- Paul?
Mogłabym przyjechać do Rzeszowa? Teraz?
- Co...
Zaciskam dłonie na kierownicy i przyspieszam.
- Dopiero wracam z Kielc – słyszę.
- Poczekam.
- Co...
Zaciskam dłonie na kierownicy i przyspieszam.
- Dopiero wracam z Kielc – słyszę.
- Poczekam.
***
Cztery
godziny później mogę w końcu poczuć ciepłe ramiona siatkarza.
Wielokrotnie słyszę z jego ust pytanie „co się stało”, na
które nie odpowiadam. Bo nie potrafię. Próbuję odsunąć od
siebie wszystkie myśli, które mimowolnie krążą po mojej głowie
tak szybko i niepoukładanie, że nawet ciasno oplatające mnie
ramiona Amerykanina i jego dłonie, uspokajająco gładzące moje
plecy, nie potrafią ich uspokoić.
- Jeśli mi nie powiesz co się stało, to sam pojadę do Bełchatowa i się dowiem.
Fala dreszczy przeszywa moje ciało. Wcześniejszy, łagodny ton jego głosu nijak ma się do tego, co teraz dobiega do moich uszu. Z ust Lotmana bije zdeterminowanie, poniekąd może i frustracja.
- Chciałbyś usłyszeć, że to wszystko wina Mariusza, co? - szepcę cicho i niewyraźnie, prosto w jego obojczyk.
- A tak jest?
Jego gwałtowne pytanie zadane drżącym głosem od razu informuje mnie, że Amerykanin boi się odpowiedzi. Albo to ja boję się jego reakcji na moją odpowiedź.
- Powiedz mi wszystko. Wolę całą, najgorszą prawdę niż ciągłe ukrywanie tego co się naprawdę między wami dzieje.
Co się między mną a...
- Bądź fair w stosunku do mnie. Nie traktuj mnie jak...
- Nie traktuję cię jak nagrody pocieszenia, Paul. Jeśli tak się poczułeś chociaż przez chwilę...
- Nie sądzisz, że miałem prawo? Cały czas staram się być przy tobie, chociaż nie jest to dla mnie proste ze względu na ciągłe wyjazdy. Kiedy jesteśmy razem to nie martwię się o nic, bo mam cię na wyłączność - przerywa i posyła mi zmęczony uśmiech - Ale kiedy wyjeżdżam na parę dni, a ty zostajesz gdziekolwiek indziej, to wariuję. A teraz przyjeżdżasz do mnie z tego zasranego Bełchatowa, cała roztrzęsiona, we łzach... I co myślisz? Dobrze wiem, że to wszystko wina Wlazłego i wcale mi to nie pomaga. Przysięgam, że zrobiłbym dla ciebie wszystko, Maja. Ale nie mogę, kiedy wiem, że zaraz obok może się pojawić on i wszystko zniszczyć. Nie potrafię powiedzieć ci, że cię kocham, mając świadomość, że ty sama nie wiesz, co czujesz. Tak cholernie chciałem, żeby nam wyszło i obiecałem sobie, że zrobię wszystko żeby tak było, ale teraz już...
- Jeśli mi nie powiesz co się stało, to sam pojadę do Bełchatowa i się dowiem.
Fala dreszczy przeszywa moje ciało. Wcześniejszy, łagodny ton jego głosu nijak ma się do tego, co teraz dobiega do moich uszu. Z ust Lotmana bije zdeterminowanie, poniekąd może i frustracja.
- Chciałbyś usłyszeć, że to wszystko wina Mariusza, co? - szepcę cicho i niewyraźnie, prosto w jego obojczyk.
- A tak jest?
Jego gwałtowne pytanie zadane drżącym głosem od razu informuje mnie, że Amerykanin boi się odpowiedzi. Albo to ja boję się jego reakcji na moją odpowiedź.
- Powiedz mi wszystko. Wolę całą, najgorszą prawdę niż ciągłe ukrywanie tego co się naprawdę między wami dzieje.
Co się między mną a...
- Bądź fair w stosunku do mnie. Nie traktuj mnie jak...
- Nie traktuję cię jak nagrody pocieszenia, Paul. Jeśli tak się poczułeś chociaż przez chwilę...
- Nie sądzisz, że miałem prawo? Cały czas staram się być przy tobie, chociaż nie jest to dla mnie proste ze względu na ciągłe wyjazdy. Kiedy jesteśmy razem to nie martwię się o nic, bo mam cię na wyłączność - przerywa i posyła mi zmęczony uśmiech - Ale kiedy wyjeżdżam na parę dni, a ty zostajesz gdziekolwiek indziej, to wariuję. A teraz przyjeżdżasz do mnie z tego zasranego Bełchatowa, cała roztrzęsiona, we łzach... I co myślisz? Dobrze wiem, że to wszystko wina Wlazłego i wcale mi to nie pomaga. Przysięgam, że zrobiłbym dla ciebie wszystko, Maja. Ale nie mogę, kiedy wiem, że zaraz obok może się pojawić on i wszystko zniszczyć. Nie potrafię powiedzieć ci, że cię kocham, mając świadomość, że ty sama nie wiesz, co czujesz. Tak cholernie chciałem, żeby nam wyszło i obiecałem sobie, że zrobię wszystko żeby tak było, ale teraz już...
Widzi
moje osłupienie, ból i łzy w oczach. Czuję to, chociaż już
dawno spuściłam wzrok w dół.
- Przykro mi.
- Chcesz to skończyć – bardziej oznajmiam, niż pytam.
- Nie, Boże, Maja – gwałtownie zaprzecza. Przyciąga mnie na swoje kolana i kładzie dłonie na moich biodrach. Podnoszę wzrok i daję się porwać w otchłań jego brązowych tęczówek, co sprawia, że czuję się jeszcze gorzej – Ja po prostu nie wiem co robić. Dajmy sobie chwilę, dobrze?
Patrzę pustym, nieobecnym wzrokiem w jego oczy. Jego 'dajmy sobie chwilę' dudni w mojej głowie, z sekundy na sekundę uświadamiając mnie...
- W łazience masz czyste ręczniki. Prześpij się tutaj, ja pójdę do salonu.
…że nieodwracalnie tracę Lotmana.
- Przykro mi.
- Chcesz to skończyć – bardziej oznajmiam, niż pytam.
- Nie, Boże, Maja – gwałtownie zaprzecza. Przyciąga mnie na swoje kolana i kładzie dłonie na moich biodrach. Podnoszę wzrok i daję się porwać w otchłań jego brązowych tęczówek, co sprawia, że czuję się jeszcze gorzej – Ja po prostu nie wiem co robić. Dajmy sobie chwilę, dobrze?
Patrzę pustym, nieobecnym wzrokiem w jego oczy. Jego 'dajmy sobie chwilę' dudni w mojej głowie, z sekundy na sekundę uświadamiając mnie...
- W łazience masz czyste ręczniki. Prześpij się tutaj, ja pójdę do salonu.
…że nieodwracalnie tracę Lotmana.
Docenisz jak stracisz, stracisz jeśli nie docenisz.
***
Kolejny
dzień rozpoczyna irytujący dźwięk telefonu. Winiarski postanawia
zrobić mi telefoniczny wywód na temat tego, co zaszło wczoraj w
hali.
- To ja powiedziałem mu, żeby został w tej szatni. Przekonałem go, żebyście porozmawiali w końcu jak ludzie...
- Jakbym nie wiedziała – wywracam oczami i nerwowo przechadzam się po pustym mieszkaniu. Paul wyszedł z samego rana na trening, zostawiając mi jedynie krótką wiadomość, że będzie dopiero wieczorem – Mógłbyś się wreszcie przestać mieszać w to, nie uważasz?
Moja cyniczna i bezpośrednia uwaga nie robi wrażenia na przyjacielu.
- Wy jesteście jacyś popieprzeni – odpowiada poirytowany, jednak pewny swoich słów – Po co to robicie? Ty sobie uciekasz do Rzeszowa, bo myślisz, że Lotman pomoże ci zapomnieć, a Mariusz siedzi co drugi dzień u nas z Arkiem i wylewa swoje żale, nie potrafiąc nic innego zrobić.
- A ty mieszasz się w to, co ciebie kompletnie nie dotyczy.
- Jak to, cholera, nie dotyczy? Jestem waszym przyjacielem i byłem spokojny do czasu. Ale teraz przesadziliście i dobrze o tym wiesz. I nie, nie myśl, że będę tak po prostu patrzeć na to co teraz robicie.
Prycham głośno i przyciskam urządzenie mocniej do ucha.
- A co według ciebie teraz robimy? - podnoszę głos i wylewam część swojego rozgoryczenia – W jakim ty świecie żyjesz, Michał? Co jest z tobą? Bo odkąd pamiętam, to byłeś zwolennikiem idealnych małżeństw, szczęśliwych rodzinek, cudownego życia bez problemów...
- NO WŁAŚNIE, DO JASNEJ...
- Robię to, co jest właściwe! - nie pozwalam mu dokończyć.
- Nie, nie robisz tego! Wydaje ci się, że wszystkie swoje decyzje dotyczące Mariusza są dobre, a jest całkowicie na odwrót. Próbujesz naprawić jego małżeństwo, odsuwając go od siebie, co go jeszcze bardziej niszczy! Przestań być w końcu taka szlachetna i przyznaj, co naprawdę do niego czujesz...
- Skończ – żądam resztką opanowanego i twardego głosu.
- Skończę kiedy wreszcie przyznasz, że go kochasz...
- Daj mi spokój, Winiarski. To moje życie, moje decyzje i moje wybory. Możesz myśleć co chcesz, ale nie było mi łatwo wyrzucić Mariusza z mojego życia. Ale wiem, że zrobiłam dobrze i nie potrzebuję twoich chorych opinii i rad. Zajmij się sobą i swoją rodziną.
- Nie...
- To ja powiedziałem mu, żeby został w tej szatni. Przekonałem go, żebyście porozmawiali w końcu jak ludzie...
- Jakbym nie wiedziała – wywracam oczami i nerwowo przechadzam się po pustym mieszkaniu. Paul wyszedł z samego rana na trening, zostawiając mi jedynie krótką wiadomość, że będzie dopiero wieczorem – Mógłbyś się wreszcie przestać mieszać w to, nie uważasz?
Moja cyniczna i bezpośrednia uwaga nie robi wrażenia na przyjacielu.
- Wy jesteście jacyś popieprzeni – odpowiada poirytowany, jednak pewny swoich słów – Po co to robicie? Ty sobie uciekasz do Rzeszowa, bo myślisz, że Lotman pomoże ci zapomnieć, a Mariusz siedzi co drugi dzień u nas z Arkiem i wylewa swoje żale, nie potrafiąc nic innego zrobić.
- A ty mieszasz się w to, co ciebie kompletnie nie dotyczy.
- Jak to, cholera, nie dotyczy? Jestem waszym przyjacielem i byłem spokojny do czasu. Ale teraz przesadziliście i dobrze o tym wiesz. I nie, nie myśl, że będę tak po prostu patrzeć na to co teraz robicie.
Prycham głośno i przyciskam urządzenie mocniej do ucha.
- A co według ciebie teraz robimy? - podnoszę głos i wylewam część swojego rozgoryczenia – W jakim ty świecie żyjesz, Michał? Co jest z tobą? Bo odkąd pamiętam, to byłeś zwolennikiem idealnych małżeństw, szczęśliwych rodzinek, cudownego życia bez problemów...
- NO WŁAŚNIE, DO JASNEJ...
- Robię to, co jest właściwe! - nie pozwalam mu dokończyć.
- Nie, nie robisz tego! Wydaje ci się, że wszystkie swoje decyzje dotyczące Mariusza są dobre, a jest całkowicie na odwrót. Próbujesz naprawić jego małżeństwo, odsuwając go od siebie, co go jeszcze bardziej niszczy! Przestań być w końcu taka szlachetna i przyznaj, co naprawdę do niego czujesz...
- Skończ – żądam resztką opanowanego i twardego głosu.
- Skończę kiedy wreszcie przyznasz, że go kochasz...
- Daj mi spokój, Winiarski. To moje życie, moje decyzje i moje wybory. Możesz myśleć co chcesz, ale nie było mi łatwo wyrzucić Mariusza z mojego życia. Ale wiem, że zrobiłam dobrze i nie potrzebuję twoich chorych opinii i rad. Zajmij się sobą i swoją rodziną.
- Nie...
Ale ja,
nie chcąc słyszeć nic więcej, klikam czerwoną słuchawkę i
mimowolnie osuwam się po zimnej ścianie, nie kryjąc ani jednej
łzy. Bo znowu straciłam kogoś, kto zawsze był i miał być przy
mnie.
***
Samotność.
Kiedyś myślałam, że wiem czym jest.
Kolejny dzień spędzam kompletnie sama w lotmanowym łóżku. Paul nie wrócił ani wczoraj wieczorem, ani dzisiaj rano. Nie odebrał żadnego połączenia ode mnie.
Ja za to odrzuciłam wszystkie przychodzące połączenia od Michała, mamy, Dagmary i.. Mariusza. Dzwonił. Dwa razy. Po tych połączeniach zablokowałam jego numer i wyłączyłam telefon.
Samotność.
Kolejny dzień spędzam kompletnie sama w lotmanowym łóżku. Paul nie wrócił ani wczoraj wieczorem, ani dzisiaj rano. Nie odebrał żadnego połączenia ode mnie.
Ja za to odrzuciłam wszystkie przychodzące połączenia od Michała, mamy, Dagmary i.. Mariusza. Dzwonił. Dwa razy. Po tych połączeniach zablokowałam jego numer i wyłączyłam telefon.
Samotność.
Uświadamiasz
sobie dopiero czym jest, kiedy czujesz prawdziwą pustkę gdzieś w
środku. Kiedy otwierając oczy rano nie potrafisz znaleźć powodu,
dla którego powinnaś wstać. Kiedy patrzysz pustym wzrokiem w sufit
i czujesz obojętność względem wszystkiego.
Dopiero kiedy słyszysz dźwięk przekręcanych kluczy w korytarzu zrywasz się jak poparzona z łóżka i dosłownie biegniesz w stronę drzwi.
Dostrzegasz zarys wysokiej sylwetki siatkarza i zwalniasz. Stajesz metr przed nim, a twoje oczy zachodzą mgłą. Udaje ci się tylko powiedzieć ciche:
- Już nigdy więcej nie odsuwaj mnie od siebie.
Po czym nawet nie wiesz jak i kiedy, wpadasz w bezpieczne ramiona twojego ukochanego i wybuchasz niepohamowanym płaczem.
Dopiero kiedy słyszysz dźwięk przekręcanych kluczy w korytarzu zrywasz się jak poparzona z łóżka i dosłownie biegniesz w stronę drzwi.
Dostrzegasz zarys wysokiej sylwetki siatkarza i zwalniasz. Stajesz metr przed nim, a twoje oczy zachodzą mgłą. Udaje ci się tylko powiedzieć ciche:
- Już nigdy więcej nie odsuwaj mnie od siebie.
Po czym nawet nie wiesz jak i kiedy, wpadasz w bezpieczne ramiona twojego ukochanego i wybuchasz niepohamowanym płaczem.
_____________________________________
Wiem, że minął prawie miesiąc. Powinnam Was przeprosić, ale nie wiem, czy to ma jeszcze sens.
Miałam zastój i dalej go mam zresztą. Nie chcę dopuścić do siebie myśli, że się wypaliłam, bo to by było najgorsze, co mogłabym zrobić. Ale jest mi po prostu ciężko, brakuje mi czegoś, co zawsze mnie napędzało do pisania. Czymkolwiek to było :)
Miałam zastój i dalej go mam zresztą. Nie chcę dopuścić do siebie myśli, że się wypaliłam, bo to by było najgorsze, co mogłabym zrobić. Ale jest mi po prostu ciężko, brakuje mi czegoś, co zawsze mnie napędzało do pisania. Czymkolwiek to było :)
Obiecałam sobie, że skończę to opowiadanie i Wam obiecuję teraz - tak będzie :) Nie wiem czy za 2 rozdziały, czy za 10, czy może za 15, ale koniec będzie na pewno. Od początku miałam pomysł na całą tą historię i będę starać się to zrealizować, ale póki co naprawdę ciężko mi idzie przelanie tego wszystkiego na "papier".
Priorytetem jest teraz dla mnie szkoła - poszłam do liceum i jak pewnie niektóre z Was już wiedzą ze swoich doświadczeń - przeżyłam niezły szok :p Moje spore braki i zaległości z gimnazjum dają ciągle o sobie znać, a ja staram się je zwalczyć. Dlatego od następnej soboty czeka na mnie szkoła językowa, a w tygodniu dodatkowe lekcje z matmy (profil mat-geo-ang pozdrawia! :p).
I nie wiem, co mam zrobić. Chyba najlepiej będzie Was zapytać o zdanie, bo to dla Was tutaj jestem. Chodzi mi po prostu o opinię, na temat tego rozdziału i Waszych ewentualnych propozycji w kwestii dalszych losów moich bohaterów. Skończyć jak najszybciej, czy ogarnąć moją nieobliczalną wenę i napisać jeszcze trochę?
widzę, że będę pierwsza tym razem :)
OdpowiedzUsuńnie martw się, nie jesteś sama. Ja też od września chodzę do nowej szkoły-liceum i też jestem przerażona kilkoma przedmiotami (np.angielskim, mimo że jestem na podstawie :P )
Nie wiem, czy powinnam Ci doradzać w sprawie tego co masz zrobić ze swoim blogiem, ze względu na to, że ja swojego nie publikuję w internecie i nie żyję z tą świadomością, że ktoś czeka na te "moje wypociny" :) Owszem piszę, ale tak sama dla siebie, więc to zupełnie coś innego. Moim zdaniem powinnaś sama się zastanowić, czy chcesz to dalej ciągnąć. Sama mówisz, a właściwie to piszesz, że miałaś pomysł na tą historię. Czy nie żałowałabyś, że teraz napisałabyś jeszcze powiedzmy 2 rozdziały i koniec? Pewnie nie będzie Ci łatwo podjąć tej decyzji. Musisz dokładnie przemyśleć wszystkie za i przeciw.
Muszę przyznać, że miałaś ŚWIETNY POMYSŁ NA TO OPOWIADANIE!!!!! i szczerze mówiąc nie chciałabym, żeby ono się już teraz nagle zakończyło, ale mimo wszystko u mnie masz całkowite poparcie. Nie ma znaczenia to, jaką decyzję podejmiesz.
Trzymam baaaaaaaardzo mocno za Ciebie kciuki i w pisaniu bloga i w nowej szkole. :*
Mimo, że w sumie nic o Tobie nie wiem, wydajesz mi się być tak sympatyczną osobą, że czuję, że muszę coś tu napisać, żeby Cię wesprzeć. Mam nadzieję, że chociaż trochę Ci lepiej ;) po przeczytaniu tych moich kilku zdań.
Pozdrawiam Cię gorąco, buziaki :*
O matko, MEGA CI DZIĘKUJĘ KOCHANA! :* Nie wiem nawet jak masz na imię, ale wywołałaś ogromny uśmiech na mojej twarzy, dziękuję strasznie :*
UsuńWiem, że z upływem czasu żałowałabym tego, że skończyłam to tak szybko i nie dałam Wam przeczytać tego wszystkiego, co mam w głowie. Ale z drugiej strony nie chcę nikogo zawieść kiepskimi rozdziałami, czasami może dodawanymi bardzo nieregularnie :(
Ja za Ciebie też trzymam kciuki, poradzisz sobie na pewno w nowej szkole, jak ja dam radę to Ty tym bardziej! :) + Mnie też angielski przeraża, bo w gimnazjum nic się nie uczyłam. Ale czas się wziąć w garść i jestem pewna, że będzie tylko lepiej!
Buziaki, dziękuję jeszcze raz! ♥
Lepiej ogarnij nieobliczalną wenę, bo chciałabym się dowiedzieć jak ta historia miała wyglądać bez żadnych zmian;) Ach ten Lotek.. niech jej nie zostawia bo wróci do Bełka a tam na nią Mario "czeka" ;>
OdpowiedzUsuńPozdrawuam;*
Nie jestem pewna, czy 'czeka', ale jest tam na pewno :) Buziaki, dzięki za opinię :*
Usuńpol - hist - wos pozdrawia i przepowiada, że jak pójdziesz do 2 klasy, będzie jeszcze gorzej . XD A liceum to podobno najpiękniejszy okres życia...
OdpowiedzUsuńnie przyjmuję do wiadomości, ze się wypaliłaś - o, nie. nie ma takiej opcji. po prostu... pooddychać sobie musisz, odpocząć, a wena sama przyjdzie, bo to chytra bestyja i pojawia się w niespodziewanych momentach.
wciąż (zawsze <3) jestem #TeamLotman, bo on jest po prostu taki kochany, taki cudowny i taki och, ach, idealny.
całuje, pozdrawiam, życzę powodzenia, Ś.
Haha, słyszę właśnie podobne do Twoich słowa pocieszenia codziennie na korytarzu, od znajomych drugoklasistów, co 'bardzo' napawa mnie optymizmem :D
UsuńDziękuję! ♥
Dzięki, że wróciłaś i za szczerość. Mam nadzieję, że jak pierwszy "szok" licealny przejdzie, to i wena wróci :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że najlepiej będzie jeżeli skończysz opowiadanie, tak jak zamierzałaś. A ja napiszę tylko, że bardzo się ucieszę jak będzie z Lotmanem :)
Ja też mam taką nadzieję i czuję, że tak będzie ;)
UsuńDzięki wielkie! :*
Po pierwsze: nie, nie kończ jak najszybciej bo tego bym nie zniosła, i jest to najgorsze opcja ;) Już wole czekać miesiąc za czymś takim cudownym jak to niż zakończyć to w dwóch następnych rozdziałach ;) rozumiesz? :p
OdpowiedzUsuńDobrze mówisz, nie masz za co przepraszać. Sama musisz ogarnąc to czy dla Ciebie to opowiadanie ma sens, choć licze na to że tak będzie ;)
Powodzenia w szkole! I będę prosić Twoją wene aby wróciła, i to szybko! :D
Klaudia.
Rozumiem, rozumiem :D
UsuńTa historia bardzo dużo dla mnie znaczy, a z tym "sensem" to sama nie wiem jak jest. Myślę,że potrzebuję jeszcze trochę czasu :)
Dzięki, buziaki :*
Chciałbym się dowiedzieć jaki jest twój Pomysł na to Opowiadanie, bez zmian w ,, scenariuszu''. Jeśli masz konkretny Pomysł na dalszą Akcje, to nie widzę powodów do zakończenia tego Bloga. Strasznie mnie ta historia wciągnęła, ale jeśli uważasz, że dla ciebie będzie lepiej jeśli zakończysz to za 2-3 Rozdziały, to ja zaakceptuje twoją decyzję. Chciałbym kontynuacji, nawet jeśli rozdziały miałyby pojawiać się nieregularnie, warto czekać:) Ale tak jak nalisałam, decyzja należy do ciebie. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPS: rozdział ciekawy, Majka ma niezły dylemat...nono, się porobiło:3
Pomysł był zawsze i jest, chociaż w mojej głowie raz jest bardziej konkretny, raz mniej :p
UsuńBardzo dziękuję, buziaki :*
Nie wypaliłaś się to tylko chwilowy zastój znam to po sobie nie pisałam 3 tyg i mnie oświeciło i coś napisałam :)
OdpowiedzUsuńWiniar ma rację i ja będę ciągle kibicować, żeby Majka była z Mariuszem.
Zakończ bloga kiedy, będziesz uznawała, że już czas. Czasem lepiej zakończyć z sensem niż ciągnąć bezsensu. Jak by co ja Cię nie namawiam do zakończenia bloga.
LO chodziłam do niego aż dwa dni a wyszły wszystkie moje braki i przeniosłam się do technikum, które ma wyższy poziom od LO, ale nie żałuję jest lepiej.
Komentarz mało na temat opowiadania, ale zawsze pozdrawiam Via.
Właśnie tego chciałabym uniknąć, tego ciągnięcia tej historii bezsensu. Albo inaczej - ciągnięcia jej w kiepski sposób, bo ogólny zarys wydarzeń mam, ale ubranie ich w byle jakie słowa sprawi, że dla mnie stanie się takim bezsensownym przeciąganiem, czego bym nie chciała :(
UsuńPoszalałaś w LO :p Ale skoro Ci lepiej w technikum, to dobra decyzja. Ja siebie chyba nie wyobrażam w żadnym technikum, chociaż myślałam o tym parę razy :)
Buziaki :*
Pisz mała ile chcesz :) Wiesz że będę czytać :) Może krótko ale jak cholernie treściwie. Winiar ma rację, Lotek też ma rację tylko Maja nie wie że oni mają rację heh. Powodzenia w adaptacji do liceum :) Bo mnie to czeka matura.
OdpowiedzUsuńXo a jeśli pozwolisz zrobie kosztem twoim małą kryptoreklamę ;)
zapraszam na www.wakacyjna-historia.blogspot.com gdzie właśnie rusza wspólny z justberrry projekt :)
Majka nic ostatnimi czasy nie wie i strasznie mnie zaczyna denerwować, haha :D
UsuńMam takie zaległości na blogach, że nie wiem czy nadrobię je w ciągu najbliższego roku, ale fajnie słyszeć, że namówiłaś justberry do kontynuacji wakacyjnej historii! :) Wpadnę, bo co mi pozostało, przynajmniej tam nie mam x rozdziałów do przeczytania :D
Buziaki, trzymam kciuki za Twoje przygotowania do matury! ♥
Też poszłam do liceum, więc znam twój ból. ;)
OdpowiedzUsuńUważam, że powinnaś napisać taką ilość rozdziałów, która po prostu cię usatysfakcjonuje. Jeśli uznasz, że to ci wystarcza - kończ. Jeśli uważasz, że chcesz przekazać coś więcej - pisz. Ja będę czekała, aż napiszesz taki koniec, żeby mi odpowiadał! :P
Leniwa Repugnance, której nie chce się logować.
Haha, gdybym umiała uznać coś jednoznacznie, to nie miałabym problemu :) Ale jestem chyba jedną z najbardziej niezdecydowanych osób na świecie! :D
UsuńBuziaki :*
Żadnego szybkiego końca! Na pewno dasz radę jeszcze to trochę pociągnąć, nawet jeśli zajmie ci to trochę czasu.
OdpowiedzUsuńRozdział jest naprawdę dobry. Lubię taki styl. Podoba mi się też, że w twoim opowiadaniu życie nie jest łatwe i usłane różami. pokazujesz prawdziwe realia, a w nich ulokowanie naszych uczuć nie zawsze jest szczęśliwe. Wiadomo, że ja bym tak cholernie (przepraszam za wyrażenie) chciała, żeby Maja była na koniec z Mariuszem nawet jeśli łatwo im nie będzie, bo opinia publiczna będzie przeciwko. Według mnie właśnie sekret Lotmana może zniweczyć wszystko co było między nim a Mają, a wtedy prosta droga do odnalezienia odwagi by kochać tego, którego naprawdę chcę, choć tak bardzo się tego boi. Mam nadzieję, że Mariusz będzie walczył o ukochaną do samego końca. Bo przecież nigdy nie jest za późno dla tej prawdziwej miłości.
Przepraszam, że się tak rozwlekłam ;) Mam nadzieję, że jakoś pomogłam. Nie łam się szkołą, bo wierz mi, że załamywanie się nic nie pomoże. Lepiej spojrzeć na wszystko z dystansu i nastawić się pozytywnie.
Pozdrawiam ;*
http://painandtroublebutafterislove.blogspot.com/
"Bo przecież nigdy nie jest za późno dla tej prawdziwej miłości" :) Kurcze, sama prawda w tych słowach, jednak chyba nie jest to takie proste w praktyce. Chyba że to tylko moje urojenie, co jest całkiem możliwe.
UsuńDzięki straszne, szkołę już ogarniam - jest co raz lepiej! :)
Buziaki ♥
Historia jest świetna więc nie kończ jej tak szybko ;D Życzę Ci przypływu weny,bo wiem że bez niej nie można czegoś sklecić. Pokazujesz nam to,że życie to nie tylko szczęśliwe chwile, pokazujesz że w życiu napotykamy pełno przeszkód,których często nie możemy pokonać. Mam nadzieję,że prawdziwa miłość zwycięży ,bo wierzę ,że miłość jest w stanie zwyciężyć wszystko.
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz miała czas i ochotę to zapraszam na jestes-wszystkim-czego-potrzebuje.blogspot.com
Bohaterem mojej historii jest Andrzej Wrona.
Buziaki
Dziękuuuję bardzo ♥
UsuńPo pierwsze to bardzo się cieszę, że wróciłaś. Często zaglądałam tu z nadzieją, że coś się pojawi i jest!
OdpowiedzUsuńRozdział jest tak prawdziwy, że aż przeszywa to szpiku kości. Ja nie kibicuję ani Mariuszowi ani Paulowi. To Majka musi podjąć decyzję jak ma wygladać jej życie i najlepiej będzie jeśli posłucha głosu swojego serca. Rozum tutaj raczej niewiele pomoże.
Ciekawa jestem jak poprowadzisz dalej fabułę tej historii. Nie czuję się osobą odpowiednią do dawania jakichkolwiek rad, bo sama jestem osobą która zbyt często zmienia decyzję i sama nie wie czego chce, więc tylko wesprę ci w tych kilku słowa. To jest twoja historia, jeśli czujesz, że wystarczą ci dwa rodziały, żeby się z nią pożegnać, to napisz tylko dwa rozdziały (choć ja sobie nie wyobrażał, że kiedyś przeczytam tu epilog). A jeśli nadal masz serce by pisać więcej to pisz. Niech te wszystkie komentarze będą dla ciebie motywacją.
A jeśli chodzi o szkołę to początki liceum zawsze są trudne, bo to jest zupełnie inne spojrzenie i na naukę i na ucznia niż w gimnazjum. Każdy na początej przeżywa spadek formy, ale z czasem człowiek zaczyna się dostosowywać i przyzwyczajać do zasad jakie tam panują. Dobrze, że szkoła jest dla ciebie priorytetem, ale nie samą szkołą człowiek życie. Może niech pisanie tego opowiadania będzie dla ciebie odskocznią od szkolnych problemów. Ja kiedy piszę mogę na chwile zapomnieć o szarej rzeczywistości, resetuję się i inaczej patrzę na życie.
I chyba się za mocno rozpisałam, ale mam nadzieję, że popłyną do ciebie pozytywne emocje.
Pozdrawiam cię serdecznie
Lorin |zagrajmy-pozorami|
Lorin, mistrzynio moja! :)
UsuńSerca do pisania mi nie brakuje, bardzo bym chciała dopisać "kartki" tej historii do końca w taki sposób, jak wygląda to w mojej głowie. Jednak na razie wiele rzeczy jest przeciwko mnie, chociaż nad tym pracuję..
Ja sama chyba nie uwierzę, że kiedyś będę pisać epilog. Jestem tak związana z tą historią, że będzie to dla mnie pewnie niezły cios :p
Dzięki kochana, za tyle rad i mądrości od Ciebie! :* Mega zmotywowałaś i ujęłaś w słowa wszystko, co krąży ostatnimi czasy po mojej głowie. Buziaki ♥
mam nadzieję, że jak najszybciej dodasz kolejne rozdziały!! :)
OdpowiedzUsuń+ powodzenia w szkole (znam ten ból)
Mogę się tylko 'pochwalić', że już (albo dopiero, chociaż w mojej obecnej sytuacji to chyba jednak jest JUŻ :D) zaczęłam pisać kolejny rozdział. Ale nic nie obiecuję, po prostu zaczęłam coś skrobać, a nuż coś wyjdzie :p
UsuńDziękuję :)
No nareszcie jesteś! :)
OdpowiedzUsuńMyślałam że już całkiem o nas zapomniałaś i dałaś sobie spokój z tym blogiem, przynajmniej tak to wyglądało. A byłoby szkoda.
Jak dla mnie to możesz pisać nawet i 20 rozdziałów, bo wiesz że tę historię bardzo lubię :) Ale wiem jak jest, i jeśli masz to robić na siłę i pod przymusem bo czujesz się winna, to kompletnie bez sensu. Zrób jak uważasz a my się dostosujemy.
Lotman mnie zdenerwował- nie wrócił na noc, zostawił Maję samą sobie, jakby chciał się zemścić, a teraz jakby nigdy nic, wraca sobie i ją przytula niczym rycerz w lśniącej zbroi, gra na jej poczuciu winy. Nie podoba mi się postawa Mariusza, który umie tylko wykręcić numer, zamiast wsiąść w samochód i jechać za nią. Z każdym rozdziałem mam wrażenie że on coraz bardziej się pogrąża- no błagam, który facet rozkleja się co drugi dzień u przyjaciela, popada w depresję z powodu porzucenia, zamiast walczyć o ukochaną? I tak jak kibicowałam im z całego serca, tak teraz mam wątpliwości- po co Majce takie ciepłe kluchy? Ona potrzebuje prawdziwego faceta a nie takiego wymoczka jakim staje się Wlazły...
Pozdrawiam i zapraszam do siebie jak znajdziesz chwilę :)
http://kochaj-mnie-mimo-wszystko.blogspot.com/
http://konfabulacja.blogspot.com/
Pozdrawiam, S. :*
nie próbuj nawet kończyć jak najszybciej !!! Twój blog jest jednym z moich ulubionych a uwierz nie ma ich dużo :) co do rozdziału naprawdę jest świetny i z niecierpliwością czekam na kolejny :) aa i chciałbym żeby Maja była z Mariuszem taka tam sugestia :D aa i tak mniej więcej kiedy będzie następny rozdział ? :) pozdrawiammm :D
OdpowiedzUsuńKażdy kolejny rozdział jest jak miód na moje serce.. Proszę nie kończ pisać teraz :)
OdpowiedzUsuńWspółczuję Majce. Z jednej strony Mariusz, którego zna od lat, wie o nim prawie wszystko i byliby ze sobą szczęśliwi, a z drugiej Paul, który jest po prostu Paulem, za co go kochamy. I jeden i drugi wniesie do jej życia jakiś element. Oboje maja za sobą ciężką przeszłość. W przypadku Wlazłego jest to kilka lat związku małżeńskiego (niekoniecznie udanego), a w przypadku Lotmana nie bardzo wiem, o co chodzi, ale przeczuwam, że nie jest szczęśliwa historyjka.. Jeszcze na dokładkę kłótnia z Winiarskim, ale mam nadzieję, że szybko się pogodzą.
I kogo ja mam wspierać? Pozostaje mi tylko Majka.
Będę jej duchową podporą i mam nadzieję, że decyzja, którą pewnie za jakiś czas podejmie, sprawi, że w końcu poczuje się szczęśliwa.
Pozdrawiam^^
Zapraszam na 9 rozdział na : http://nie-poddawaj-sie-nigdy.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
kiedy coś nowego? :p bo doczekac się nie mogę<3
OdpowiedzUsuń