„Zadzwoń”.
Krótki
esemes od Dagmary Winiarskiej wzbudził we mnie mieszane uczucia. Do
meczu zostały 2 godziny, za oknem zaczęło się ściemniać, a ja w
nerwach przechadzałam się po raz setny po bełchatowskim parku.
- Co jest, Daga? - zapytałam rzeczowo, kiedy tylko usłyszałam „halo” w słuchawce.
- Spotkałam się właśnie z Pauliną – wyrzuciła szybko z siebie, a ja przystanęłam na chwilę zdziwiona – Nie uwierzysz.
- Już nie wierzę – zaśmiałam się – Mów.
- Rozmawialiśmy chwilę o jakichś błahostkach, aż w końcu pożegnałam się z nią i powiedziałam, że widzimy się o 18 na meczu – zaczęła szybko relacjonować, a ja starałam się nadążać za jej słowami – I uważaj, teraz najlepsze.
- Do rzeczy Daga, zaczynam się bać.
- PAULINY NIE BĘDZIE NA MECZU! - krzyknęła, a mi prawie szczęka opadła.
- Że jak? - palnęłam bezmyślnie, przykładając sobie wolną rękę do skroni.
- No normalnie! - podniosła głos znowu – Powiedziała mi, że jej nie będzie, bo ma coś do załatwienia w Łodzi. A kiedy zapytałam co z Arkiem, to powiedziała, że ty masz z nim iść na trybuny.
- Kpisz sobie – wydukałam tylko i rozłączyłam się, nie chcąc słuchać reszty.
Wybrałam szybko numer do Pauliny i próbując chociaż nieznacznie się uspokoić, przycisnęłam komórkę do ucha. Dwa sygnały, cztery... Nic. Dobra pani Wlazły, koniec zabawy.
- Co jest, Daga? - zapytałam rzeczowo, kiedy tylko usłyszałam „halo” w słuchawce.
- Spotkałam się właśnie z Pauliną – wyrzuciła szybko z siebie, a ja przystanęłam na chwilę zdziwiona – Nie uwierzysz.
- Już nie wierzę – zaśmiałam się – Mów.
- Rozmawialiśmy chwilę o jakichś błahostkach, aż w końcu pożegnałam się z nią i powiedziałam, że widzimy się o 18 na meczu – zaczęła szybko relacjonować, a ja starałam się nadążać za jej słowami – I uważaj, teraz najlepsze.
- Do rzeczy Daga, zaczynam się bać.
- PAULINY NIE BĘDZIE NA MECZU! - krzyknęła, a mi prawie szczęka opadła.
- Że jak? - palnęłam bezmyślnie, przykładając sobie wolną rękę do skroni.
- No normalnie! - podniosła głos znowu – Powiedziała mi, że jej nie będzie, bo ma coś do załatwienia w Łodzi. A kiedy zapytałam co z Arkiem, to powiedziała, że ty masz z nim iść na trybuny.
- Kpisz sobie – wydukałam tylko i rozłączyłam się, nie chcąc słuchać reszty.
Wybrałam szybko numer do Pauliny i próbując chociaż nieznacznie się uspokoić, przycisnęłam komórkę do ucha. Dwa sygnały, cztery... Nic. Dobra pani Wlazły, koniec zabawy.
***
-
Maja? Co ty tu robisz? - usłyszałam od razu, kiedy otwarły się
przede mną drzwi wejściowe domu Wlazłych.
- Niespodzianka – warknęłam i nie siląc się nawet na odrobinę uprzejmości, przeszłam obok niej w drzwiach – Przyszłam po ciebie, mam nadzieję, że jesteś gotowa.
Gotowało się we mnie. Z trudem powstrzymałam się od wybuchu złości. Jeszcze bardziej wkurzył mnie widok brunetki, która udawała, że nie wie o co mi chodzi.
- Jeśli się zastanawiasz co ubrać, to myślę, że meczowa koszulka twojego męża i dżinsowe rurki będą odpowiednim wyborem – ciągnęłam dalej, idąc pewnie przed korytarz.
Zatrzymałam się dopiero w oświetlonej kuchni.
- Gdzie Arek? Jest już gotowy? - wyrzucałam z siebie dalej, nie zwracając uwagi na zdezorientowaną i lekko osłupiałą kobietę.
- Majka... - zaczęła wreszcie cicho.
- O, wybierasz się gdzieś? - spojrzałam na zapakowaną szarą torbę, leżącą na stole, po czym posłałam ostry wzrok w jej stronę – Wiesz, nie sądzę, żeby taki duży bagaż był ci potrzebny na zwykły ligowy mecz męża – zironizowałam, kładąc nacisk na ostatnie słowo.
Brunetka zmarszczyła brwi i założyła ręce na piersiach.
- O co ci chodzi, Majka?
- Gdzie Arek? - zignorowałam jej pytanie, nie spuszczając wyzywającego wzroku z jej twarzy.
- U moich rodziców – odparła opanowanym głosem, patrząc mi w oczy – O co ci chodzi? Co to za pytania? Wchodzisz do mojego domu jakby...
Poczułam jakby ktoś wylał na mnie kubeł lodowatej wody.
- O co chodzi? - przerwałam jej, podnosząc głos – Ty mi powiedz.
Zamilkła, kręcąc głową, jakby z niedowierzaniem.
- Nie jestem głupia, Paulina – syknęłam – Ani ślepa.
- Dobra, słuchaj – tym razem to ona podniosła głos, podchodząc do mnie o krok – Nie wiem co cię napadło...
- Przestań udawać – nie dałam jej dojść do słowa – Daga mi powiedziała wszystko.
Tyle wystarczyło, żeby zmazać resztki pewności siebie z twarzy pani Wlazły.
- Kiedy ostatni raz byłaś na meczu? - ciągnęłam dalej.
Milczenie.
- Nie wiem, czego ty ode mnie chcesz – westchnęłam zrezygnowana – Ale skończ kłamać. Po prostu przestań kłamać.
- Niespodzianka – warknęłam i nie siląc się nawet na odrobinę uprzejmości, przeszłam obok niej w drzwiach – Przyszłam po ciebie, mam nadzieję, że jesteś gotowa.
Gotowało się we mnie. Z trudem powstrzymałam się od wybuchu złości. Jeszcze bardziej wkurzył mnie widok brunetki, która udawała, że nie wie o co mi chodzi.
- Jeśli się zastanawiasz co ubrać, to myślę, że meczowa koszulka twojego męża i dżinsowe rurki będą odpowiednim wyborem – ciągnęłam dalej, idąc pewnie przed korytarz.
Zatrzymałam się dopiero w oświetlonej kuchni.
- Gdzie Arek? Jest już gotowy? - wyrzucałam z siebie dalej, nie zwracając uwagi na zdezorientowaną i lekko osłupiałą kobietę.
- Majka... - zaczęła wreszcie cicho.
- O, wybierasz się gdzieś? - spojrzałam na zapakowaną szarą torbę, leżącą na stole, po czym posłałam ostry wzrok w jej stronę – Wiesz, nie sądzę, żeby taki duży bagaż był ci potrzebny na zwykły ligowy mecz męża – zironizowałam, kładąc nacisk na ostatnie słowo.
Brunetka zmarszczyła brwi i założyła ręce na piersiach.
- O co ci chodzi, Majka?
- Gdzie Arek? - zignorowałam jej pytanie, nie spuszczając wyzywającego wzroku z jej twarzy.
- U moich rodziców – odparła opanowanym głosem, patrząc mi w oczy – O co ci chodzi? Co to za pytania? Wchodzisz do mojego domu jakby...
Poczułam jakby ktoś wylał na mnie kubeł lodowatej wody.
- O co chodzi? - przerwałam jej, podnosząc głos – Ty mi powiedz.
Zamilkła, kręcąc głową, jakby z niedowierzaniem.
- Nie jestem głupia, Paulina – syknęłam – Ani ślepa.
- Dobra, słuchaj – tym razem to ona podniosła głos, podchodząc do mnie o krok – Nie wiem co cię napadło...
- Przestań udawać – nie dałam jej dojść do słowa – Daga mi powiedziała wszystko.
Tyle wystarczyło, żeby zmazać resztki pewności siebie z twarzy pani Wlazły.
- Kiedy ostatni raz byłaś na meczu? - ciągnęłam dalej.
Milczenie.
- Nie wiem, czego ty ode mnie chcesz – westchnęłam zrezygnowana – Ale skończ kłamać. Po prostu przestań kłamać.
***
Nie
miałam ochoty na mecz. Po „rozmowie” z Pauliną byłam totalnie
zrezygnowana i niechętna do czegokolwiek.
Weszłam
na halę tylnym wejściem 15 minut przed rozpoczęciem meczu. Szybko
pokierowałam się w stronę gabinetu.
- Majka, no wreszcie – usłyszałam na powitanie z ust Lecouny – Wszyscy są już na hali.
- Wiem, sorry – mruknęłam pod nosem – Już się przebieram i idę.
Mężczyzna wyszedł z pomieszczenia, a ja szybko przebrałam się w świeżą koszulkę. Na stopy szybko nałożyłam białe, niskie conversy. Byłam gotowa. Spojrzałam w niewielkie lustro na ścianie i westchnęłam. Jak ty się w ogóle prezentujesz, Adamczyk. Związałam szybko włosy w wysokiego kucyka z myślą, że to chociaż trochę poprawi mój ogólny wizerunek. Nic z tego. Zrezygnowanie bijące ode mnie było czuć na kilometr. Boże, i po co ja szłam do tej Pauliny. Kolejny świetny pomysł w moim wykonaniu. Ostatni raz rzuciłam krótkie spojrzenie w szklane odbicie, zarzuciłam na ciebie czarną marynarkę i wyszłam szybkim krokiem z gabinetu.
- Majka, no wreszcie – usłyszałam na powitanie z ust Lecouny – Wszyscy są już na hali.
- Wiem, sorry – mruknęłam pod nosem – Już się przebieram i idę.
Mężczyzna wyszedł z pomieszczenia, a ja szybko przebrałam się w świeżą koszulkę. Na stopy szybko nałożyłam białe, niskie conversy. Byłam gotowa. Spojrzałam w niewielkie lustro na ścianie i westchnęłam. Jak ty się w ogóle prezentujesz, Adamczyk. Związałam szybko włosy w wysokiego kucyka z myślą, że to chociaż trochę poprawi mój ogólny wizerunek. Nic z tego. Zrezygnowanie bijące ode mnie było czuć na kilometr. Boże, i po co ja szłam do tej Pauliny. Kolejny świetny pomysł w moim wykonaniu. Ostatni raz rzuciłam krótkie spojrzenie w szklane odbicie, zarzuciłam na ciebie czarną marynarkę i wyszłam szybkim krokiem z gabinetu.
-
Przepraszam za spóźnienie – rzuciłam w stronę Nawrockiego,
kiedy znalazłam się tuż obok niego – Musiałam coś
załatwić.
Trener skinął głową i wrócił do rozmowy z Piechockim. Siatkarze rozgrzewali się na obu połowach boiska, a na trybunach już wrzało. Bilety od dawna były wyprzedane, nawet te na miejsca stojące. Gdzieś w bocznym sektorze wyłapałam spojrzenie Dagmary. Niewiele myśląc, ruszyłam w jej stronę.
- Byłam u niej – zaczęłam rzeczowo, siadając na krzesełku obok niej, które prawdopodobnie było Oliwiera. Ten jednak bawił się w najlepsze z jakimś czarnowłosym chłopczykiem przy barierkach.
- I jak? Co ci powiedziała?
- Nic – westchnęłam i przeczesałam dłonią włosy – Wywiozła Arka do swoich rodziców. Zastałam ją z torbą, która była spakowana co najmniej na tydzień.
- Kompletnie nic? Nie tłumaczyła się?
Prychnęłam.
- Nie. Powiedziałam jej na koniec, żeby przestała kłamać.
Dagmara przytaknęła.
- Nie mam już siły do tego – jęknęłam – Zawsze jak zaczyna się problem Paulina-Mariusz, to automatycznie mi gorzej.
- Na pocieszenie powiem ci, że odkąd weszłaś na halę, jeden przystojny siatkarz cały czas próbuje złapać z tobą kontakt wzrokowy – mrugnęła do mnie Winiarska, a ja gwałtownie przeniosłam wzrok na Resoviaków.
Paul od razu posłał w moją stronę promienny uśmiech. Pomachałam do niego, lekko się uśmiechając. Odwzajemnił gest, a ja poczułam jak Daga mnie szturcha.
- Przystojny. Ale że Resoviak?
Wywróciłam oczami i zaśmiałam się.
- Jest Amerykaninem – wyjaśniłam szybko, patrząc jak przyjmujący wykonuje zagrywkę.
- Ouu – zawyła cicho brązowowłosa – Czyli stosunki amerykańsko-polskie...
- Daj spokój, Daga – przerwałam jej ze śmiechem – Jest sympatyczny.
- I przystojny – powtórzyła po raz kolejny.
- Ty to ciągle mówisz – odparłam, nie odwracając wzroku od Lotmana.
- A ty cały czas się uśmiechasz, odkąd zaczęłyśmy ten temat – rzuciła zaczepnie, a ja schowałam twarz w dłonie. Jak ja się w ogóle zachowuję. Zaśmiałam się z własnej głupoty.
- Jest miły i tyle – próbowałam zakończyć jakoś temat mojego nowego znajomego – Lecę, bo zaraz się zacznie.
- WPADŁAŚ PO USZY! - zawołała za mną zdecydowanie za głośno Winiarska. Kilku siatkarzy zarówno ze Skry jak i Resovii obróciło się z zainteresowaniem na twarzy, a ja posłałam mordercze spojrzenie Dagmarze. Zabiję ją później.
Trener skinął głową i wrócił do rozmowy z Piechockim. Siatkarze rozgrzewali się na obu połowach boiska, a na trybunach już wrzało. Bilety od dawna były wyprzedane, nawet te na miejsca stojące. Gdzieś w bocznym sektorze wyłapałam spojrzenie Dagmary. Niewiele myśląc, ruszyłam w jej stronę.
- Byłam u niej – zaczęłam rzeczowo, siadając na krzesełku obok niej, które prawdopodobnie było Oliwiera. Ten jednak bawił się w najlepsze z jakimś czarnowłosym chłopczykiem przy barierkach.
- I jak? Co ci powiedziała?
- Nic – westchnęłam i przeczesałam dłonią włosy – Wywiozła Arka do swoich rodziców. Zastałam ją z torbą, która była spakowana co najmniej na tydzień.
- Kompletnie nic? Nie tłumaczyła się?
Prychnęłam.
- Nie. Powiedziałam jej na koniec, żeby przestała kłamać.
Dagmara przytaknęła.
- Nie mam już siły do tego – jęknęłam – Zawsze jak zaczyna się problem Paulina-Mariusz, to automatycznie mi gorzej.
- Na pocieszenie powiem ci, że odkąd weszłaś na halę, jeden przystojny siatkarz cały czas próbuje złapać z tobą kontakt wzrokowy – mrugnęła do mnie Winiarska, a ja gwałtownie przeniosłam wzrok na Resoviaków.
Paul od razu posłał w moją stronę promienny uśmiech. Pomachałam do niego, lekko się uśmiechając. Odwzajemnił gest, a ja poczułam jak Daga mnie szturcha.
- Przystojny. Ale że Resoviak?
Wywróciłam oczami i zaśmiałam się.
- Jest Amerykaninem – wyjaśniłam szybko, patrząc jak przyjmujący wykonuje zagrywkę.
- Ouu – zawyła cicho brązowowłosa – Czyli stosunki amerykańsko-polskie...
- Daj spokój, Daga – przerwałam jej ze śmiechem – Jest sympatyczny.
- I przystojny – powtórzyła po raz kolejny.
- Ty to ciągle mówisz – odparłam, nie odwracając wzroku od Lotmana.
- A ty cały czas się uśmiechasz, odkąd zaczęłyśmy ten temat – rzuciła zaczepnie, a ja schowałam twarz w dłonie. Jak ja się w ogóle zachowuję. Zaśmiałam się z własnej głupoty.
- Jest miły i tyle – próbowałam zakończyć jakoś temat mojego nowego znajomego – Lecę, bo zaraz się zacznie.
- WPADŁAŚ PO USZY! - zawołała za mną zdecydowanie za głośno Winiarska. Kilku siatkarzy zarówno ze Skry jak i Resovii obróciło się z zainteresowaniem na twarzy, a ja posłałam mordercze spojrzenie Dagmarze. Zabiję ją później.
***
-
PRZYWITAJMY ICH GORĄCO BRAWAMI! - ryknął spiker do mikrofonu,
wywołując falę pisków i braw – KAPITAN NASZEGO ZESPOŁU MARIUSZ
WLAZŁY...
Prezentacja obu drużyn przebiegła szybko. Przywitałam się z całym sztabem Resovii. Męskim sztabem rzecz jasna. Wszyscy obrzucili mnie zdziwionym wzrokiem, u niektórych wyłapałam nawet trochę pogardy. Miło, nie powiem. Nim się spostrzegłam rozpoczął się pierwszy set. Siedziałam na krześle, wymieniając co chwile parę zdań z Zatorskim, Plińskim i Kłosem, którzy na zmianę siadali przy mnie przy każdej zmianie. Z radością obserwowałam grę moich Skrzatów. Wspaniałe rozpoczęcie meczu wywołało głębokie poruszenie i euforię na trybunach, które ani na chwilę nie milknęły. Ostatecznie set skończył się wynikiem 25:23 dla Skry, po zepsutej zagrywce Lotmana. Automatycznie spojrzałam na niego po nieudanym serwie, jednak on szybko odwrócił wzrok i przeklnął głośno. O wiele mniej lubiłam takiego Paula, ale rozumiałam jego złość i zdenerwowanie.
Drugi set zaczął się wyrównaną walką. Przy stanie 13:14, kiedy w polu serwisowym stanął Mariusz spojrzałam na niego z lekkim zaniepokojeniem. Starał się grać jak zawsze na sto procent, jednak widziałam jak parę razy krzywi się z bólu. Mimo to nie poprosił o zmianę. Ochrzanię go za to po meczu. Patrzyłam jak podrzuca wysoko piłkę i posyła piekielnie mocną zagrywkę w strefę Paula, który jakimś cudem ją wybronił, jednak niedokładnie. Żółto-niebieska mikasa poszybowała nad siatkę, a środkowi obydwu drużyn wyskoczyli jednocześnie do niej. To nie mogło się dobrze skończyć.
Ułamek sekundy później na parkiecie leżał Karol Kłos, trzymając się za kostkę i jęcząc z bólu. Niewiele zastanawiając się popędziłam z jego stronę z torbą na ramieniu i lodem w ręce.
- Matko, Kłos – krzyknęłam, poruszona całą sytuacją – Pokaż to.
- KOSA, CO Z TOBĄ?! - usłyszałam za plecami łamaną polszczyznę – JEZU, ON NIE MOŻE ODDYCHAĆ!
Gwałtownie odwróciłam głowę i z przerażeniem spojrzałam na duszącego się Grześka Kosoka. Wspomnienia wróciły. Mimo że minęło tyle lat, wiedziałam co trzeba robić.
___________________________________________
Prezentacja obu drużyn przebiegła szybko. Przywitałam się z całym sztabem Resovii. Męskim sztabem rzecz jasna. Wszyscy obrzucili mnie zdziwionym wzrokiem, u niektórych wyłapałam nawet trochę pogardy. Miło, nie powiem. Nim się spostrzegłam rozpoczął się pierwszy set. Siedziałam na krześle, wymieniając co chwile parę zdań z Zatorskim, Plińskim i Kłosem, którzy na zmianę siadali przy mnie przy każdej zmianie. Z radością obserwowałam grę moich Skrzatów. Wspaniałe rozpoczęcie meczu wywołało głębokie poruszenie i euforię na trybunach, które ani na chwilę nie milknęły. Ostatecznie set skończył się wynikiem 25:23 dla Skry, po zepsutej zagrywce Lotmana. Automatycznie spojrzałam na niego po nieudanym serwie, jednak on szybko odwrócił wzrok i przeklnął głośno. O wiele mniej lubiłam takiego Paula, ale rozumiałam jego złość i zdenerwowanie.
Drugi set zaczął się wyrównaną walką. Przy stanie 13:14, kiedy w polu serwisowym stanął Mariusz spojrzałam na niego z lekkim zaniepokojeniem. Starał się grać jak zawsze na sto procent, jednak widziałam jak parę razy krzywi się z bólu. Mimo to nie poprosił o zmianę. Ochrzanię go za to po meczu. Patrzyłam jak podrzuca wysoko piłkę i posyła piekielnie mocną zagrywkę w strefę Paula, który jakimś cudem ją wybronił, jednak niedokładnie. Żółto-niebieska mikasa poszybowała nad siatkę, a środkowi obydwu drużyn wyskoczyli jednocześnie do niej. To nie mogło się dobrze skończyć.
Ułamek sekundy później na parkiecie leżał Karol Kłos, trzymając się za kostkę i jęcząc z bólu. Niewiele zastanawiając się popędziłam z jego stronę z torbą na ramieniu i lodem w ręce.
- Matko, Kłos – krzyknęłam, poruszona całą sytuacją – Pokaż to.
- KOSA, CO Z TOBĄ?! - usłyszałam za plecami łamaną polszczyznę – JEZU, ON NIE MOŻE ODDYCHAĆ!
Gwałtownie odwróciłam głowę i z przerażeniem spojrzałam na duszącego się Grześka Kosoka. Wspomnienia wróciły. Mimo że minęło tyle lat, wiedziałam co trzeba robić.
___________________________________________
Jest beznadziejny i nudny, zdaję sobie z tego sprawę.
Jestem po części humanistycznej, nie poszła mi najgorzej, ale mogło być lepiej. Z obu testów liczę na ponad 70 % :) Ktoś pisał ze mną dzisiaj? Jak Wam poszło? Ja osobiście zginę marnie jutro na przyrodniczych, jestem tego pewna.
Co ta Paulina już wydziwia, no? Najpierw sama przecież ją wywoływała z Ameryki, no ale mam nadzieję, że wkrótce się to wszystko wyjaśni. Albo nie, bo chciałabym to wszystko czytać jeszcze przez długi, długi czas. Uhuhu, pan Lotman. O pani Majeczko, ktoś się chyba zauroczył ;) Mam nadzieję, że konfrontacja Kosa-Kłos nie będzie aż tak krwawa jak mi się cały czas wydaję. Majka da sobie radę i pomoże Grześkowi - wiem to. Powodzenia jutro na egzaminach. Ja dopiero za rok i miejmy nadzieję, że będzie dobrze. Ale chyba bym się załamała, gdyby po trzech lata uczenia się pisania rozprawek, wrzucili charakterystykę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny :*
Gdybyś miała czas po egzaminach i w ogóle to zapraszam tu: http://grasz-wygrywasz.blogspot.com/
Konfrontacja Kłos-Kosa nie będzie taka krwawa, mogę Cię zapewnić!:) Przecież siatkówka nie jest krwawym sportem, a Kosok z Karolem nie pozabijają się za to, że chcieli walczyć o piłkę.
UsuńDziękuję :)
WOW. Jeden z najlepszych rozdzialow wedlug mnie! Super jest, bardzo mi sie podoba. Dodawaj szybko nastepny bo nie moge sie doczekam!!:D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNastępny już prawie gotowy, może dzisiaj się pojawi. Dziękuję :)
UsuńKosa nie umieraj!
OdpowiedzUsuńKońcówka rozdziału przyćmiła mi wszystko. Miałam tyle poukładanych myśli, ale zamieszałaś mi w głowie. ;)
Oglądałam ten mecz, kiedy Kosok dostał z kolana i zaczął się dusić. Całe szczęście, że nic mu się nie stało, bo wyglądało to groźnie. Skoro Majka wiedziała co robić, to pewnie mu pomoże. Ciekawe kiedy coś podobnego ją spotkało... Że też musiałaś skończyć w ten sposób! Wiem, że tak lubisz i powinnam być niby przyzwyczajona, ale zawsze... ;)
Paulina to już mnie autentycznie wkurza. Najpierw prosi Majkę o pomoc, później nic nie wyjaśnia i wszystko utrudnia. Teraz jeszcze wyjeżdża... Ciekawe dokąd. Wiem, że mi tego nie powiesz. Nawet o to nie proszę. ;)
Paulina też mnie denerwuje, haha! Ale muszę tak to rozegrać, bo na tym całe opowiadanie się opiera :)
UsuńJa też oglądałam ten mecz, skąd ten pomysł. Całe moje opowiadanie staram się opierać na faktach, tzn meczach i sytuacjach związanych z siatkówką (tylko i wyłącznie!) które miały kiedyś miejsce. Nie wiem czemu, ale tak sobie postanowiłam, kiedy zaczynałam pisać tą historię - ma być realistycznie.
Paulinie o co chodzi? Nie wiem już normalnie. Gratuluję cierpliwości głównej bohaterce ;) Boże wtedy jak Grzesiek nie mógł oddychać to mnie najpierw przytkało bo myślałam że to Jochen leży a jak powiedzieli że to Kosa i ma kłopot z oddychaniem to mi serce aż stanęło. Kosa żyj! Powodzenia jutro ;) Podziwiam że znalazłaś czas by coś tu dodać ;)
OdpowiedzUsuńxoxo K.
Ja też! Totalnie zamilknęłam i prawie wrosłam w krzesło ze strachu. + Kosa będzie żył! :)
UsuńWięc zacznę od tego, że masz śliczny szablon. Nie przepadam za różowym, ale tu pasuje idealnie!
OdpowiedzUsuńRozdział... Jak zwykle mnie zaskakujesz. Myślałam, że coś się zacznie układać, a tu nagle Paulina wyjeżdża, Arek u dziadków, Paul się szczerzy, a Majka... hm, czyżby się zakochała?
Jednak zakończenie miesza moje myśli..., jakie wspomnienia? Związane z kim...? Taki jeden, wielki znak zapytania.
A... i biedny Kosa, który później zwijał się z bólu i jeszcze grał do końca meczu. Coś... przerażającego.
Całość uważam za coś wspaniałego :)
Czekam..., czekam na to, co będzie dalej, bo co innego mi pozostało?
Pozdrawiam i powodzenia jutro :)
Co do szablonu to dziękuję - nie wyszedł tak, jak miał wyjść i przymierzam się znowu do zmian.
UsuńNiee, nic się na razie nie poukładało - za wcześnie! :) Chociaż małymi krokami się do tego zbliżamy, obiecuję!
Wspomnienia są związane z... Kurcze, z mojej perspektywy jest to tak oczywiste. Pewnie się zdziwicie, albo i nie, nie wiem. W każdym bądź razie na razie nic nie mówię :) Jedno co powiem - myślcie o tej osobie, bo będzie postacią, która będzie się przewijała we wspomnieniach Mai do końca opowiadania.
Dziękuję za komentarz :*
Nie wiem co ta Paulina kombinuje, i wkurza mnie to coraz bardziej. Serio, to całe zamieszanie, tajemnice, niedopowiedzenia, jakby jakimś tabu było dla wszystkich to, że w małżeństwie Wlazłych się nie układa. Co stoi na przeszkodzie oznajmienia rozwodu? Nie rozumiem. Przecież chyba przyjaciołom można się zwierzyć, prawda? Kurde, i Mario i Paulina strasznie działają mi na nerwy. Przecież tyle par się rozstaje, że już takie chowanie się po kątach jest trochę przestarzałe.
OdpowiedzUsuńHm... Podoba mi się rola Paula. I mam nadzieję, że zaiskrzy między nim a Mają, bo już widać, że oboje sobie wpadli w oko.
O, widzę że wplotłaś tu sytuację z prawdziwego meczu. Wtedy, jak Kosina legł na boisku, moje serce stanęło na kilka sekund. Ale Majka wie co robić, więc na pewno go uratuje. Chociaż pewnie interwencja kardiologa będzie zbędna (mam nadzieję) ^^
Sztab Resovii szowinistami? Hm, jakoś mi to nie pasuje do tych miłych gości :( No ale to Twój zamysł. Jak się przekonają o umiejętnościach młodej fizjoterapeutki, to zmienią zdanie.
Powodzenia na pozostałych egzaminach, na pewno zdasz śpiewająco ;)
Buziaczki, S. ;*
+ zapraszam na czternastkę na: http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
oraz nienawiść trzecią: http://nienawisc-od-kolyski.blogspot.com/
i już XV :)
Usuńhttp://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
Taaak, małżeństwo Wlazłych jest póki co ciemną stroną mojej historii. Ale nie zamierzam tego póki co zmieniać - nie może być za cukierkowo! :)
UsuńSztab Resovii przedstawiłam może trochę nie najlepiej, co nie znaczy, że o nich źle myślę. Pierwsze wrażenie (mówię tu o perspektywie Majki) bywa złudne i wydaje mi się, że i tym razem tak będzie ;>
Dziękuję, już przeczytałam u Ciebie :)
Kurczę zaciekawiłaś mnie!
OdpowiedzUsuńNie lubię jako tako czytać wymyślonych historii z użyciem prawdziwych imion i nazwisko, ale jakoś to wszystko przebolałam.
W międzyczasie zapraszam do siebie : http://obierz-swoja-wlasna-droge.blogspot.com/
Co prawda nie jest to blog o siatkówce, ale może Cię zainteresuje.
Jak znajdę więcej czasu, to wpadnę:)
UsuńHej!:) Rozdzial super! Jak zawsze + zapraszam na nowy epizod, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńrozdziały przeczytałam w jeden dzień :D bardzo fajnie piszesz ;d
OdpowiedzUsuńzapraszam : http://moze-jeszcze-bedzie-dobrze.blogspot.com/
Miło słyszeć, dzięki!
UsuńŚwietny! Jak dla mnie to mogłabyś pisać codziennie :)
OdpowiedzUsuńOj, nie sądzę, żeby kiedyś to nastąpiło. Poza tym mielibyście mnie dość! :)
UsuńCiebie dość?! Nigdyy! :D
UsuńKurde nie ogarniam tej całej sytuacji z Pauliną, dziwna jest, sama nie wie czego chcę ;) No ale trudno ja tam czekam na rozwinięcie się jakiejś akcji między Lotmanem, a Mają ;)
OdpowiedzUsuńA co do egzaminów to poszły mi nawet nieźle, najgorzej chyba historia, no ale zobaczymy jak będą wyniki bo nie sprawdzałam, wolę poczekać ;)
Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie ;) http://mydlo--powidlo.blogspot.com/
Pozdrawiam :*
Akcja między tą dwójką rozwinie się, spokojnie :) Dziękuję, wpadnę potem.
Usuńkiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńW tym tygodniu. Jestem tak zabiegana, że nie mam czasu naprawdę! :( Mam prawie 2 strony, ale nie chcę wstawiać badziewia.
UsuńBoże jak ja kocham ten blog ;3
OdpowiedzUsuńZaczyna się dziać coś, i dobrze, świetnie! :D Paul i Maja, oohohoho :D "ale żę Resoviak?" najlepsze!
pozdrawiam i czekam zniecierpliwiona na następny rozdział ;)
Przemiło mi słyszeć :) Obiecuję, że coś nowego już niedługo. Bardzo niedługo!:>
UsuńZapraszam na nowy rozdział! :)http://youcanbemehero.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo, bardzo czekam na nowy rozdział ^.^
OdpowiedzUsuńDzisiaj już niestety nie dodam, nie wyrobiłam się jednak :) I strasznie się cieszę, że ktoś czeka na nowy rozdział. Postaram się nie zawieść i dodam coś dłuższego, jutro bądź pojutrze najpóźniej.
UsuńDobrze to słyszeć :) Każdy kto tu zagląda pewnie czeka, wiec sama nie jestem! :D
UsuńMogę być szczera?:D Super opowiadanie naprawdę miło się czyta, ale robienie z Pauliny czarnego charakteru lekko mnie podirytowało, czemu? W sumie uważam tą kobietę za wspaniałą osobę, więc pewnie dlatego. Ale nadal podkreślam, że JEST ŚWIETNE i czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuń