-
Ktoś do niej wtedy zadzwonił – ciągnąłem dalej, rzucając
przelotne spojrzenie moim gościom – Nie zrozumiałem za bardzo,
ale wyglądało to trochę tak... Jakby zadzwonił do niej chłopak z
pretensjami.
- Ma kogoś? - automatycznie wypalił Igła.
- Nie zostawałaby u ciebie na noc, gdyby czekał na nią chłopak w Bełchatowie – skwitował całkiem sensownie Grzesiek, po czym upił łyka swojej gorzkiej herbaty.
- Tak myślisz? - upewniłem się, próbując przyjąć do siebie teorię środkowego.
- Tak. Ona nie wygląda na jakąś...
Oboje z Krzyśkiem spojrzeliśmy pytająco na przyjaciela. Do czego on zmierza?
- Po prostu wydaje się być w porządku. Bardzo w porządku.
- To zabrzmiało trochę dziwnie w twoich ustach, Kosa – powiedział libero, jakby czytając w moich myślach.
- O Boże – jęknął środkowy – Czy wy naprawdę zawsze musicie mieć jakieś ewentualne podteksty?
- Tak – odparliśmy jednocześnie z Krzyśkiem, po czym krótko się zaśmialiśmy.
- Jesteście gorsi niż Pit czasami. Po prostu polubiłem ją – bronił się dalej środkowy, a ja nadal czułem jakiś dziwny ścisk w żołądku – Raz, że uratowała mi życie, a dwa, że przyjechała tutaj specjalnie, żeby cię przeprosić, Paul.
- Myślałem, że... - zmieszałem się trochę, nerwowo obracając kubek w rękach.
- Że mi się podoba? - zaśmiał się Kosok – Pewnie, jest piękną dziewczyną. Tylko że ma coś do ciebie, a nie do mnie.
Spojrzałem zdziwiony na Grześka.
- Poza tym przyzwyczaiłem się do roli wiecznego singla – westchnął ze śmiechem – Więc widzisz...
- PAUL?
Cała nasza trójka momentalnie ucichła.
- Jestem w kuchni – odkrzyknąłem, chociaż nie było to potrzebne.
- Zabiję cię kiedyś, przy...
Zamilkła, bo zauważyła moich towarzyszy. Stanęła w progu kuchni. Bez makijażu, w trochę rozczochranym koku, z bosymi stopami i nagimi nogami. Na sobie miała tylko moją meczową koszulkę, która jak mogłem sobie wcześniej tylko wyobrazić – sięgała jej do połowy uda.
Mimowolnie uśmiechnąłem się w jej kierunku. Piękna nawet z rana, cholera.
- Cześć – pierwszy głos odzyskał Krzysiek – Pewnie cię obudziliśmy.
- I dzięki Bogu. Bo ktoś – tutaj przeniosła wzrok na mnie i jeszcze bardziej nasiliła ironię w swoim głosie. – miał to zrobić o 7 rano, jednak chyba o tym zapomniał. W dodatku zgubiłam gdzieś telefon, więc z łaski swojej możesz mi powiedzieć, gdzie on jest? Powinnam być właśnie na treningu w Bełchatowie, a tymczasem jestem o jakieś 500 kilometrów dalej, spóźniona o prawdopodobnie parę godzin...
- Jest 10 – przerwał jej nagle Kosok, całkiem spokojnym głosem – Poza tym Paul mówił...
- Dzwonił do ciebie bodajże drugi fizjoterapeuta. Parę razy. Zostawiłaś telefon w kuchni, więc go odebrałem – przerwałem na chwilę, ale widząc kolejny nadchodzący wybuch niezadowolenia czy wściekłości ciągnąłem dalej – Odwołali dzisiaj treningi, chyba przez pogodę. Nie chciałem cię budzić, dlatego odebrałem ten telefon.
Skinąłem głową w stronę urządzenia, leżącego na kremowym blacie.
- A... - dostrzegłem w niej chyba cień zmieszania – Dzięki.
- Będziemy się już zbierać – moi goście wymienili między sobą znaczące spojrzenia i wstali od niewielkiego stołu.
- Zostańcie, ja i tak idę wziąć prysznic i się trochę ogarnąć. Sorry za takie wparowanie, nie powinnam – ostatnie zdanie skierowała do mnie, na co odpowiedziałem jej uśmiechem – Lecę, nie przeszkadzam.
- CHCESZ KAWĘ? - zawołałem po dłuższej chwili, kiedy zniknęła z pola widzenia.
- HERBATĘ CHĘTNIE – odkrzyknęła mi z drugiego końca mieszkania, a ja uśmiechnąłem się pod nosem. Czyli kawy nie pija.
- Nooo – odezwał się po chwili milczenia libero, dziwnym, przeciągłym głosem, który dobrze już znałem – Niezłe widoczki tutaj masz.
Oderwałem wzrok od czajnika i spojrzałem na przyjaciela z politowaniem.
- No co? - zapytał niewinnie.
- Całkiem do twarzy jej w tej twojej koszulce – mruknął w podobnym stylu do Igły, Kosok.
- Wiem... - zacząłem, ale szybko mi przerwali.
- Więc spała w twojej koszulce...
- …w twojej sypialni...
- …w twoim łóżku...
- ...więc powiedz nam do cholery gdzie ty byłeś w nocy, bo albo coś jest z tobą nie tak, albo...
- Co wy pieprzycie? - zaśmiałem się – Spałem w salonie.
Oboje spojrzeli na siebie w ułamku sekundy, wymieniając pełne niedowierzania spojrzenie.
- Boże – jęknąłem zmęczony – Patrzycie tak, jakby czymś dziwnym było to, że po prostu nie wskoczyłem z nią do łóżka.
- Bo to jest dziwne – mruknął cicho środkowy.
Zacisnąłem dłonie na gorącym od świeżej kawy kubku. Atmosfera jakby zgęstniała. Ignaczak popatrzył na mnie niepewnym wzrokiem. On wiedział, Grzesiek nie.
- Trochę się zmieniłem, wyobraź sobie – syknąłem trochę nieprzyjemnie w stronę czarnookiego.
- W przeciągu tygodnia? Bo z tego co pamiętam to ostatnią panienkę, wychodzącą z twojego mieszkania widziałem parę dni przed meczem w Bełchatowie – nie dał za wygraną.
- O co ci chodzi, Kosa? - podszedłem do niego bliżej i spojrzałem wyzywająco prosto w oczy – Zazdrosny jesteś?
- Już ci mówiłem, że nie – ciągnął dalej spokojnym głosem, który jeszcze bardziej mnie irytował – Po prostu...
- Po prostu co? - przerwałem mu, podnosząc głos.
- Uspokójcie się, do cholery – do akcji wkroczył wreszcie Igła, stając pomiędzy nami – Co wy odpierdalacie?
Z zaciśniętymi zębami i wargami mierzyliśmy się wzrokiem dłuższą chwilę.
- Nieważne. Spadam – burknął Grzesiek i w ułamku sekundy wyszedł z mojego mieszkania.
- Ja pierdolę – mruknąłem pod nosem, po czym spojrzałem na Igłę – Co mu odbiło?
- Wiesz, że on nie wie wszystkiego.
- To go nie usprawiedliwia. Naprawdę to wszystko wygląda jakby mi chodziło tylko o seks?
- A jest tak?
Spojrzałem zdegustowanym wzrokiem na libero.
- Boże, ty też? - westchnąłem zmęczony – Nie, powinieneś wiedzieć, że tak nie jest. Majka jest inna i jest pierwszą dziewczyną, na której mi naprawdę zaczyna zależeć. Od czasu...
- Jasmine – uprzedził mnie szybko – Musisz powiedzieć Mai o wszystkim.
- Po co?
- Wolisz żeby się dowiedziała od kogoś innego?
- Od kogo ma się dowiedzieć? Wiesz ty, Iwona, Jochen i Matt, który jest w Rosji.
- I sama Jasmine, która jest nieobliczalna – drążył dalej Ignaczak, a ja zaczynałem rozumieć.
- I co? Myślisz, że przyjedzie do Bełchatowa, stanie pod domem Mai i opowie jej całą historię? - parsknąłem śmiechem, chociaż tak naprawdę nie było mi nazbyt wesoło.
- Po prostu jej powiedz – westchnął siatkarz – Skoro ci zależy, to powinna wiedzieć.
Prychnąłem pod nosem.
- Na pewno się ucieszy.
- Zrozumie.
Po krótkiej chwili milczenia libero odłożył swój kubek i stanął w progu kuchni.
- Będę się zwijał, muszę odebrać Sebę ze szkoły, bo kończy dzisiaj wcześniej.
Kiwnąłem głową, nie bardzo zastanawiając się na słowami przyjaciela. Skoro ci zależy, to powinna wiedzieć.
- Powodzenia – klepnął mnie pokrzepiająco w ramię i zniknął w korytarzu.
- Ma kogoś? - automatycznie wypalił Igła.
- Nie zostawałaby u ciebie na noc, gdyby czekał na nią chłopak w Bełchatowie – skwitował całkiem sensownie Grzesiek, po czym upił łyka swojej gorzkiej herbaty.
- Tak myślisz? - upewniłem się, próbując przyjąć do siebie teorię środkowego.
- Tak. Ona nie wygląda na jakąś...
Oboje z Krzyśkiem spojrzeliśmy pytająco na przyjaciela. Do czego on zmierza?
- Po prostu wydaje się być w porządku. Bardzo w porządku.
- To zabrzmiało trochę dziwnie w twoich ustach, Kosa – powiedział libero, jakby czytając w moich myślach.
- O Boże – jęknął środkowy – Czy wy naprawdę zawsze musicie mieć jakieś ewentualne podteksty?
- Tak – odparliśmy jednocześnie z Krzyśkiem, po czym krótko się zaśmialiśmy.
- Jesteście gorsi niż Pit czasami. Po prostu polubiłem ją – bronił się dalej środkowy, a ja nadal czułem jakiś dziwny ścisk w żołądku – Raz, że uratowała mi życie, a dwa, że przyjechała tutaj specjalnie, żeby cię przeprosić, Paul.
- Myślałem, że... - zmieszałem się trochę, nerwowo obracając kubek w rękach.
- Że mi się podoba? - zaśmiał się Kosok – Pewnie, jest piękną dziewczyną. Tylko że ma coś do ciebie, a nie do mnie.
Spojrzałem zdziwiony na Grześka.
- Poza tym przyzwyczaiłem się do roli wiecznego singla – westchnął ze śmiechem – Więc widzisz...
- PAUL?
Cała nasza trójka momentalnie ucichła.
- Jestem w kuchni – odkrzyknąłem, chociaż nie było to potrzebne.
- Zabiję cię kiedyś, przy...
Zamilkła, bo zauważyła moich towarzyszy. Stanęła w progu kuchni. Bez makijażu, w trochę rozczochranym koku, z bosymi stopami i nagimi nogami. Na sobie miała tylko moją meczową koszulkę, która jak mogłem sobie wcześniej tylko wyobrazić – sięgała jej do połowy uda.
Mimowolnie uśmiechnąłem się w jej kierunku. Piękna nawet z rana, cholera.
- Cześć – pierwszy głos odzyskał Krzysiek – Pewnie cię obudziliśmy.
- I dzięki Bogu. Bo ktoś – tutaj przeniosła wzrok na mnie i jeszcze bardziej nasiliła ironię w swoim głosie. – miał to zrobić o 7 rano, jednak chyba o tym zapomniał. W dodatku zgubiłam gdzieś telefon, więc z łaski swojej możesz mi powiedzieć, gdzie on jest? Powinnam być właśnie na treningu w Bełchatowie, a tymczasem jestem o jakieś 500 kilometrów dalej, spóźniona o prawdopodobnie parę godzin...
- Jest 10 – przerwał jej nagle Kosok, całkiem spokojnym głosem – Poza tym Paul mówił...
- Dzwonił do ciebie bodajże drugi fizjoterapeuta. Parę razy. Zostawiłaś telefon w kuchni, więc go odebrałem – przerwałem na chwilę, ale widząc kolejny nadchodzący wybuch niezadowolenia czy wściekłości ciągnąłem dalej – Odwołali dzisiaj treningi, chyba przez pogodę. Nie chciałem cię budzić, dlatego odebrałem ten telefon.
Skinąłem głową w stronę urządzenia, leżącego na kremowym blacie.
- A... - dostrzegłem w niej chyba cień zmieszania – Dzięki.
- Będziemy się już zbierać – moi goście wymienili między sobą znaczące spojrzenia i wstali od niewielkiego stołu.
- Zostańcie, ja i tak idę wziąć prysznic i się trochę ogarnąć. Sorry za takie wparowanie, nie powinnam – ostatnie zdanie skierowała do mnie, na co odpowiedziałem jej uśmiechem – Lecę, nie przeszkadzam.
- CHCESZ KAWĘ? - zawołałem po dłuższej chwili, kiedy zniknęła z pola widzenia.
- HERBATĘ CHĘTNIE – odkrzyknęła mi z drugiego końca mieszkania, a ja uśmiechnąłem się pod nosem. Czyli kawy nie pija.
- Nooo – odezwał się po chwili milczenia libero, dziwnym, przeciągłym głosem, który dobrze już znałem – Niezłe widoczki tutaj masz.
Oderwałem wzrok od czajnika i spojrzałem na przyjaciela z politowaniem.
- No co? - zapytał niewinnie.
- Całkiem do twarzy jej w tej twojej koszulce – mruknął w podobnym stylu do Igły, Kosok.
- Wiem... - zacząłem, ale szybko mi przerwali.
- Więc spała w twojej koszulce...
- …w twojej sypialni...
- …w twoim łóżku...
- ...więc powiedz nam do cholery gdzie ty byłeś w nocy, bo albo coś jest z tobą nie tak, albo...
- Co wy pieprzycie? - zaśmiałem się – Spałem w salonie.
Oboje spojrzeli na siebie w ułamku sekundy, wymieniając pełne niedowierzania spojrzenie.
- Boże – jęknąłem zmęczony – Patrzycie tak, jakby czymś dziwnym było to, że po prostu nie wskoczyłem z nią do łóżka.
- Bo to jest dziwne – mruknął cicho środkowy.
Zacisnąłem dłonie na gorącym od świeżej kawy kubku. Atmosfera jakby zgęstniała. Ignaczak popatrzył na mnie niepewnym wzrokiem. On wiedział, Grzesiek nie.
- Trochę się zmieniłem, wyobraź sobie – syknąłem trochę nieprzyjemnie w stronę czarnookiego.
- W przeciągu tygodnia? Bo z tego co pamiętam to ostatnią panienkę, wychodzącą z twojego mieszkania widziałem parę dni przed meczem w Bełchatowie – nie dał za wygraną.
- O co ci chodzi, Kosa? - podszedłem do niego bliżej i spojrzałem wyzywająco prosto w oczy – Zazdrosny jesteś?
- Już ci mówiłem, że nie – ciągnął dalej spokojnym głosem, który jeszcze bardziej mnie irytował – Po prostu...
- Po prostu co? - przerwałem mu, podnosząc głos.
- Uspokójcie się, do cholery – do akcji wkroczył wreszcie Igła, stając pomiędzy nami – Co wy odpierdalacie?
Z zaciśniętymi zębami i wargami mierzyliśmy się wzrokiem dłuższą chwilę.
- Nieważne. Spadam – burknął Grzesiek i w ułamku sekundy wyszedł z mojego mieszkania.
- Ja pierdolę – mruknąłem pod nosem, po czym spojrzałem na Igłę – Co mu odbiło?
- Wiesz, że on nie wie wszystkiego.
- To go nie usprawiedliwia. Naprawdę to wszystko wygląda jakby mi chodziło tylko o seks?
- A jest tak?
Spojrzałem zdegustowanym wzrokiem na libero.
- Boże, ty też? - westchnąłem zmęczony – Nie, powinieneś wiedzieć, że tak nie jest. Majka jest inna i jest pierwszą dziewczyną, na której mi naprawdę zaczyna zależeć. Od czasu...
- Jasmine – uprzedził mnie szybko – Musisz powiedzieć Mai o wszystkim.
- Po co?
- Wolisz żeby się dowiedziała od kogoś innego?
- Od kogo ma się dowiedzieć? Wiesz ty, Iwona, Jochen i Matt, który jest w Rosji.
- I sama Jasmine, która jest nieobliczalna – drążył dalej Ignaczak, a ja zaczynałem rozumieć.
- I co? Myślisz, że przyjedzie do Bełchatowa, stanie pod domem Mai i opowie jej całą historię? - parsknąłem śmiechem, chociaż tak naprawdę nie było mi nazbyt wesoło.
- Po prostu jej powiedz – westchnął siatkarz – Skoro ci zależy, to powinna wiedzieć.
Prychnąłem pod nosem.
- Na pewno się ucieszy.
- Zrozumie.
Po krótkiej chwili milczenia libero odłożył swój kubek i stanął w progu kuchni.
- Będę się zwijał, muszę odebrać Sebę ze szkoły, bo kończy dzisiaj wcześniej.
Kiwnąłem głową, nie bardzo zastanawiając się na słowami przyjaciela. Skoro ci zależy, to powinna wiedzieć.
- Powodzenia – klepnął mnie pokrzepiająco w ramię i zniknął w korytarzu.
***
-
Już wyszli?
Zdezorientowany spojrzałem na blondynkę. Uśmiechnięta, już ubrana w swoje wczorajsze ubrania stała w progu kuchni i wiązała włosy w wysokiego koka.
Mruknąłem coś pod nosem na znak potwierdzenia.
- Słuchaj, Paul – zaczęła poważnie, stając obok mnie. Oderwałem wzrok od kanapki, którą właśnie robiłem dla niej i spojrzałem uważnie w jej oczy – Przepraszam za to całe moje wparowanie wcześniej. Głupio się zachowałam. I...
Obserwowałem jak delikatnie zagryza dolną wargę i staje na palcach, a kiedy już maksymalnie zmniejsza naszą różnicę wzrostu, przybliża się do mojego policzka i składa szybki pocałunek na nim.
- Po prostu dzięki – uśmiecha się szeroko do mnie i przenosi wzrok na kanapkę – Znowu kucharzysz?
Musiała minąć chwila, aż wróciłem do rzeczywistości. Jej poprzedni z pozoru prosty i nic nie znaczący gest wybił mnie z jakiegokolwiek rytmu.
- Tak, podchodzę do kolejnej próby otrucia cię – zaśmiałem się, na co ona szybko mi zawtórowała, wytknęła język i zironizowała ze śmiechem:
- Próbuj szczęścia dalej.
Zdezorientowany spojrzałem na blondynkę. Uśmiechnięta, już ubrana w swoje wczorajsze ubrania stała w progu kuchni i wiązała włosy w wysokiego koka.
Mruknąłem coś pod nosem na znak potwierdzenia.
- Słuchaj, Paul – zaczęła poważnie, stając obok mnie. Oderwałem wzrok od kanapki, którą właśnie robiłem dla niej i spojrzałem uważnie w jej oczy – Przepraszam za to całe moje wparowanie wcześniej. Głupio się zachowałam. I...
Obserwowałem jak delikatnie zagryza dolną wargę i staje na palcach, a kiedy już maksymalnie zmniejsza naszą różnicę wzrostu, przybliża się do mojego policzka i składa szybki pocałunek na nim.
- Po prostu dzięki – uśmiecha się szeroko do mnie i przenosi wzrok na kanapkę – Znowu kucharzysz?
Musiała minąć chwila, aż wróciłem do rzeczywistości. Jej poprzedni z pozoru prosty i nic nie znaczący gest wybił mnie z jakiegokolwiek rytmu.
- Tak, podchodzę do kolejnej próby otrucia cię – zaśmiałem się, na co ona szybko mi zawtórowała, wytknęła język i zironizowała ze śmiechem:
- Próbuj szczęścia dalej.
***
-
Jesteś pewna, że chcesz jechać w taką pogodę? - zapytałem po
raz kolejny.
- Boże, Paul – zaśmiała się melodyjnie i włożyła kluczyk do stacyjki.
- No co – oburzyłem się – Jedź ostrożnie i dzwoń jakby coś się stało.
Kiwnęła głową i odpaliła silnik. Spojrzała na mnie jakby wyczekująco, kładąc palce na przycisku do zasuwania szyby.
- Za tydzień w niedzielę mamy mecz z AZS-em w Częstochowie – powiedziałem szybko – Zobaczymy się?
Z każdym moim słowem jej uśmiech powiększał się. Mój zresztą też.
- Chętnie – ucięła krótko i zapięła pasy – Dzięki za wszystko.
I kiedy wydawało mi, że po prostu zasunie szybę, pośle mi jeszcze jeden uśmiech, ona spoglądnęła na mnie całkiem poważną i trochę zmieszaną miną:
- Musisz coś wiedzieć – zaczęła – Kiedy dostałam wczoraj wieczorem ten telefon, pamiętasz... Wiedziałam, że muszę wracać.
Westchnęła ciężko, a ja nachyliłem się jeszcze bardziej w stronę środka pojazdu. Założyła niesforny kosmyk włosów za ucho i uśmiechnęła się nerwowo.
- Wolałabym zostać tutaj, w Rzeszowie, niż wracać. Chciałabym, żebyś to wiedział, bo wczorajszy wieczór był kompletnie inny od mojej rzeczywistości w Bełchatowie. Był naprawdę miły.
Uśmiechnąłem się szeroko, ale zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, uprzedziła mnie:
- Do zobaczenia – cmoknęła mnie w policzek, w tym czasie delikatnie zsuwając moje dłonie z drzwi, po czym zasunęła szybę i nie patrząc już ani razu na mnie, odjechała.
- Boże, Paul – zaśmiała się melodyjnie i włożyła kluczyk do stacyjki.
- No co – oburzyłem się – Jedź ostrożnie i dzwoń jakby coś się stało.
Kiwnęła głową i odpaliła silnik. Spojrzała na mnie jakby wyczekująco, kładąc palce na przycisku do zasuwania szyby.
- Za tydzień w niedzielę mamy mecz z AZS-em w Częstochowie – powiedziałem szybko – Zobaczymy się?
Z każdym moim słowem jej uśmiech powiększał się. Mój zresztą też.
- Chętnie – ucięła krótko i zapięła pasy – Dzięki za wszystko.
I kiedy wydawało mi, że po prostu zasunie szybę, pośle mi jeszcze jeden uśmiech, ona spoglądnęła na mnie całkiem poważną i trochę zmieszaną miną:
- Musisz coś wiedzieć – zaczęła – Kiedy dostałam wczoraj wieczorem ten telefon, pamiętasz... Wiedziałam, że muszę wracać.
Westchnęła ciężko, a ja nachyliłem się jeszcze bardziej w stronę środka pojazdu. Założyła niesforny kosmyk włosów za ucho i uśmiechnęła się nerwowo.
- Wolałabym zostać tutaj, w Rzeszowie, niż wracać. Chciałabym, żebyś to wiedział, bo wczorajszy wieczór był kompletnie inny od mojej rzeczywistości w Bełchatowie. Był naprawdę miły.
Uśmiechnąłem się szeroko, ale zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, uprzedziła mnie:
- Do zobaczenia – cmoknęła mnie w policzek, w tym czasie delikatnie zsuwając moje dłonie z drzwi, po czym zasunęła szybę i nie patrząc już ani razu na mnie, odjechała.
***
„Po
prostu nie zrań jej” przeczytałem
po raz kolejny krótką wiadomość. „Ona
na to nie zasługuje”
brzmiała kolejna. Wpatrywałem się w obie, chociaż znałem je już
na pamięć.„Nie
zamierzam” odpisałem
szybko Kosokowi.
Ale... Można zranić kłamstwem. Cholera, ty to powinieneś wiedzieć najbardziej, Lotman. Westchnąłem ciężko i wszedłem do mieszkania.
„Po prostu jej powiedz. Skoro ci zależy, to powinna wiedzieć.”Cholera, Ignaczak.
_________________
Ale... Można zranić kłamstwem. Cholera, ty to powinieneś wiedzieć najbardziej, Lotman. Westchnąłem ciężko i wszedłem do mieszkania.
„Po prostu jej powiedz. Skoro ci zależy, to powinna wiedzieć.”Cholera, Ignaczak.
_________________
Co Wy na to?
Kiedy proponujecie kolejny rozdział? :)
/ EDIT PIĄTEK 12.07
NOWY ROZDZIAŁ PO MECZU POLSKA-BUŁGARIA, MOŻLIWE ŻE BARDZO PÓŹNYM WIECZOREM :)
/ EDIT PIĄTEK 12.07
NOWY ROZDZIAŁ PO MECZU POLSKA-BUŁGARIA, MOŻLIWE ŻE BARDZO PÓŹNYM WIECZOREM :)
Jak dla mnie to kolejny może być nawet i jutro! :3 Jak słodko! Kosok sprawiał wrażenie zazdrosnego, no ale wiemy że nie o to chodzi ;) Musi jej sam powiedzieć, bo skoro mu zalezy to głupio by wyszło jak by to usłyszała od kogoś innego ;) Jasmine to jego była dziewczyna? żona? świetny rozdział :p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Klaudia
O Kosoku jeszcze usłyszcie i to nie raz, gwarantuję Wam :) Co do Jasmine to oczywiście póki co nie zdradzę tej tajemnicy, musicie poczekać :)
UsuńBuziaki!
A długo będziemy czekać? ;> To dobrze że Kosok będzie, wydaje się być całkiem "fajny" :p
UsuńNowy wygląd, mega! :3
Klaudia
Dzięki! :)
UsuńNowy rozdział powinien pojawić się jutro, a przynajmniej postaram się z całych sił, żeby tak właśnie było :)
Jak dla mnie jutro :D Jasmine to była żona Paula jeśli dobrze rozumiem. Zdecydowanie Kosa trąci nutką zazdrości. No cóż, Mariusz się trochę wścieknie jak Maja wróci xD
OdpowiedzUsuńxoxo K.
Zazdrony Grzesiu? Hm, no w sumie po tym rozdziale nie mam Ci za złe, że tak uważasz. Na pewno nie zostawię tak mojej Kosiny, ale na razie nie ujawnię moim zamiarów co do niego :D
UsuńJasmine... Nic nie powiem :D
Po zastanowieniu może po prostu w ramach odwdzieczenia się za uratowanie Grzesiek jej pilnuje ;) ja tam nie wiem osobiscie za Kosokiem nie przepadam. Nie przekonuje mnie. Nie mogę nie wspomnieć o slicznosci nowego szablonu :D
UsuńXoxo K.
Ej, polubisz mojego Kosoka, musisz go polubić! :P Nie myślałam nawet przed rozpoczęciem tego opowiadania, że on w ogóle wystąpi. Ale mam pomysł na jego postać i będzie faaaaaajnie, obiecuję :d
UsuńDzięki, znowu mi się nie podoba, więc znowu będę musiała zmieniać, wyszłam z wprawy do robienia szablonów :D
Zazdroszczę w ogóle umiejętności ich tworzenia ;) Dobrze dobrze będę miała dla Grzesia większą tolerancję :D
UsuńBardzo się cieszę :D
UsuńJa chcę jutro ciąg dalszy!
OdpowiedzUsuńRobi się tak... słodko i fajna jest ta Lotmanowa perspektywa :)
No i co zrobi Mariusz?
Pytania, pytania i pytania!
Czekam na odpowiedzi :D
Dzisiaj nie dam rady z rozdziałem, ale jutro... Kto wie?:)
UsuńMariusza będzie mnóstwo w kolejnym rozdziale, dlatego rozwieję parę Twoich pytań :D
Ja proponuję jutro i proponuję,żebyś oddała mi trochę swojej weny no i możesz dorzucić coś o Mariuszu ahha:D Jestem ciekawa co dalej ;*
OdpowiedzUsuńChciałabym Ci dać, ale moja wena jest na bardzo niskim wskaźniku. Piszę rozdziały pod wpływem chwili i staram się jak mogę, ale cudem mi to wychodzi. :D Ale Mariusza Ci dam - w kolejnym rozdziale :)
UsuńBoże, z rozdziału na rozdział coraz bardziej przekonuję się do Lotmana. Taki słodziak, no! :) Jestem tylko ciekawa, o co chodzi z Jasmine. Mam nadzieję, że powie to Majce, czymkolwiek to jest. Bo jak to mówią "nawet najgorsza prawda jest lepsza od najsłodszego nawet kłamstwa".
OdpowiedzUsuńIgła dobrze mówi! ;)
Rozdział? Hm... dzisiaj? Jutro? Najpóźniej w środę? Żebym jeszcze przed wyjazdem sobie mogła przeczytać hehe xD
Mam nadzieję, że będzie wi-fi i sobie przeczytam jeśli dodasz coś w czwartek lub później.
(Wow, moja składnia z dnia na dzień się pogarsza... Boże, dopomóż!) xD
Pozdrawiam i życzę miłych wakacji :)
"Nawet najgorsza prawda jest lepsza od najsłodszego nawet kłamstwa" - otóż to! :)
UsuńHm, do środy myślę, że się tutaj coś pojawi, także będziesz mogła przeczytać spokojnie :D
Buziaki, wzajemnie :*
Ja proponuję kolejny jak najszybciej. :D Nadrobiłam szesnastkę i bardzo podoba mi się to, co dzieje się między Paulem i Mają. Wiem jednak, że zarówno Mariusz, jak i niewyjaśnienie o co chodzi z Jasmine może temu związkowi, który kiedyś by się tam zawiązał, zaszkodzić. Mam nadzieję, że Paul nie będzie się z nią bawił w tajemnice, bo tego Maja mu nie wybaczy. Poza tym fajna odskocznia od wiecznych problemów Mariusza. ;)
OdpowiedzUsuńMi też się póki co podoba ich relacja, chociaż chyba robię z tego za dużą sielankę - popracuję nad tym :D
UsuńEej, w życiu też jest sielankowo, tylko u mnie same dramaty w opowiadaniu. ;) Podoba mi się ich relacja, ale jestem ciekawa, jak dalej ją poprowadzisz. ;)
UsuńPoza tym znowu zmieniłaś szablon. Podoba mi się bardziej niż poprzedni, a jeszcze cytat z piosenki The Script - Breakeven... ♥
O, nie sądziłam, że ktoś odgadnie z jakiej to piosenki. Ostatnimi czasy cały czas jej słucham :)
UsuńRozdział świetny jak zwykle. Wybacz, że nie komentowałam wcześniej ale brak czasu :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na jednostrzalowce.blogspot.com oraz stracicmilosc.blogspot.com :)
Pozdrawiam :D
W porządku, sama też teraz nadrabiam :p
UsuńWpadnę :)
Lotman jest taki słodziutki i kochany ;) Tak się troszczy o Maję;) Widać, że mają się ku sobie i bardzo dobrze ;) Chociaż wydaje mi się, że Jasmine i Mariusz mogą trochę namieszać... Czyżby Kosok był zazdrosny? A co do rozdziałów to dla mnie mogą być nawet codziennie ;) Pozdrawiam i zapraszam do mnie:http://mydlo--powidlo.blogspot.com/ :**
OdpowiedzUsuńOj, Kosinę na razie zostawcie, dopiero się rozkręca! :)
UsuńTwojego bloga znalazłam całkiem przypadkiem;d Pochłonęłam całą jego zawartość w kilka godziny;) Wszystkie rozdziały są świetne!;) Bardzo dobrze piszesz i mówię serio;) Całe opowiadanie jest zajebiste(przepraszam za wyrażenie). Fajnie, że Lotman dał szansę Maj;) Coś czuję, że Mariusz jest trochę zazdrosny;d Mam nadzieję, że będzie więcej Wlazłego w kolejnym rozdziale, bo nie ukrywam, że czuję do niego ogromną sympatię;d Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńA i zapraszam do siebie http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
UsuńPrzemiło mi! :* Będzie więcej Wlazłego, obiecuję. Następny rozdział będzie w większej mierze z nim w roli głównej :)
UsuńWpadnę jak tylko znajdę chwilę :)
Cześć ! Zaczynam nowe opowiadanie, jeśli I rozdział Cię zainteresuje to zapraszam, jeśli nie, to przepraszam za zawracanie głowy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJA BYM PROPONOWAŁA JUTRO
OdpowiedzUsuńPowinien się pojawić jutro - czyli w piątek :>
UsuńNadrobione, przeczytane, a teraz komentowane!
OdpowiedzUsuńKurczę, no ten wieczór z Lotmanem był cudowny, ale nie wiem czemu liczyłam na coś więcej, jakiś pocałunek, słowa, gesty... Wiem że to za wcześnie, do tego Lotuś skrywa tajemnicę z Jasmine, ale...no. Nie zaszkodziłaby chwila zapomnienia :D Majka rzeczywiście musiała uroczo wyglądać w tej przydługiej koszulce Paula :)
A Mariusz jak zwykle musiał wtrącić swoje trzy grosze i zasiać w niej wyrzuty sumienia. No kurde no, odczepiłby się w końcu. Nie dość że sytuacja między nim a dziewczyną jest lekko mówiąc "dziwna", to jeszcze ma czelność ją kontrolować. Denerwuje mnie pan Wlazły coraz bardziej. Skoro odwołali trening, to mogła zostać jeszcze w Rzeszowie, no :(
I ciekawa jestem o co chodzi z Jasmine. Wygląda na to, że Lotek to niezłe ziółko, przynajmniej po wypowiedziach Kosoka i Igły.
I kolejna zmiana szablonu! :D
Całuję, S. :*
Haha, zawsze tak jest, że chce się jak najwięcej od razu :) Ja sama miałam mega ochotę od razu opisać jakiś większy pocałunek, ale nie... Nie róbmy z tego bajeczki, tak? :)
UsuńO, wreszcie ktoś ostro skrytykował Wlazłego, tak jest! Zdaję sobie sprawę, że robię z niego jakiegoś dziwaka, ale to się zmieni, to już się powoli zmienia, ale na razie dostrzegam to tylko ja pisząc chyba :)
Buziaki, dzięki :*
No wiem wiem, ja to bym już chciała :D
UsuńA Wlazły musi dostać trochę krytyki, a co!
http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/ , zapraszam na 23 rozdział :)
Ktoś coś mówił o nowym w środę :P Co dalej? ;)
OdpowiedzUsuńNa 80% pojawi się jutro przed meczem, jestem w trakcie pisania :)
UsuńZapraszam na 2 rozdział na http://nie-poddawaj-sie-nigdy.blogspot.com/ .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;)
Jeśli byłabyś zainteresowana, to zapraszam na nowe opowiadanie, na którym wkrótce pojawi się pierwszy rozdział: www.do-krwi.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;)
Bardzo późnym wieczorem? tzn? xd
OdpowiedzUsuńWłaśnie go kończę, cierpliwości :)
UsuńNo dobra :p
UsuńKlaudia :)