym to Mariusz, a jego do końca sama nie rozumiem... :D
UsuńWena wraca, póki co jest i oby jak najdłużej! :)
Buziaki!
Przyznam ,że jak dla mnie długość jest bez różnicy bo czy krótsze czy dłuższe są genialne :)
OdpowiedzUsuńOj Mariusz, Mariusz, wpadłeś po uszy :) Wręcz idealnie opisałaś ten mętlik jaki w głowie ma Mariusz. Na ratowanie tego co było między nim a Pauliną nie ma już raczej mowy, ale widać ,że nie dość ,że czuje coś do Mai to nie bardzo wie co z tym fantem zrobić i toczy wewnętrzną walkę z samym sobą. Jestem niezmiernie ciekawa jak to rozwiąże bo przecież nie będzie udawał do końca życia ,że jest okej dla Arka bo tak się po prostu nie da.
Ściskam :*
Ps.Zapraszam serdecznie na 17 epizod na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com/ ;)
Mariusz jest mistrzem udawania, chociaż już troch ę się w tym gubi, muszę przyznać :)
UsuńHej, informuję, że dodałam IV rozdział. Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! [dream-volleyball]
No to mamy transakcję wiązaną, bo w tym momencie to Ty mnie kupiłaś i przewodnią piosenką i tym ,że jest Mariusz ( jeden z moich dwóch ulubionych siatkarzy). :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci natchnienia do kolejnych rozdziałów. ;*
O, to się bardzo cieszę!
UsuńDziękuję :*
Zapraszam na osiemnastkę na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com/2013/07/epizod-xviii.html :*
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudowny ;) Relacje Mariusza i Majki przeradzają się w coś więcej niż tylko przyjaźń, a przynajmniej ze strony siatkarza. Myślę, że dziewczyna odwzajemnia to uczucie, ale nie będzie łatwo im do tego dojść, biorąc pod uwagę fakt, że Mariusz jest jednak bądź co bądź żonaty. Mam nadzieję, że mimo to wszystko się dobrze ułoży.
OdpowiedzUsuńA rozdziały są wspaniałe każdej długości, więc pozostawiam to tobie;)
Pozdrawiam, Klauduśka ;)
"Team" Mariusz, mam rozumieć? :) Bądź co bądź, jak to ujęłaś, jest żonaty i właśnie to może przekreślać bardzo wiele..
UsuńDzięki, buziaki Klaudia :*
Dobra, jeśli kiedykolwiek miałam choćby malusieńkie opory przed tym żeby powiedzieć, że Mariusz czuje coś do Majki, to teraz właśnie znikły :D
OdpowiedzUsuńHelloł, idealnie widać, że Wlazły czuje coś do swojej "przyjaciółki". Trochę ciekawa jestem jak rozegrasz sprawę Lotmana i Majki, bo wydają sie być na razie całkiem szczęśliwi, nawet jeśli do niczego wielkiego miedzy nimi nie doszło. Co do Pauliny i Wlazłego to chyba od początku tego opowiadania usycham z niewiedzy, bo nie mogę się doczekać aż wyjaśnisz nam co tak naprawdę dzieje się w małżeństwie Wlazłych ;)
Pozdrawiam ;)
I masz ode mnie nominacje do Liebster Award, zapraszam http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/ ;)
UsuńOjjj, ja sama usycham z niemocy, żeby Wam tego teraz już nie zdradzić :p Cierpliwie czekam do momentu, w którym będę mogła to opisać, ale stale coś wymyślam, żeby to przedłużyć :D
UsuńDziękuuję za nominację, zajmę się tym później :*
Przepraszam że nie było mnie tak długo ale gonie gonie i gonie. Już niedługo
OdpowiedzUsuńRozdział boski
Jestem zła na mariusza
On ma się nie mieszzać i koniec
Majka ma być szczęśliwa z Lotmanem i koniec
POZDRAWIAM
WINIAROWA:)
Stanowczo widzę, szkoda, że ja nie umiem tak twardo sobie powiedzieć czy to będzie Mariusz, czy Lotek :)
UsuńBuziaki!
Ja jak zwykle nie skomentowałam oczywiście Twoich postów wcześniejszych, ale wybacz, byłam na wakacjach przez 3 tygodnie i chciałam skorzystać z pięknej pogody więc nie korzystałam z internetu za często, także przepraszam :)
OdpowiedzUsuńNadrobiłam te rozdziały i chciałabym powiedzieć jedno: "A nie mówiłam?!" - chodzi oczywiście o Mariusza i o to co czuje do Mai. Od razu mówiłam, że on to tak się zachowuje trochę inaczej niż jakby Maja była przyjaciółką. I możesz mnie wpisać na listę "TEAM WLAZŁY", zdecydowanie! Ja uważam, że Maja powinna być z Mariuszem, bo może i z Paulem było fajnie, dobrze im się gada, ale to przy Mariuszu jest szczęśliwa, ale to tylko takie moje zdanie, no i oczywiście już nie mogę się doczekać na wyjaśnienie sprawy z Pauliną.
Pozdrawiam! :)
Oj, więc kolejne rozdziały będą "nie da Ciebie", skoro jesteś team Wlazły :p
UsuńWyjaśnienie sprawy z Pauliną nadal czeka na swoją premierę, ale jest już co raz bliżej! ;)
Buziakii!
Zapraszam na dziewiętnasty epizod na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com/2013/07/epizod-xix.html :*
OdpowiedzUsuńKiedy coś nowego? :X
OdpowiedzUsuńDZISIAJ! ;)
UsuńCzekam :D daj znac. Zostawiłam gadu w informowanych ;)
UsuńNominowałam Cię do Liebster Award ;)
OdpowiedzUsuńSzczegóły -http://isczaglosemserca.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html
Zapraszam na rozdział dwudziesty pierwszy na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com/2013/07/epizod-xxi.html ;*
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się, że Mariusz może namieszać między Majką i Lotmanem, jest żonaty i to stanowczo przekreśla szansę na szczęśliwy związek, dziewczyna tylko by później przez niego cierpiała :> czekam na kolejny rozdział z nadzieją na większą ilość Paula i Majki razem :D Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńRozdział prawie skończony i mogę Cię przekonać, że będzie dużo tej dwójki razem. Mnóstwo, więc zapraszam :)
UsuńBuziaki :*
Informuję, że zaczynam nadrabiać twoje opowiadanie, już od prologu wciąga! Maja wydaje się być fajną osobą, którą czekają wielkie przygody. Niestety nie mam za bardzo czasu siąść na dłuższy czas i wszystko przeczytać, ale dam znać jak skończę. :D
OdpowiedzUsuńI przy okazji napiszę, że u siebie dodałam V rozdział. Zapraszam :)
Pozdrawiam!
Jejku, jejku, czekam na następny rozdział, a tu nic :C
OdpowiedzUsuńJakbyś miała ochotę to startuję z kolejnym, nowym opowiadaniem : www.spell-a-loss.blogspot.com
Zapraszam serdecznie, pozdrawiam i życzę weny, abyś mogła szybko powrócić z nową częścią! : *