wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 9


- Pokłóciliście się - bardziej stwierdził, niż zapytał Misiek, który bez zbędnego pukania wszedł do mojego hotelowego pokoju.
- Nie pokłóciliśmy, tylko po prostu w paru mocnych słowach powiedziałam mu, żeby się ogarnął.
- Albo ewentualnie, że masz go w dupie.
Zdenerwowana wywróciłam oczami.
- Aleks już wszystkim wypaplał? - syknęłam nieprzyjemnie, przeklinając w myślach na młodego Serba.
- Daj spokój, on nie rozumie jeszcze tak dobrze po polsku. Mariusz sam mi powiedział.
Prychnęłam pod nosem.
- Co, zaczął się zwierzać? Żalić się jaka to zła jestem? - rzuciłam z nieukrywanym rozgoryczeniem.
Misiek zamilkł w głębokim zamyśleniu.
- Co z nim jest nie tak? Mógłby się wreszcie wziąć w garść i po prostu powiedzieć wszystko – ciągnęłam dalej, dając upust swoim negatywnym emocjom.
- Mógłby...
- Ale nie chce – przerwałam błyskawicznie, będąc w amoku rozgoryczenia i złości – Oczywiście. Bo po co. Przecież lepiej żebym przez najbliższe 10 lat głowiła się nad tym sama! Bo wcale nie mam swojego życia i wcale mi nie zależy na szczęściu tego skończonego, nieogarniętego, upartego dupka!
Opadłam z bezsilności na łóżko, żeby zaraz po tym usłyszeć melodyjny śmiech niebieskookiego.
- Śmiej się, Winiarski. Wszystkich was przetorturuję w gabinecie.
- Matko, Maja – śmiał się nadal w najlepsze – Poważnie, dla ciebie powinni stworzyć jakieś tabletki na wyluzowanie albo odstresowanie.
Cisnęłam w Michała z całej siły poduszką, którą miałam pod ręką, jednak nie mogłam za nic powstrzymać uśmiechu, który wpełzł na moje usta dzięki jego obecności.
- Przecież dobrze wiesz, że za jakąś godzinę ten skończony dupek – zaczął, cytując moje wcześniejsze słowa – Przyjdzie do ciebie na kolanach z przeprosinami.



***

Misiek po raz kolejny miał rację. To chyba niedługo stanie się standardem. Wracając, Mariusz przyszedł do mnie dopiero po 18, kiedy to już zbieraliśmy się na halę. Po jego długim monologu, w którym generalnie zawarł swoje przeprosiny i prośbę o moją dalszą pomoc w związku z jego plecami, szybko pogodziliśmy się i wspólnie ruszyliśmy razem z resztą Skrzatów do Atlas Areny.
- Mariusz? - zapytałam, kiedy usiadłam w autobusie na miejscu koło niego.
- No?
- Co z Arkiem i Paulą? Będą dzisiaj?
Totalnie o tym zapomniałam, będąc w ciągłym zabieganiu w klubie i tutaj. Rehabilitacja mariuszowych pleców przysłoniła mi wszystko.
- Nie – odparł po chwili, nie odrywając wzroku od „Gazety wyborczej” - To znaczy Arek miał przyjechać z Dagą. Więc pewnie mały będzie.
Z Dagą. Z Dagą. Z żoną kolegi. Nie ze swoją. Starając ukryć swoje totalne zrezygnowanie, wróciłam na swoje miejsce.
Chyba czas wreszcie pogadać z Pauliną. Chociaż broniłam się przed tym rękami i nogami przez cały tydzień, najwyższy czas to zrobić.


***

W hali powoli zaczynało wrzeć. Pierwsi kibice pojawili się parę minut po 19. Siedziałam w pierwszym rzędzie, w bocznym sektorze, gdzie miejsca zajmowały rodziny siatkarzy i osoby pracujące w klubie. W tym oczywiście mój ulubiony prezes Piechocki. I mówię to bez odrobiny sarkazmu. Po mojej prawej nerwowo kręcił się na niebieskim krzesełku Wlazły, a po przeciwnej w najlepsze śmiał się Aleks, który również z powodu kontuzji oblegał dzisiaj trybuny. Na moich kolanach natomiast „urzędował” Aruś, z 3 Mikasami w rączkach, które przyniósł mu Cupković. Dzięki zachowaniu Serbów, którzy są chyba najbardziej pozytywnymi osobami na świecie, nie stresowałam się aż tak bardzo, jak osobnik siedzący po mojej prawej. Ale w końcu – kapitan, więc to chyba normalne.
- Aleks, jakieś czternastolatki po naszej lewej chyba mają ochotę do ciebie podejść, ale strach je zżera – zaśmiałam się do Serba, który automatycznie schował twarz w dłonie. A właściwie to w dłoń, bo w drugiej miał niemały plik listów czy czegoś podobnego od fanek.
- Stach je zziera! - zawtórował mi Arek, na co razem z atakującym wybuchnęliśmy śmiechem.
- Myślisz, że jak dodam teraz twoje zdjęcie na twittera z dopiskiem 'moja żona z dzieckiem' to zdążą to sprawdzić i rozmyślić się? - wypalił brunet, a ja znowu wybuchnęłam śmiechem.
Takiego Aleksa mogłabym mieć na co dzień, ot tak, dla dobrego humoru. Myślę, że dobrze by mi to zrobiło. Zdecydowanie muszę zacząć spędzać z nim więcej czasu. Nie wiem, czy on z każdym potrafi złapać tak dobry język, ale naprawdę czuję się, jakbym go znała dość długo.
- Nawet o tym nie myśl – śmiałam się nadal – Nie masz dziewczyny, że tak wszystkie do ciebie garną?
Dosłownie przez sekundę poczułam, że nie powinnam o coś takiego pytać. Jednak moje wątpliwości, szybko rozwiał sam zainteresowany uśmiechem.
- Jeszcze nie znalazłem tej jedynej – skwitował krótko, a ja odpowiedziałam lekkim uśmiechem.
Jest naprawdę w porządku. Szkoda tylko, że taki młody. Boże, Majka, co ty wygadujesz. Zejdź na ziemię. Czy wolne kobiety w każdym miłym i sympatycznym chłopaku zawsze, chociaż przez sekundę, muszą próbować dostrzec potencjalnego kandydata na partnera?


***


Nawet nie zauważyłam, jak ta godzina oczekiwania na mecz minęła. Całą przegadałam z Aleksem, dosłownie o wszystkim. Mariusz natomiast nie odezwał się nawet słowem, wymienił kilka zdań z Piechockim, rozdał parę autografów i siedział jak przyklejony do krzesełka.
W pierwszym secie było nerwowo, ale ostatecznie wygraliśmy go do 23. Standardowo, na przerwie przed 2 setem do Aleksa znowu podbiegła spora grupa dziewczyn, która już wyczaiła, że w trakcie gry nie mają szans na porozmawianie ze swoim idolem.
- Nie stresuj się już tak – zagaiłam wreszcie do Mariusza, który nadal siedział cały w nerwach – Widzisz jak dobrze im idzie.
Po tych słowach ścisnęłam mocno jego dłoń, zaciśniętą w pięść, a na jego twarzy zagościł lekki uśmiech.
Godzinę później wszystko było już jasne. Skra Bełchatów pokonała Tomis Constanta 3:0, grając w osłabionym składzie. Mimo że sam mecz nie był na najwyższym poziomie, radości nie było końca.


***


Po powrocie zaczęły się ostre treningi i przygotowania do meczu z Resovią. Po powrocie z Atlas Areny do Bełchatowa znów dałam pochłonąć się w wir rehabilitacji kontuzji Mariusza. Po raz kolejny odpuściłam sobie rozmowę z Pauliną, tłumacząc się brakiem czasu. Albo brakiem chęci. To drugie było mniej oficjalne.
W czwartek wieczorem po raz drugi spotkałam się w Energii w gronie samych mężczyzn. Kolejna wielka obrada sztabu Skry Bełchatów. Co ja tu w ogóle robię.
- Nie ma opcji, żeby Aleks zagrał z Resovią – zaczął Daniel – Jak dobrze pójdzie, to może zagra pod koniec grudnia.
Nikt nie protestował.
- Co z Mariem? - zwrócił się do mnie rzeczowo Nawrocki, jakby ignorując informację Lecouny.
- Lepiej – odparłam niewzruszona udając, że nie słyszałam odrobiny niechęci do mnie w słowach trenera – Myślę, że może spokojnie wyjść w wyjściowej szóstce. Poza tym dzisiaj dawał radę na treningach. Na sobotę założę mu plastry i będzie okej. W razie czegoś od razu ma zejść do kwadratu.
Nawrocki wreszcie rozchmurzył się i pokiwał z uznaniem głową. Złość i niechęć w stosunku do mnie magicznie wyparowały.
- Dobrze by było, żebyś była do meczu i w jego trakcie cały czas do dyspozycji – zasugerował Daniel, z którym złapałam naprawdę dobry kontakt.
- Nigdzie się stąd na razie nie ruszam – ucięłam z uśmiechem.
- W porządku, Mariusza już mamy, teraz kwestia treningów – zmienił temat Piechocki – Resovia chce potrenować u nas i ma przyjechać już jutro po południu...


***


Zamieszanie związane z przyjazdem siatkarzy z Rzeszowa było ogromne. W piątek dokładnie w południe sięgnęło zenitu. Okazało się, że treningi obu drużyn nagle zaczęły ze sobą kolidować.
- Jeju, Tomek, co za problem? - jęknęłam, patrząc na naszego Tomka-od-wszystkiego – Zadzwoń do chłopaków, że trening jest godzinę wcześniej i po problemie.
- Godzinę wcześniej?! Resovia właśnie wyjechała z Rzeszowa i zażyczyli sobie halę na 18:30, kiedy to my ustaliliśmy sobie trening o 18 – powtórzył po raz kolejny poirytowany.
- Dzwoń do chłopaków i nie marudź. Powiedz, że mają być na 17.
Mój stoicki spokój i zdecydowanie jeszcze bardziej rozdrażniło Tomka. Tym razem powstrzymał się od kolejnego wybuchu i skwitował krótko:
- Nienawidzę, jak Resoviacy do nas przyjeżdżają.


***


Trening był stosunkowo krótki, ale wyczerpujący. Na potreningowe rozciągnięcie pleców Mariusza miałam ledwie 10 minut, bo już doszły nas słuchy, że siatkarze z Rzeszowa zmierzają do Energii.
- Jak po dzisiaj? Bolą? - zwróciłam się do Mariusza, przyciągając jego bark w lewą stronę.
- Mniej – skomentował – Zagram w sobotę, tak?
- Już ci mówiłam, że tak. Ale masz od razu poprosić o zmianę, jeśli cię coś złapie.
- MAJA! - zawołał w moją stronę Tomek, który właśnie wbiegł na halę – Będziesz jeszcze chwilę u siebie w gabinecie czy coś? Bo ja muszę lecieć, zapomniałem odebrać stroje z pralni... Dałbym ci klucze na halę, bo dzwonili do mnie ci z Rzeszowa, mają być dopiero za pół godziny, a ty masz najbliżej gabinet i jesteś...
- Okej, nie ma sprawy – przerwałam mu – Nie zapominaj czasami oddychać – dodałam za śmiechem i wzięłam od niego smycz z milionem mniejszych i większych kluczy.


***


Po treningu zawitał do mnie Aleks z Kłosem, ot tak, na pogawędkę. Siedzieli u mnie dobre pół godziny, nawijając o niczym, śmiejąc się z głupot tym samym skutecznie poprawiając mi humor. Prawie że siłą musiałam ich wyprowadzać z gabinetu. Po ich wyjściu szybko przebrałam się z klubowego dresu w swoje ciuchy. Popatrzyłam znużona na zegarek. Już dawno ktoś miał przyjść po te klucze. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu, bo cały dzień w klubie trochę mnie zmęczył. Jednak po kimkolwiek z Rzeszowa jak na razie śladu nie było. Po kolejnych trzydziestu minutach czekania, ostro wkurzona podniosłam się z miękkiego krzesła, założyłam torebkę na ramię i chwyciłam w ręce swój płaszcz. Koniec tego, nie będę czekać na wielkie gwiazdy z Rzeszowa. Chwyciłam za klamkę, ostatni raz spojrzałam na stan gabinetu i już chciałam przyciągnąć drzwi w swoją stronę, ktoś mnie uprzedził. Tyle, że dwa razy intensywniej. Przy okazji prawie łamiąc mi palce prawej ręki
- Puka się – warknęłam, nie patrząc na „sprawcę”.
- Paul, chyba źle trafiliśmy – usłyszałam męski głos, mówiący po angielsku.  

_____________________________________

Nie wiem, czy ktoś to jeszcze czyta, ale to tyle. Pozdrawiam

19 komentarzy:

  1. ALEKS KOCHAM CIĘ. NIE NO NORMALNIE WYMIATA. GWIAZDY Z RESKI ŁASKAWIE PRZYSZŁY ? A NIECH MAJKA DA IM POPALIĆ.
    POZDRAWIAM
    WINIAROWA:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy Majka da im popalić? No nie wiem, ale całkiem możliwe :p

      Usuń
  2. Jak nikt nie czyta jak czyta :D
    tylko za bardzo nie ma co komentować bo piszesz rewelacyjnie
    jejku ja tez bym chciała mieć tak lekkie pióro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jak piszę to nic specjalnego, naprawdę. Nie ma co komentować, bo nic się jeszcze nie dzieję, a ja jestem mistrzem rozwlekania akcji. :p Ale zawsze warto skomentować chociaż jednym słowem, nie wiecie jak bardzo mnie to cieszy :)

      Usuń
  3. wszyscy czytaja :D super, jak zawsze, mam nadzieje ze cos wyniknie miedzy Maja a Paulem:) pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj, ci "wszyscy" rzadko się ujawniają, więc... :) Pożyjemy zobaczymy czy między tą dwójką coś będzie :> Pozdrawiam też!

      Usuń
  4. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak się stęskniłam za tym blogiem. Ja go po prostu kocham!
    Tak, wiem, że ze spotkania Soviaków z Majką wyjdzie burza z piorunami, ale i tak, lub tym bardziej, nie mogę się tego doczekać.
    Hm... Aleks i Maja...? Ja jestem za, a nawet przeciw ;)

    Ci... nie mów mi, że jestem głupia i dziecinna, bo to wiem.

    Czekam na ciąg dalszy!
    Pozdrawiam ;*

    PS. A nawet jeśli mało osób czyta (co nie jest prawdą), to i tak masz Nas (mnie np. zawsze) i nie możemy się doczekać każdego kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleks i Maja? Nie odpowiem oczywiście, bo nie lubię spoilerować. Zwróć tylko uwagę na to, że między Alkiem, a nią jest 5 lat różnicy... :) Więcej nie powiem, ale Aleks na pewno będzie w tym opowiadaniu się pojawiać.

      Dziękuję za komentarz i za to, że zawsze jesteś! :*

      Usuń
  5. Heeej, czy ja wyczuwam mały brak w swoje siły? Wszystko gra?
    Jeśli ktoś czyta Twoje opowiadanie, to czeka na kolejne rozdziały, a resztą nie ma co się martwić ( łatwo mówić, trudniej zrobić. Sama jak ludzie się nie odzywają, to myślę, że to przeze mnie). Ale, ale nie smutamy się! ;)
    Czekałam na kolejny post i się doczekałam. Swoją drogą siatkarze są naprawdę biedni, że też muszę tyle autografów rozdawać. Ciekawa jestem, jakie to uczucie, gdy wiesz, że stojąca nieopodal grupka piszczy na Twój widok. ;)
    Teraz mam dwa wielkie znaki zapytania : co z Mariem i Pauliną ( ale na to mogę czekać, skoro powtarzam to od początku) oraz kto zrobił zamach na życie Majki i prawie połamał jej palce. Ciekawe, czy dziewczyna urwie mu głowę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mały brak w swoje siły owszem :) Ale myślę, że każdemu "piszącemu" się to zdarzyło. Właściwie to staram się jak mogę, a brak odzewu czasami naprawdę umie odrobinę zdołować. Zresztą - sama wiesz na pewno jak to bywa ;)

      Haha, ja się nigdy nad tym nie zastanawiałam, ale pewnie gdybym to ja była w skórze takiego siatkarza, to chciałoby mi się tylko śmiać :>

      Na Twoje dwa wielkie znaki zapytania nie odpowiem w całości, bo bym musiała pozdradzać parę moich sekretów dotyczących tej historii. Sprawa z Mariuszem i Pauliną się wyjaśni, spokojnie. Kto zrobił zamach na życie Mai? :D Myślę, że tu spokojnie mogę odpowiedzieć - spóźnieni Resoviacy :) I jestem przekonana, że Maja nie będzie się do nich uśmiechać po czymś takim.

      Usuń
  6. Ten kto czyta pozdrawia serdecznie i cieszy się czytajac tylko nie chce mu się komentować bo ma jeszcze rączkę w gisie :/ Jutro juz na szczęście wolność więc coś dłużej napiszę na temat ;) Buziaki i nie łam się ;)
    xoxo K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to współczuję! W takim bądź razie czekam i mam nadzieję, że wszystko będzie okej z ręką ;)

      Usuń
  7. Normalnie prawie wyplułam zawartość śniadaniowej miski na ekran monitora. Mario, ja jebe. Ogarnij się chłopie! Zwykłe przepraszam nie załatwi sprawy... Mógłbyś w końcu powiedzieć o co Ci chodzi. Już nie mam słów, naprawdę.
    Nawrocki strasznie mnie wkurza. Jakoś szczególnie mnie irytuje tą swoją udawaną "zajebistością". Ta, najlepiej żeby Mario grał na 1000%, bo on musi wygrać.
    Misiek jak zawsze cudowny ;) Dochodzi do tego Alek. Biedny, nie może sobie dziewczyny znaleźć.
    Pojawił się Paul. No, no... Z tego co widzę po bohaterach, namiesza :)
    Więcej wiary w siebie, Kochana! Ściskam serdecznie, S ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario, Mario... Ja też na niego nie mam słów, ale muszę Was trochę nim pomęczyć! :p Nawrockiego nikt nie ogarnie i już. Nie przedstawiam go w tej historii w najlepszej stronie, ale co mi tam. Straciłam do niego resztki sympatii po tym sezonie Skry, no przykro mi.. :)
      Dziękuję :*

      Usuń
  8. Pisze to za kazdym razem i napisze jescze raz ROZDZIAL BOMBOWY!! masz ogromny talent do tego! Podoba mi sie i to bardzo, czekam na wiecej!! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak, znowu Mariusz odstawia cyrki, na litość boską, niech on w końcu powie o co chodzi. W większości, istoty ludzkie płci męskiej, które znam czy z którymi sie przyjaźnię są wręcz specjalistami w mówieniu krótko i na temat, a Mariusz zaprzecza temu wszystkiemu co oni robią, zachowuje się jak kobieta, autentycznie! Powinien w końcu powiedzieć Mai prawdę, niestety boję się, że nie zrobi tego, więc może faktycznie rozmowa z Pauliną jest tutaj wyjściem? Jednak pewnie i ona nie będzie skora do wyjawienia prawdy. Boże, co za masakra. Przecież Maja nie może zajmować się tylko problemami Wlazłych no, ma też swoje życie, a przynajmniej powinna mieć, a Mariusz powinien o tym pamiętać.
    Biedny Aleks nie ma dziewczyny no, co mnie osobiście dziwi bo jest mega pozytywnym człowiekiem. No i Resoviacy na deser, no no, ciekawie się zapowiada. Czekam zatem na kolejny rozdział, może któreś z Wlazłych w końcu coś powie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. haha no to fajnie ją załatwili :D ciekawe kto przyszedł po te klucze :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Leniem jestem ale jestem ;) Słodka oburęczna wolność pozwala mi zabrać się za skomentowanie ;)Brak wiary we własne siły? Nie martw się bo jest dobrze ;) Z Maria było wiadomo że będzie trudniej coś wyciągnąć. Sovia sovia hmm :D Przewiduję ciekawy rozwój wypadków ;) Sory za mało ambitny komentarz ale na nic lepszego mnie nie stać...
    xoxo K.

    OdpowiedzUsuń