Po 12 godzinach lotu i 5 godzinach spędzonych w autobusach, wreszcie dane było mi zobaczyć tak dobrze niegdyś mi znaną bełchatowską okolicę. Jednak wystarczyło 6 lat nieobecności i wszystko tutaj wydawało mi się kompletnie obce i inne. Rozglądnęłam się niepewnym wzrokiem po bełchatowskim dworcu. Dochodziła 19, temperatura z pewnością zeszła poniżej 0 stopni, a ja w mojej cienkiej marynarce i 12-centymetrowych szpilkach właśnie zaczęłam to odczuwać. Ale w końcu... Był koniec listopada. Czego można było się spodziewać? Karząc się po raz kolejny w myślach za swoją głupotę, wyciągnęłam telefon z torebki i wybrałam ostatni wybierany numer.
- Tak?
- Paulina, właśnie dotarłam na dworzec, mogłabyś mi wysłać adres sms-em?
- Nie wygłupiaj się, zaraz po ciebie podjadę – usłyszałam w odpowiedzi.
- To ty się nie wygłupiaj, pamiętam jeszcze czym są autobusy miejskie. Czekam na sms-a – odparłam pewnie i rozłączyłam się.
Niezaprzeczalnym faktem było to, że zawsze stawiałam na swoim. Tak też stało się i tym razem, kiedy po paru sekundach usłyszałam dźwięk nadchodzącego sms-a. Podmiejska 11. Błyskawicznie sprawdziłam drogę, w czym pomogło mi niezawodne Google Maps. Na moje szczęście, okazało się, że to jedynie 200 metrów stąd, z czego byłam niezmiernie zadowolona, bo wcale nie miałam ochoty tachać swojej walizki przez pół miasta.
Po 5 minutach byłam na miejscu. Całkiem prosta droga, całkiem ładna okolica, idealnie pasująca do trybu życia państwa Wlazłych. Stanęłam przed średniej wielkości domem jednorodzinnym z numerem 11. Kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać, jednak bez większego zastanowienia stanęłam pod drzwiami i zadzwoniłam dwa razy dzwonkiem. Modliłam się tylko, aby nie otworzył mi On. Usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza. Zacisnęłam dłoń na rączce mojej walizki.
- Maja – w sekundzie znalazłam się w mocnym uścisku pani Wlazły.
Tylko tyle od niej usłyszałam. Objęłam ją delikatnie i uśmiechnęłam się pod nosem. Nie potrzebne były słowa. Po chwili przywitania, wypuściła mnie z objęć i przepuściła w drzwiach. Rozglądnęłam się dookoła. Zwyczajny dom. Zbyt zwyczajny jak na Mariusza. Od razu przeszło mi przez myśl.
- Nowy Jork ci służy – usłyszałam cichy głos kobiety.
Spojrzałam na nią. Nie wyglądała jak Paulina sprzed 6 lat. Gołym okiem zauważyłam jej zmęczoną twarz, ukrytą pod maską makijażu, czy smutne oczy, które chciała zatuszować słabym uśmiechem.
- Od dawna tu mieszkacie? - zapytałam, ignorując jej uwagę.
- 3 miesiące – odparła sucho.
- Dlaczego...
- Porozmawiajmy normalnie, przy kubku herbaty, dobrze? - przerwała mi, po raz kolejny obdarowując mnie zmęczonym uśmiechem.
- W porządku – odparłam krótko, zdając sobie sprawę, że wystartowałam za szybko - Gdzie masz Arka? - zapytałam, zmieniając temat.
- Ogląda telewizor w salonie, mówiłam mu o tobie.
Kolejna zwięzła i aż nazbyt rzeczowa odpowiedź ze strony pani Wlazły. Kolejny raz poczułam, że tak łatwo nie załatwię tego, co mam załatwić.
Po rozpłaszczeniu się, zostawiłam mój bagaż tuż koło drewnianych schodów i za Pauliną udałam się korytarzem w stronę jedynego oświetlonego pomieszczenia. Porażał mnie kompletny brak życia w tym domu.
- Aruś, popatrz, ciocia Maja przyjechała.
Spojrzałam na chłopca, który właśnie oderwał się od oglądania Boba Budowniczego. Przykucnęłam.
- Cześć, przystojniaku – odezwałam się z szerokim uśmiechem do malca, wyciągając w jego kierunku rękę.
Blondynek niepewnie wstał z dywanu i podszedł do mnie.
- Przywitaj się z ciocią – rzuciła w jego stronę Paulina, bacznie przyglądając się całej sytuacji z boku.
- Mas takie wlosy jak ja – usłyszałam z ust małego Wlazłego. Zaciumkał przy tym charakterystycznie, po czym podał mi swoją małą rączkę.
Zaśmiałam się krótko.
- Tylko, że wiesz, twoje są ładniejsze – stwierdziłam ze śmiechem, ściskając krótko jego rączkę – Bo ja swoje muszę farbować.
- Malujes wlosy falbą? - zapytał zdziwiony, po raz kolejny wywołując u mnie rozbawienie i zdziwienie swoją odwagą.
- Pewnie. Jak będziesz chciał, to kiedyś możesz mi pomalować – odparłam i pogłaskałam go po czubku głowy.
W odpowiedzi malec pokazał szereg swoich malutkich mleczaków. Uroczy.
- Mam coś dla ciebie – rzekłam po chwili i wyciągnęłam zza siebie zabawkę, wcześniej kupioną w NY z myślą o nim.
- Co się mówi? - napomniała go Paulina.
- Dzięki ciocia – zaciumkał jeszcze raz mały i szybko zajął się nową zabawką.
- Chodź do kuchni – odezwała się brunetka i zostawiając syna, wyszła z salonu. Uśmiechnęłam się jeszcze raz do malca i wyszłam razem za nią z pomieszczenia.
- Opowiadaj – powiedziałam krótko, siadając przy stole.
Kobieta westchnęła i zabrała się za robienie herbaty. Objęłam w tym czasie wzrokiem całą kuchnię.
- Żarówka wam się wypaliła – mruknęłam, bardziej do siebie.
- Jestem cały czas zabiegana, a Mariuszowi to chyba nie za bardzo przeszkadza – pospieszyła mi z odpowiedzią Paulina.
Co, przepraszam? Jak znam Mariusza to szału dostaje od tych egipskich ciemności, a nie mu to nie przeszkadza.
- Podobno już nie pracujesz – zaczęłam, najspokojniej jak umiałam.
- Skąd wiesz?
- Utrzymywałam kontakt z Pliną i Miśkiem. No i z mamą. Coś wspominali – odparłam, siląc się na obojętność. W rzeczywistości bardzo chciałam rozwinąć ten temat. Bo niby z jakiego powodu Paulina zrezygnowała z pracy blisko swojego ukochanego męża? W dodatku z bardzo dobrze płatnej pracy, na miejscu?
- Zwolniłam się – usłyszałam i przeniosłam zdziwiony wzrok na brunetkę.
- Żartujesz sobie?
Tym razem nie otrzymałam odpowiedzi. Oparłam łokcie na stole i przyłożyłam palce do skroni. Dość męcząca podróż i cholernie dziwny stan rzeczy, który zastałam u Wlazłych dały się we znaki.
- Chcesz cytryny? - kobieta postawiła przede mną dość spory kubek gorącej herbaty.
- Paulina, siadaj – powiedziałam rzeczowo, ignorując jej pytanie.
Dosyć zrezygnowana usiadła na wysokim krześle naprzeciwko mnie, ciągle unikając mojego wzroku.
- Co tu jest grane? - zapytałam.
___________________________________________
Tak, tak, jestem zła, kończąc w takim momencie. Wiem, że dość krótko, następny rozdział jest już prawie napisany, dłuższy niż ten.
Jeśli to czytasz, to zostaw komentarz, dopiero zaczynam i motywująca jest każda opinia :)
Ja myślałam, że dowiem się co z Wlazłym, a tu nic. Przyjdzie mi poczekać na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńIntrygujące to wszystko. Zastanawia mnie, co było przyczyną wielkiej ( jak mniemam) zmiany w rodzinie Wlazłych, bo najwidoczniej teraz nic nie jest w porządku. I po co tam Majka...
Aww, sama się nie mogę doczekać, jak to wszystko się wyjaśni, serio :) Ale wszystko będzie się 'ujawniać' z czasem. I masz rację, tam teraz nic nie jest w porządku, sama jeszcze nie do końca ogarniam ich skomplikowanej sytuacji :p
UsuńJa też nie wiem co się w moim opowiadaniu wydarzy, bo mam sto pomysłów na sekundę ;)
UsuńA propos, zapraszam na kolejny post :)
Coraz ciekawiej! Czyżby jakaś historia z przeszłości łączyła Majkę i Wlazłego? :D I co z tą Pauliną? Nie mogę się doczekać następnego, wrzucaj szybko!
OdpowiedzUsuńhttp://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
I zapraszam na nowy rozdział ;)
UsuńW przeszłości łączyło ich bardzo dużo. Sama mam nadzieję, że dalej ich łączy :) Rozdział dodam we czwartek bądź piątek pewnie :)
UsuńDzięki i już pędzę do Ciebie czytać!
Hej :) Też wiem jak to jest zaczynać bo przerabiałam to samo nie tak dawno :) Zapowiada się bardzo bardzo ciekawie i czekam na więcej oraz zapraszam do siebie www.majkawskrze.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny, zaglądnę :)
UsuńNie no ja jestem coraz bardziej pewna ze Majkę i Mariusza coś kiedyś łączyło, tylko co to było?? Romans czy jakiś stały związek?? Dobra pewnie i tak nie zgadnę :p Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam tutaj: http://terazniejszosc-obciazona-przeszloscia.blogspot.com/
Mogę Ci powiedzieć, że nie trafiłaś ani z romansem, ani ze stałym związkiem :) Myślę, że Paulina nie dzwoniłaby bo byłą kochankę swojego męża! :p Odpowiedź na to co łączyło Maję i Mariusza, będzie w następnym rozdziale, chociaż będzie ona bardzo ogólna :)
UsuńDzięki, zajrzę do Ciebie! :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJESTEM CIEKAWA CO ŁĄCZYŁO MAJE Z MARIUSZEM I O CO CHODZI Z PAULINĄ MAM NADZIEJE ŻE NIEDŁUGO TO SIĘ WYJAŚNI W WOLNEJ CHWILI ZAPRASZAM NA
OdpowiedzUsuńhttp://wlochy-to-moj-nowy-dom.blogspot.com/
POZDRAWIAM
WINIAROWA:)
Zaraz wpadnę, dzięki! :)
UsuńUwaga, nowy rozdział u mnie...Z Panem o którego prosiłaś :D Zapraszam serdecznie, S. ;)
OdpowiedzUsuńhttp://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
AA, czyżby Paul?! *.* zaraz czytam!
UsuńZACIEKAWIŁ MNIE POCZĄTEK WIĘC
OdpowiedzUsuńZOSTAŁAŚ PRZEZE MNIE NOMINOWANA DO ZABAWY LIEBSTER AWARD
JEŚLI MASZ OCHOTE WZIĄĆ UDZIAŁ ZAPRASZAM NA
http://wlochy-to-moj-nowy-dom.blogspot.com/
POZDRAWIAM
WINIAROWA :)
O jejku, dziękuję! Zaraz zobaczę.
UsuńHm co raz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że Maję i Mariusza łączyło coś więcej niż przyjaźń :D No nic, czekam na następny ! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;>