-
Dzień dobry – cmokam ją w czoło i przyciągam do
siebie.
Blondynka momentalnie wtula policzek w mój tors i mruczy coś niezrozumiałego pod nosem. Parskam śmiechem i swoimi ustami, z niemałym trudem, odnajduję jej wargi.
- Mógłbyś mnie tak budzić codziennie? - odzywa się zaspanym głosem pomiędzy delikatnymi muśnięciami naszych ust – Nie pogniewałabym się.
- Chyba da się coś z tym zrobić – odpowiadam z uśmiechem i skradam jej kolejnego, ale o wiele bardziej dłuższego i namiętniejszego buziaka.
- Dziękuję za wczoraj – mówi cicho, kreśląc na moim brzuchu niezidentyfikowane kształty – To było niesamowite.
- Nie masz za co. Nawet nie wiesz ile mi radości sprawił widok ciebie biegającej po boisku.
Przytulam ją jeszcze mocniej do siebie i głaszczę delikatnie po nagim ramieniu.
- Ale nie wrócę do tego. Nie ma takiej opcji.
- Co? Dlaczego?
Blondynka momentalnie wtula policzek w mój tors i mruczy coś niezrozumiałego pod nosem. Parskam śmiechem i swoimi ustami, z niemałym trudem, odnajduję jej wargi.
- Mógłbyś mnie tak budzić codziennie? - odzywa się zaspanym głosem pomiędzy delikatnymi muśnięciami naszych ust – Nie pogniewałabym się.
- Chyba da się coś z tym zrobić – odpowiadam z uśmiechem i skradam jej kolejnego, ale o wiele bardziej dłuższego i namiętniejszego buziaka.
- Dziękuję za wczoraj – mówi cicho, kreśląc na moim brzuchu niezidentyfikowane kształty – To było niesamowite.
- Nie masz za co. Nawet nie wiesz ile mi radości sprawił widok ciebie biegającej po boisku.
Przytulam ją jeszcze mocniej do siebie i głaszczę delikatnie po nagim ramieniu.
- Ale nie wrócę do tego. Nie ma takiej opcji.
- Co? Dlaczego?
-
Jak ty to sobie wyobrażasz? - podnosi wzrok na mnie i opiera swój
podbródek na moim torsie – Myślałeś o nas?
O nas. O nas. Słysząc te dwa, krótkie słowa moje serce ma ochotę wyrwać się z klatki piersiowej ze szczęścia.
- Widziałem wczoraj ile radości ci to sprawia – mówię mimo wszystko – To da się pogodzić.
- Jak niby? - słyszę nutę poirytowania w głosie niebieskookiej – Ty na wyjazdach, a na ja treningach? I na odwrót? Będziemy się mijać w drzwiach?
Wzdycham ciężko i posyłam jej niepewny uśmiech.
- Chcę dla ciebie...
- …jak najlepiej – dokończyła za mnie i posłała mi delikatny uśmiech – Ale chyba mamy trochę inne definicje tego „wszystkiego, co najlepsze”.
- Więc? Oświeć mnie.
- Piłka to już skończony rozdział. Świetnie było wczoraj poczuć się znowu tak, jak parę lat temu, ale... Mam już 28 lat, Paul. Nie mogę ganiać za piłką w te i wewte – marszczę brwi, aby szybko zaprzeczyć, jednak ta uprzedza mnie – Chcę się przeprowadzić do Rzeszowa na stałe. Znaleźć mieszkanie i pracę. I... Myślałam o powrocie na studia.
Patrzę na nią zdziwiony, a po chwili obdarzam ją szerokim uśmiechem, co szybko zmazuje jej niepewność z twarzy.
- Mam jedno zastrzeżenie.
- Jakie?
- Tego mieszkania poszukamy razem – posyłam jej znaczący uśmiech i po raz kolejny tego ranka wpijam się zachłannie w jej słodkie usta.
O nas. O nas. Słysząc te dwa, krótkie słowa moje serce ma ochotę wyrwać się z klatki piersiowej ze szczęścia.
- Widziałem wczoraj ile radości ci to sprawia – mówię mimo wszystko – To da się pogodzić.
- Jak niby? - słyszę nutę poirytowania w głosie niebieskookiej – Ty na wyjazdach, a na ja treningach? I na odwrót? Będziemy się mijać w drzwiach?
Wzdycham ciężko i posyłam jej niepewny uśmiech.
- Chcę dla ciebie...
- …jak najlepiej – dokończyła za mnie i posłała mi delikatny uśmiech – Ale chyba mamy trochę inne definicje tego „wszystkiego, co najlepsze”.
- Więc? Oświeć mnie.
- Piłka to już skończony rozdział. Świetnie było wczoraj poczuć się znowu tak, jak parę lat temu, ale... Mam już 28 lat, Paul. Nie mogę ganiać za piłką w te i wewte – marszczę brwi, aby szybko zaprzeczyć, jednak ta uprzedza mnie – Chcę się przeprowadzić do Rzeszowa na stałe. Znaleźć mieszkanie i pracę. I... Myślałam o powrocie na studia.
Patrzę na nią zdziwiony, a po chwili obdarzam ją szerokim uśmiechem, co szybko zmazuje jej niepewność z twarzy.
- Mam jedno zastrzeżenie.
- Jakie?
- Tego mieszkania poszukamy razem – posyłam jej znaczący uśmiech i po raz kolejny tego ranka wpijam się zachłannie w jej słodkie usta.
***
Nie
rzuciłam słów na wiatr. Od razu po naszym przyjeździe do Rzeszowa
zabrałam się za szukanie mieszkania, oczywiście w towarzystwie
nieustannie wiszącego na moim ramieniu Lotmana. W międzyczasie
odwiedziłam Bełchatów, żeby zabrać resztę swoich rzeczy. Z
wielkimi obawami pojechałam razem z Paulem do mojego rodzinnego
miasta, na szczęście nasz krótki przyjazd nie odbił się echem po
całym Bełchatowie, a wręcz przeciwnie – nie wyszedł poza mury
mojego domu.
Mama, chociaż początkowo podchodząca z ogromnym dystansem do mojej decyzji o przeprowadzce – przekonała się i pożegnała nas z uśmiechem, nalegając żebyśmy jak najszybciej ją odwiedzili.
Do nowego mieszkania wprowadziliśmy się dwa tygodnie później. Zaczęłam pracę w Resovii jako drugi fotograf. Początkowo nie dawałam się przekonać do tego pomysłu, jednak po długich przekonaniach zarówno Lotka, jak i wszystkich możliwych kolegów z klubu i ich partnerek, dałam się namówić i razem z przyjmującym poszliśmy do prezesa, który nie miał problemu z zatrudnieniem mnie.
W kwestii studiów cały czas nie potrafiliśmy znaleźć rozwiązania. Mimo to byłam co raz bliżej zapisania się na uczelnie, niż odsunięcia od siebie tego pomysłu. Wiedziałam, że Paul podchodzi do tego pomysłu sceptycznie. Nie odzywał się, kiedy zaczynałam ten temat, bo nie chciał kłótni. Studia zabrałyby mi większość wolnego czasu, który spędzałam z Amerykaninem. A że ten nie miał go tak dużo z racji częstych wyjazdów – ciągle nie mogłam podjąć ostatecznej decyzji.
Mama, chociaż początkowo podchodząca z ogromnym dystansem do mojej decyzji o przeprowadzce – przekonała się i pożegnała nas z uśmiechem, nalegając żebyśmy jak najszybciej ją odwiedzili.
Do nowego mieszkania wprowadziliśmy się dwa tygodnie później. Zaczęłam pracę w Resovii jako drugi fotograf. Początkowo nie dawałam się przekonać do tego pomysłu, jednak po długich przekonaniach zarówno Lotka, jak i wszystkich możliwych kolegów z klubu i ich partnerek, dałam się namówić i razem z przyjmującym poszliśmy do prezesa, który nie miał problemu z zatrudnieniem mnie.
W kwestii studiów cały czas nie potrafiliśmy znaleźć rozwiązania. Mimo to byłam co raz bliżej zapisania się na uczelnie, niż odsunięcia od siebie tego pomysłu. Wiedziałam, że Paul podchodzi do tego pomysłu sceptycznie. Nie odzywał się, kiedy zaczynałam ten temat, bo nie chciał kłótni. Studia zabrałyby mi większość wolnego czasu, który spędzałam z Amerykaninem. A że ten nie miał go tak dużo z racji częstych wyjazdów – ciągle nie mogłam podjąć ostatecznej decyzji.
***
Minął
miesiąc.
Wygrywaliśmy większość meczy w lidze i zakwalifikowaliśmy się do turnieju finałowego Pucharu Polski. Największą porażką była przegrana z Maceratą, która ostatecznie wyeliminowała nas z Ligi Mistrzów. Zostaliśmy rozbici w tym meczu i doskonale zdawałem sobie z tego sprawę.
Każde porażki jednak odchodziły w niepamięć po moim powrocie do Rzeszowa. Po kilku, niewiarygodnie długich jak dla mnie dniach we Włoszech, z nieopisaną ulgą wszedłem do mieszkania.
- Paul...
- W porządku, po prostu się nie udało.
Doskonale wiedziałem, że blondynka tak czy siak dostrzegła przygnębienie porażką w moich oczach. Nie chcąc jednak rozgrzebywać wydarzeń z nieudanego meczu, po prostu przytuliła się do mnie mocno mówiąc:
- Tak bardzo się za tobą stęskniłam...
Wygrywaliśmy większość meczy w lidze i zakwalifikowaliśmy się do turnieju finałowego Pucharu Polski. Największą porażką była przegrana z Maceratą, która ostatecznie wyeliminowała nas z Ligi Mistrzów. Zostaliśmy rozbici w tym meczu i doskonale zdawałem sobie z tego sprawę.
Każde porażki jednak odchodziły w niepamięć po moim powrocie do Rzeszowa. Po kilku, niewiarygodnie długich jak dla mnie dniach we Włoszech, z nieopisaną ulgą wszedłem do mieszkania.
- Paul...
- W porządku, po prostu się nie udało.
Doskonale wiedziałem, że blondynka tak czy siak dostrzegła przygnębienie porażką w moich oczach. Nie chcąc jednak rozgrzebywać wydarzeń z nieudanego meczu, po prostu przytuliła się do mnie mocno mówiąc:
- Tak bardzo się za tobą stęskniłam...
***
Przyzwyczaiłem
się do jej obecności w mieszkaniu, przyzwyczaiłem się do
mieszkania z nią. Przyzwyczaiłem się do tego, że codziennie rano
blondynka wita mnie słodkim pocałunkiem, a potem wtula się mocno w
moje ciało, sprawnie uniemożliwiając mi szybkie wyjście z łóżka.
Normą stało się wspólne spędzanie wieczorów na długich
rozmowach czy wyjściach na spacer po Rzeszowie. I nawet kiedy
wychodziłem na trening, a niebieskooka zostawała w mieszkaniu,
nawet kiedy grałem na wyjazdach i nie było mnie przez parę dni, to
mimo że cholernie tęskniłem, wiedziałem, że w Rzeszowie
cierpliwie czeka na mnie moja ukochana.
Wszystko
było idealne.
***
Skra
od 10 lat nie miała tak złej passy, jak teraz.
Wiedział o tym każdy kibic, każdy członek sztabu szkoleniowego, każdy zawodnik... Wiedziałem o tym ja. Chyba najlepiej z wszystkich. W dodatku wiedziałem też, że w dużej mierze to ja przyczyniam się do tak słabej dyspozycji drużyny.
Chorowałem. Miałem kontuzje.
Wszyscy starali się pomóc. Wszyscy chcieli zrobić coś, żebym się „ocknął” i jak zwykle pociągnął Skrę po najwyższe trofea. Nieliczni wiedzieli, że tylko jedna osoba jest w stanie zrobić coś, co przyniosło by pozytywny skutek. Nieliczni wiedzieli również, jak bardzo nierealne w wykonaniu zdaje się to być.
Wydawało mi się, że zrobiłem się obojętny. Totalnie znieczulony na wszystko wokół mnie, nawet na Arka... Spędzałem z nim dużo czasu jednak nie potrafiłem czerpać z tego tyle radości jak dawniej. Paulina była gdzieś obok. Nieustannie balansowała między domem, a swoją wiecznie przeciągającą się pracą w Łodzi. Najgorsze było to, że wcale mi to nie przeszkadzało. Co lepsze – było mi to na rękę. Samotność była moim najbliższym przyjacielem w ostatnim czasie.
Tylko w samotności potrafiłem przyznać przed samym sobą, jak bardzo tęsknię i cierpię.
Wiedział o tym każdy kibic, każdy członek sztabu szkoleniowego, każdy zawodnik... Wiedziałem o tym ja. Chyba najlepiej z wszystkich. W dodatku wiedziałem też, że w dużej mierze to ja przyczyniam się do tak słabej dyspozycji drużyny.
Chorowałem. Miałem kontuzje.
Wszyscy starali się pomóc. Wszyscy chcieli zrobić coś, żebym się „ocknął” i jak zwykle pociągnął Skrę po najwyższe trofea. Nieliczni wiedzieli, że tylko jedna osoba jest w stanie zrobić coś, co przyniosło by pozytywny skutek. Nieliczni wiedzieli również, jak bardzo nierealne w wykonaniu zdaje się to być.
Wydawało mi się, że zrobiłem się obojętny. Totalnie znieczulony na wszystko wokół mnie, nawet na Arka... Spędzałem z nim dużo czasu jednak nie potrafiłem czerpać z tego tyle radości jak dawniej. Paulina była gdzieś obok. Nieustannie balansowała między domem, a swoją wiecznie przeciągającą się pracą w Łodzi. Najgorsze było to, że wcale mi to nie przeszkadzało. Co lepsze – było mi to na rękę. Samotność była moim najbliższym przyjacielem w ostatnim czasie.
Tylko w samotności potrafiłem przyznać przed samym sobą, jak bardzo tęsknię i cierpię.
***
-
Paul?
Przerywam namiętne przeskakiwanie po kanałach i rzucam pytające spojrzenie blondynce. Dopiero co weszła do salonu, oparła się o framugę i od razu mogłem wyłapać radosne, zarażające optymizmem spojrzenie.
- Co jest, słoneczko?
- Chciałabym pojechać przed Pucharem Polski do Bełchatowa na parę dni – wypala bez ogródek, siadając mi na kolanach.
- Wiesz, że mam treningi...
- Wiem. Pomyślałam, że pojechałabym wcześniej sama, posiedziałabym parę dni z mamą, spotkałabym się z Winiarskimi, a potem zobaczylibyśmy się w Częstochowie na turnieju.
- Co? - rzucam bezmyślnie, w głowie mając tylko słowa „spotkałabym się z Winiarskimi”.
- Coś nie tak? - unosi brew ku górze i splata ręce na moim karku, mierząc moją twarz skupionym wzrokiem.
- Czemu mówisz mi o tym dopiero teraz? Puchar zaczyna się za niewiele ponad tydzień – sam nie wiem czemu, irytuję się co raz bardziej.
- Bo właśnie rozmawiałam z mamą i uznałam, że to będzie dobry pomysł. O co ty się wściekasz?
- Nie wściekam się.
Zdegustowana blondynka zsuwa mi się z kolan i szybko staje przede mną. Wywracam oczami i chcąc zająć czymś ręce chwytam pilota i wyłączam jednym kliknięciem telewizor.
- Właśnie widzę.
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku, jedź kiedy chcesz, pozdrów cały Bełchatów – odpowiadam nieprzyjemnym tonem. Wstaję z łóżka i wymijam niebieskooką, nie obdarzając ją ani jednym spojrzeniem.
- Lotman, co ty odwalasz?!
Jej podniesiony ton głosu działa na mnie jak kubeł lodowatej wody. Odwracam się ponownie w jej stronę i patrzę, jak stoi ze zdezorientowaną i poirytowaną miną.
- Jeśli ci coś nie pasuje, to mi to powiedz, a nie rzucaj jakimś słabym tekstem i wychodź wielce obrażony na cały świat! Wiem, że najchętniej nie wypuszczałbyś mnie z mieszkania, a już najlepiej pewnie z naszej sypialni...
- Co ty wygadujesz?! - odparowuję natychmiast, również nie szczędząc podniesionego głosu – Za kogo ty mnie masz?!
- A za kogo mam mieć?! Mówię ci o tym, że jadę na tydzień do swojego rodzinnego miasta, a ty zachowujesz się jak skończony dupek!
- To jak mam się zachować, kiedy wiem, że pod twoim pretekstem odwiedzenia rodzinnego miasta, kryje się spotkanie z „przyjacielem z dzieciństwa”?! Myślisz, że nie wiem, że o to ci chodzi?!
- Co ty... - duka jedynie blondynka, patrząc z niedowierzaniem na mnie.
Dopiero po długiej chwili, kiedy niebieskooka stoi już przy drzwiach wyjściowych mieszkania dochodzi do mnie, że przesadziłem. Że bardzo przesadziłem.
- Majka, nie chciałem tego powiedzieć... - zaczynam, siląc się na spokojny, łagodny głos. Chwytam ją za ramię i zatrzymuję przed przekroczeniem drzwi.
- Nie dotykaj mnie – dochodzi do mnie jedynie łamiący się głos mojej ukochanej – Nie dotykaj mnie, słyszysz?
Jej głos słabnie, a w oczach i na policzkach dostrzegam pierwsze łzy. Czuję potężny ścisk w gardle i w sercu. Co ja zrobiłem.
- Kochanie, poniosło mnie... - próbuję znów, w momencie znajdując się przed dziewczyną, tym samym uniemożliwiając jej wyjście – Przepraszam.
- Mam cię dość, rozumiesz? Mam dość twoich ciągłych pretensji o moją znajomość z Mariuszem...
- Maja, nie o to mi chodziło, przecież wiesz... - przerywam jej błagalnym głosem, chociaż tak naprawdę nasuwa mi się na język opinia o jej „znajomości” z atakującym.
- Myślałam, że sobie ufamy – podnosi wzrok, a ja w jej zapłakanych oczach widzę jedynie ogromny żal – A ty właśnie próbowałeś zrobić ze mnie dziwkę.
Jej ostatnie słowa odbijają się echem po całym domu, tak samo jak odgłos trzaskających drzwi, oznajmiających wyjście blondynki i efekt naszej pierwszej, prawdziwej kłótni.
Przerywam namiętne przeskakiwanie po kanałach i rzucam pytające spojrzenie blondynce. Dopiero co weszła do salonu, oparła się o framugę i od razu mogłem wyłapać radosne, zarażające optymizmem spojrzenie.
- Co jest, słoneczko?
- Chciałabym pojechać przed Pucharem Polski do Bełchatowa na parę dni – wypala bez ogródek, siadając mi na kolanach.
- Wiesz, że mam treningi...
- Wiem. Pomyślałam, że pojechałabym wcześniej sama, posiedziałabym parę dni z mamą, spotkałabym się z Winiarskimi, a potem zobaczylibyśmy się w Częstochowie na turnieju.
- Co? - rzucam bezmyślnie, w głowie mając tylko słowa „spotkałabym się z Winiarskimi”.
- Coś nie tak? - unosi brew ku górze i splata ręce na moim karku, mierząc moją twarz skupionym wzrokiem.
- Czemu mówisz mi o tym dopiero teraz? Puchar zaczyna się za niewiele ponad tydzień – sam nie wiem czemu, irytuję się co raz bardziej.
- Bo właśnie rozmawiałam z mamą i uznałam, że to będzie dobry pomysł. O co ty się wściekasz?
- Nie wściekam się.
Zdegustowana blondynka zsuwa mi się z kolan i szybko staje przede mną. Wywracam oczami i chcąc zająć czymś ręce chwytam pilota i wyłączam jednym kliknięciem telewizor.
- Właśnie widzę.
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku, jedź kiedy chcesz, pozdrów cały Bełchatów – odpowiadam nieprzyjemnym tonem. Wstaję z łóżka i wymijam niebieskooką, nie obdarzając ją ani jednym spojrzeniem.
- Lotman, co ty odwalasz?!
Jej podniesiony ton głosu działa na mnie jak kubeł lodowatej wody. Odwracam się ponownie w jej stronę i patrzę, jak stoi ze zdezorientowaną i poirytowaną miną.
- Jeśli ci coś nie pasuje, to mi to powiedz, a nie rzucaj jakimś słabym tekstem i wychodź wielce obrażony na cały świat! Wiem, że najchętniej nie wypuszczałbyś mnie z mieszkania, a już najlepiej pewnie z naszej sypialni...
- Co ty wygadujesz?! - odparowuję natychmiast, również nie szczędząc podniesionego głosu – Za kogo ty mnie masz?!
- A za kogo mam mieć?! Mówię ci o tym, że jadę na tydzień do swojego rodzinnego miasta, a ty zachowujesz się jak skończony dupek!
- To jak mam się zachować, kiedy wiem, że pod twoim pretekstem odwiedzenia rodzinnego miasta, kryje się spotkanie z „przyjacielem z dzieciństwa”?! Myślisz, że nie wiem, że o to ci chodzi?!
- Co ty... - duka jedynie blondynka, patrząc z niedowierzaniem na mnie.
Dopiero po długiej chwili, kiedy niebieskooka stoi już przy drzwiach wyjściowych mieszkania dochodzi do mnie, że przesadziłem. Że bardzo przesadziłem.
- Majka, nie chciałem tego powiedzieć... - zaczynam, siląc się na spokojny, łagodny głos. Chwytam ją za ramię i zatrzymuję przed przekroczeniem drzwi.
- Nie dotykaj mnie – dochodzi do mnie jedynie łamiący się głos mojej ukochanej – Nie dotykaj mnie, słyszysz?
Jej głos słabnie, a w oczach i na policzkach dostrzegam pierwsze łzy. Czuję potężny ścisk w gardle i w sercu. Co ja zrobiłem.
- Kochanie, poniosło mnie... - próbuję znów, w momencie znajdując się przed dziewczyną, tym samym uniemożliwiając jej wyjście – Przepraszam.
- Mam cię dość, rozumiesz? Mam dość twoich ciągłych pretensji o moją znajomość z Mariuszem...
- Maja, nie o to mi chodziło, przecież wiesz... - przerywam jej błagalnym głosem, chociaż tak naprawdę nasuwa mi się na język opinia o jej „znajomości” z atakującym.
- Myślałam, że sobie ufamy – podnosi wzrok, a ja w jej zapłakanych oczach widzę jedynie ogromny żal – A ty właśnie próbowałeś zrobić ze mnie dziwkę.
Jej ostatnie słowa odbijają się echem po całym domu, tak samo jak odgłos trzaskających drzwi, oznajmiających wyjście blondynki i efekt naszej pierwszej, prawdziwej kłótni.
___________________________________________
Trochę przyspieszyłam, bo... Trzeba to w końcu niebawem skończyć, nie sądzicie? :)
Jakie kończyć??;O O czym ty mówisz, pisz to jak najdłużej, ale z rozsądkiem. ;)
OdpowiedzUsuńO, Paul przegiąłeś. Czasami trzeba ugryzć się w język. Ty tego nie zrobiłeś i wyszło jak wyszło;/ Zobaczymy co teraz zrobi Maja...
Pozdrawiam;*
Nie mówię, że kończyć już zaraz :) Ale nie mogę tego ciągnąć w nieskończoność, a jakby nie było... to już ponad 30 rozdziałów! :)
UsuńJesteś :D Kończyć? Tak masz rację. Nie ma sensu nic na siłę przeciągać. Lotman Łosiu przesiadziłeś.... Coś czuję że Maniek jeśli chcą dalej razem być to nie wyjdzie temu Łosiowi z głowy tak łatwo. Uciekanie od problemów wcale nie jest super rozwiązaniem jak widać... Maja niech jedzie do EBE i tyle. Prawo ma pełne.
OdpowiedzUsuń;)
Przeciągać nie będę, ale muszę jeszcze parę wątków dokończyć, powyjaśniać wszystkie sprawy, które nadal są niejasne i skończę to jak trzeba :) Ale jeszcze chwila do tego...
UsuńSpokojnie wiesz że ja jestem cierpliwa :) Taka Jaśminka na przykład sobie czeka ;)
Usuń... Już niedługo! :>
UsuńJak miło Cię tu "spotkać" ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to że piszesz po troszku z każdej perspektywy, to Paul, tu Mariusz, czy Maja ;) fajne to :)
Lotman choć tak bardzo Cię lubię, to teraz mam ochotę Cię zabić! zdecydowanie przesadziłeś kolego! ale z drugiej strony, ma prawo być zazdrosny... bo pewne jest to że Majka jadąc do Bełchatowa zobaczy Mariusza..
ale czy powiedział jej to co miał jej powiedzieć?
niech sielanka trwa wiecznie<3
Pozdrawiam, Klaudia ;)
Ehh, Lotman to już chyba w ogóle nie myśli o tym, co powinien już dawno zrobić :( Ale co ja na to poradzę, na pewno zemszczę się za to w niedługim czasie :D
UsuńCzasami czuję potrzebę wczucia się w każdego bohatera i dlatego tak mieszam to wszystko, chociaż z drugiej strony stwierdziłam, że to może być ciekawe dla Was - poznać chociaż przez chwilę myśli naszej całej trójki :p
Mam nadzieje jednak że prędzej czy później między Paulem a Majką będzie wszystko dobrze ;)
Usuńi dobrze że mieszasz, bo jest to bardzo ciekawe ;)
Wesołych świąt!
Klaudia :*
CUDOWNYCH ŚWIĄT RÓWNIEŻ! ♥
UsuńNie, wcale nie sądzę że trzeba to skończyć:D
OdpowiedzUsuńTak naprawdę to nie rozumiem ani Lotmana, ani Majki. Wiadomo że Paul jest zazdrosny, pewnie ma rację z Mariuszem, bo wątpie aby Maja tego spotkania uniknęła...z drugiej strony to Majka też powiedziała za dużo, zwłaszcza o tym że Lotman najchętniej nie wypuszczałbt jej z sypialni. Obydwoje powiedzieli za dużo, mam wrażenie że pokłócili się teoretycznie o nic, ale jednak o coś. Eh, dziewczyno-mieszasz mi w głowie:D
Ale fajnie że dajesz czytelniczkom sporo do myślenia...jestem ciekawa co teraz zrobią. Czekam na nowy, pozdrawiam:*
Teoretycznie o nic, a jednak o coś - OTÓŻ TO! :D Ale to chyba takie prawdziwe, nie?
UsuńNie planowałam tak szczerze wprowadzać żadnej kłótni, to samo wyszło z siebie. I chciałam żeby wyszło jak najbardziej realistycznie, dlatego oparłam się właśnie na myślę, że powszechnie znanym motywie "kłótni o nic, a jednak o coś" :)
Buziaki :*
Kończyć? No gdzie, fajnie się czyta!
OdpowiedzUsuńPrzyjazd do Bełchatowa to jak najbardziej dobry pomysł, a reakcja Lotmana chyba jasno pokazuje, że uczucia swoją drogą, a zaufanie swoją... Nie wiem, czy Paul jest odpowiedni dla Majki... Ale ja zawsze będę TeamWLAZŁY. ;D
Wesołych świąt i czekam na następny :**
Nance.
Tak, tak, tak - właśnie tak :) Zaufanie swoją drogą i to kompletnie inną niż uczucia Lotka. Dobrze to ujęłaś i mogę tylko Ci przytakiwać w tym momencie :)
UsuńWesołych Świąt również, buziaki :*
Czy można uwielbiać kogoś, kogo się nie zna? Tak, można. Uwielbiam Cię dziewczyno! Uwielbiam tego bloga, uwielbiam wszystkich bohaterów, proszę nie kończ jeszcze! Mimo że nigdy nie byłam w takiej sytuacji co Majka, Lotman czy Mario, potrafię wyobrazić sobie, co czuje każde z nich. Przyznam szczerze, że nie mam pojęcia jakbym się zachowała na ich miejscu,
OdpowiedzUsuńMoim małym marzeniem jest to, aby historia zakończyła się szczęśliwie, aby nikt nie cierpiał;-) W końcu święta;D
Pozdrawiam gorąco i życzę zdrowych, pogodnych i rodzinnych świąt oraz aby wena nigdy Cię nie opuszczała! Buziaki :***
PS. Jak tam w nowej szkole?;-)
ALE MI MIIIIIIIIIIIŁO! :)
UsuńKurcze, naprawdę chciałabym to wszystko poukładać tak, żeby każdy znalazł w końcu swoje szczęście, ale... Nie byłoby trochę za bajkowo? :) Nie wiem, muszę nad tym mocno pomyśleć, bo w kwestii zakończenia opowiadania mam cały czas baardzo sporne pomysły...
W nowej szkole co raz lepiej :) Dzięki, że pytasz kochana! O ile na początku miałam wielkie obawy co do hm... zgrania mojej klasy, to teraz nie wyobrażam sobie życia bez tych ludzi! :) Poważnie, aż sama jestem zdziwiona jak czas pozytywnie wpływa na relacje i jak dobrze potrafi połączyć ludzi. Jest świetnie, oby tak było do końca. Z nauką różnie, ale... Daję radę! :)
Buziaki! :*
A jaki profil?;-) Tez jestem w pierwszej liceum i na początku przyznam szczerze, że czułam się strasznie zagubiona! Ale po tych kilku miesiącach nie zamieniłabym swojej klasy na żadną inną <3
UsuńMat-geo-ang. A Ty? :)
UsuńJa mam identycznie! Pamietam jak przez 1 tydzien balam sie gdziekolwiek isc na przerwie, do bufetu nawet, bo od razu mialam strach, ze sie zgubie, spoznie, narobie sobie wstydu przy okazji czerwieniąc się jak idiota (a tak wlasnie zawsze mam :D)! A teraz kompletnke inaczej to wyglada, powaznie wchodzac do szkoly czuje prawie jak w domu :)
Ooo a ja mat-geo :D Tez tak miałam! Po kilku tygodniach okazało się jednak, że szkoła jest bardzo przyjazna i chodzi do niej wieele pozytywnych ludzi:-) Jak miło spotkać kogos kto Cie rozumie! :D :* Kiedy można spodziewac sie nowego rozdziału? Bo codziennie wchodzę tu z nadzieją, ze pojawiło się cos nowego! ;d
UsuńDawno mnie tu nie było. Ale jedno się nie zmieniło- nadal chcę Mariusza! *.*
OdpowiedzUsuńKocham, S. <3
Ojej, S, jak dobrze Cię widzieć! :) Nie informowałam Cię, zresztą w ogóle nie informowałam nikogo w ostatnim czasie więc to moja wina... :(
UsuńBaaardzo się cieszę, że znalazłaś chwilę i przypomniałaś sobie o starej ev i jej wypocinach!
Buziaki :*
Proszee tylko żeby Majka była z Paulem ja uważam że powinni być razem tylko żeby Mariusz się nie wepchnął w ich związek i żeby Majka i Paul się pogodzili :-D rozdział świetny pozrdrawiam i życzę wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku :-D Wiki
OdpowiedzUsuńChciałabym spełniać tak wszystkie prośby, serio! :)
UsuńWesołych Świąt również! ♥
Hej :) przepraszam, ale przed świętami mam jeszcze trochę do zrobienia tak więc obiecuję, że napiszę coś odnośnie rozdziału, ale raczej po świętach, ALE.......
OdpowiedzUsuńpiszę, bo chciałam Ci moja droga złożyć najserdeczniejsze życzenia: przede wszystkim duuuuużo zdróweczka i uśmiechu, spełnienia wszystkich Twoich marzeń, osiągnięcia postawionych sobie celów a także dalej tak wspaniałej wyobraźni, bo żeby napisać takiego bloga to trzeba mieć jej spore pokłady :)
Wszystkiego najlepszego :*
Pozdrawiam Cię gorąco,
buziaki :*************
PS: Mam nadzieję, że poznajesz mnie po tej mojej "końcówce" :)
Pewnie, że Cię poznaję kochana, ale nawet nie wiem jak masz na imię! :(
UsuńStrasznie dziękuję za życzenia, mega mi miło, nawet tutaj je czytać! :)
I Tobie też życzę wszystkiego, co najlepsze na te Święta i na nadchodzący Nowy Rok! Mnóstwa uśmiechu, samych radosnych chwil i cudownych ludzi wokół siebie! I oczywiście masy pozytywnych, siatkarskich wrażeń, a co, to też bardzo ważne! :D
Buziaki! ♥ i DZIĘKUJĘ JESZCZE RAZ! :)
witam jeszcze raz :) obiecałam, że coś napiszę, tak więc jestem
UsuńWiem, że to może dziwnie zabrzmi, ale cieszę się, że Majka pokłóciła się z Paulem. Może ona zbyt nerwowo zareagowała na te jego słowa, no ale z drugiej strony on nie może jej zabraniać jechać w rodzinne strony, np. nie może odwiedzić własnej mamy, bo w Bełchatowie mieszka też wszystkim dobrze znany Mariusz W :)
Ja osobiście cieszę się z takiego obrotu sprawy. Mam nadzieję, że w Bełchatowie Maja spotka się z Mario a ten weźmie się w końcu w garść i nie pozwoli znowu jej odejść.....
A odnośnie Twojego pomysłu z kończeniem to jestem zdecydowanie na NIE!!! (pewnie sama się tego domyślisz, ale musiałam to napisać tak dla potwierdzenia ;))
Pozdrawiam Cię gooooooooorąco
buziaki :***************
PS: Z niecierpliwością czekam na następny rozdział <3
Fajnie, że jest nowy rozdział;)
OdpowiedzUsuńI dobrze, że się pokłócili ja dalej trzymam kciuki za Mariusza;)
Może coś z tego będzie, ale ty tu jesteś autorem;d
Wesołych Świąt Ci życzę i nie kończ jeszcze, bo jest świetne!;)
Zobaczymy jak będzie, dziękuję! :*
UsuńRozdział, trochę smutny :(
OdpowiedzUsuńŹle się stało że się pokłocili. Paul, może za bardzo naskoczył na Majkę. Chociaż ona też niczego sobie ;P
W każdym razie czekam na następny rozdział . <3
Zapraszam do mnie :*
Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego roku Ci życzę !
I weny !! :))
Oboje na pewno nie są bez winy :)
UsuńDziękuję! Udanego Sylwestra! :*
Genialne. :3
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział? <3
Nie mam pojęcia :(
UsuńPo pierwsze, to nie chcę słyszeć o jakimkolwiek kończeniu tego opowiadania. Jest świetnie, chce się je czytać i czytać, więc postaraj się je jeszcze troszkę przedłużyć.
OdpowiedzUsuńCo do samej treści. Wszystko zapowiadało się pięknie. Majka zamieszkała z Paulem, dobrze się im układało, ale oczywiście poróżnił ich temat Mariusza. Tak mi się wydaje, że dopóki Wlazły będzie obecny w życiu Majki, to związek z Lotmanem nie będzie udany. Ona będzie cały czas miała Mańka w sercu, a Paul będzie o niego zazdrosny. Skoro już się ciska o sam wyjazd do Bełchatowa, to znak, że nie ufa Majce, a brak zaufania oznacza związek bez fundamentów. Z drugiej strony wcale nie dziwne, że Paul ma się na baczności, bo głupi nie jest i wie jaki Majka ma stosunek do Mariusza i że Wlazły pomimo wszystko jest jego rywalem. Kurczę, już nie mogę doczekać się następnego.
Wszystkiego dobrego w nowym roku. Oby był lepszy od poprzedniego.
Pozdrawiam,
Lorin |zagrajmy-pozorami|
Hm... Zobaczę jak będzie z tym przedłużaniem :) Na razie wiem tyle, że do końca zostało już mniej niż się tutaj pojawiło, więc... :)
UsuńDziękuuję kochana, Tobie też życzę wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku i udanego Sylwestra!! :*
Czy jest szansa, że pojawi się coś przed nowym rokiem?
OdpowiedzUsuńSzanse zawsze są, ale tym razem bardzo małe.. :(
UsuńZapraszam na 12 rozdział na : nie-poddawaj-sie-nigdy.blogspot.com :) Udanego Sylwestra oraz szczęśliwego nowego 2014 roku :*
OdpowiedzUsuńKochana kiedy coś nowego? ;)
OdpowiedzUsuńPojawi się niedługo, obiecuję :)
UsuńMiło mi to słyszeć ;)
UsuńDzis przeczytalam. Wszystkie rozdziały i to jest genialne:)
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdzial???
Zapraszam na 21 rozdział nie-poddawaj-sie-nigdy.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńMiłej lektury ;*
Kiedy coś nowego? :)
OdpowiedzUsuńzaglądam codziennie._.
Ja też tu jestem codziennie. :) Muszę dopracować to, co chcę dodać, bo będzie to bardzo ważne :)
UsuńBez presji ale czekamy :P
Usuńja też dołączam się do pytania, bo już normalnie wytrzymać nie mogę ;)
UsuńOh Ev. w koncu nadrobiłam wszystko! uf udało sie! I co ja mam Ci powiedzieć mała? Że jest świetne? Ty to wiesz. Że nie spałam dwie noce z rzędu bo bylam ciekawa co będzie dalej? to tez wiesz. Cholernie Ci zazdroszcze i pomyslu i wykonania, jak również wytrałości! :)
OdpowiedzUsuńZerknij na moje nowe bohomazy pierwszy-sierpien.blogspot.com
Kiedy coś nowego? ;)
OdpowiedzUsuńEkchem :P
OdpowiedzUsuńKtoś tam jeszcze jest? :(
OdpowiedzUsuńJest codziennie :)
Usuń