Chwilę trwało, zanim Pliński się ze mną pożegnał, przy okazji przedstawiając mnie całej drużynie, która wychodziła z hali.
- Odszedł Kurek - usłyszałam kolejny raz dnia - Ostatnio umowę rozwiązał też Cala, nie radził sobie najlepiej. Poza tym Aleks daje sobie radę na ataku.
Aleks. Jego zapamiętałam. Urocze (Boże, co ja gadam?) loki na głowie, szeroki uśmiech i charakterystyczny angielski. Chyba nikt nie potrafił szybciej od niego nawijać po angielsku. Ale podobno Serbowie tak mają. Chociaż... Przecież ten jego serbski kolega z kartoflanym nosem mówił całkiem zwyczajnie.
- Halo! - zawołał nagle mój towarzysz - Co tak odpłynęłaś?
Zmarszczyłam brwi.
- Kto to ta Cala? - palnęłam bezmyślnie.
Siatkarz zaśmiał się.
- "Ta" Cala to Kubańczyk. Miał być przyjmującym na miejsce Bartka w tym sezonie.
- Miał?
- Nie radził sobie - powtórzył - Grzał ławę, aż w końcu zrezygnował.
- Ambitnie - mruknęłam pod nosem.
Nienawidziłam czegoś takiego. Nigdy, ale to przenigdy nie tolerowałam ani nie uznawałam poddawania się.
- Kiepsko wyszło z transferami w tym roku. Wczoraj słyszałem, że Vincić też chce odejść.
Co mnie obchodzi jakiś Vincić?
- Dlaczego zgodziłeś się zmienić pozycję? - wypaliłam, ignorując jego wcześniejszą uwagę.
- Dla dobra drużyny.
Od razu dostrzegłam nienaturalną automatyczność w jego odpowiedzi.
- Jestem już stary, Maja - wyjaśnił, widząc mój wyraz twarzy - Czasami trzeba umieć odpuścić i dać szansę komuś innemu.
Prychnęłam.
- Odpuścić? - syknęłam - Stary jesteś? Nie mogę cię słuchać.
Przyjmujący uśmiechnął się pod nosem.
- Nie martw się o mnie.
- Nie martwię się, tylko cię momentami nie poznaję.
Gówno prawda. Martwię się, a w dodatku kompletnie nie wiem, o co tutaj chodzi.
- Może trochę się zmieniłem - wzruszył ramionami.
Tak, "trochę".
***
Podobnie jak wczoraj, Mariusz odprowadził mnie pod sam dom. Po dość długim pożegnaniu (Mariusz stwierdził, że nie chce mu się wracać do domu), wreszcie mogłam wejść pod dach, przywitać i krótko porozmawiać z mamą, a następnie zacząć przygotowania do wyjścia do Winiarskich.
Po długim, gorącym prysznicu, wskoczyłam w te ubrania i pospiesznie zaczęłam suszyć włosy.
Pół godziny później stanęłam przed oświetlonym domem Dagi i Miśka.
- Cześć - przywitała mnie głowa rodziny - Już myślałem, że zapomniałaś.
- Sorry, Misiek - odparłam i zaczęłam zdejmować kurtkę - Wracałam z Mariuszem po treningu, jakoś długo zeszło...
Pokiwał głową ze zrozumieniem, a jednocześnie dziwnym uśmiechem na twarzy.
- No wreszcie!
- Hej, Daga - zwróciłam się do brunetki, która z szerokim uśmiechem przyciągnęła mnie do siebie.
- Wchodź, wchodź kochana - zaprosiła mnie, wesoło się szczerząc - Oli, Maja już jest!
W mgnieniu oka tuż obok nas znalazł się Winiar junior.
- Cześć Maja!
Nie sposób było się nie uśmiechnąć na widok uroczego sześciolatka.
- Cześć mój mężczyzno - mrugnęłam do niego okiem, na co on wyszczerzył swoje mleczaki i złapał mnie za rękę.
- Odprowadzisz mnie jutro do szkoły? - zapytał niespodziewanie - Opowiadałem dzisiaj koledze o tobie, ale mi nie uwierzył - dodał oburzony.
Zaśmiałam się, a wraz ze mną rodzice malca.
- Oli, myślę, że trochę się zagalopowałeś... - zaczęła Dagmara, nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Daj spokój Daga. Dobrze, że sobie radzi w takim młodym wieku - przerwał jej Misiek, po czym dostał boleśnie szturchnięty przez swoją żonę.
- Pewnie, że z tobą pójdę - odpowiedziałam w końcu chłopcu, ściskając jego małą rękę - Na którą masz?
- Super, dzięki! Tomkowi będzie głupio!
I bez odpowiedzi na moje pytanie pognał po schodach do góry.
- Uwielbiam go - skomentowałam, uśmiechając się do małżeństwa.
- On ciebie też - odparł Michał.
- Okej, chodźmy do salonu. Zrobiłam spaghetti.
Nie sposób było się nie uśmiechnąć na widok uroczego sześciolatka.
- Cześć mój mężczyzno - mrugnęłam do niego okiem, na co on wyszczerzył swoje mleczaki i złapał mnie za rękę.
- Odprowadzisz mnie jutro do szkoły? - zapytał niespodziewanie - Opowiadałem dzisiaj koledze o tobie, ale mi nie uwierzył - dodał oburzony.
Zaśmiałam się, a wraz ze mną rodzice malca.
- Oli, myślę, że trochę się zagalopowałeś... - zaczęła Dagmara, nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Daj spokój Daga. Dobrze, że sobie radzi w takim młodym wieku - przerwał jej Misiek, po czym dostał boleśnie szturchnięty przez swoją żonę.
- Pewnie, że z tobą pójdę - odpowiedziałam w końcu chłopcu, ściskając jego małą rękę - Na którą masz?
- Super, dzięki! Tomkowi będzie głupio!
I bez odpowiedzi na moje pytanie pognał po schodach do góry.
- Uwielbiam go - skomentowałam, uśmiechając się do małżeństwa.
- On ciebie też - odparł Michał.
- Okej, chodźmy do salonu. Zrobiłam spaghetti.
***
- Zabijesz mnie niedługo swoją kuchnią - jęknęłam, opadając przejedzona na miękką kanapę Winiarskich.
- Tak źle smakowało?
Spojrzałam na kobietę z politowaniem.
- Udam, że nie słyszałam. Przecież wiesz, że gotujesz najlepiej na świecie - odparłam, przymykając oczy - Zaraz po mojej mamie oczywiście.
- Dzięki - Winiarska zaśmiała się i usiadła koło mnie.
Chwilę potem dołączył do nas Misiek. Kiedy już miałam zaczynać opowiadać o sprawie wiadomej, rozdzwonił się mój telefon.
- Tak? - odebrałam, po szybkim wyciągnięciu urządzenia z torebki.
- Mam nadzieję, że jeszcze nie śpisz. Wybacz, że tak późno...
Przeszła mnie cholernie miła fala ciepła, kiedy usłyszałam jego głos. Winiarscy tylko rzucili mi podejrzliwe spojrzenie.
- Daj spokój, w porządku - przerwałam mu - Coś się stało?
Bo w sumie po co dzwonił? Przecież widzieliśmy się stosunkowo niedawno. Dobra, niedawno. Parę godzin temu przecież.
- Nie, nie, no coś ty - odparł szybko - Po prostu zapomniałem ci powiedzieć, że mam dla ciebie bilet na mecz w niedzielę.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Winiarscy zaczęli bezgłośnie dawać mi sygnały, żebym im coś powiedziała.
- Mam nadzieję, że przyjdziesz - dodał.
Nie wiem, co mi w tej chwili do głowy strzeliło, ale zanim ugryzłam się w język było już za późno.
- Paulina też będzie?
Milczenie w słuchawce. Zagryzłam wargi.
- Nie, jedzie chyba do rodziców w niedzielę.
Co proszę? To jakiś nowa strategia wymówki?
- A Arek?
Znowu milczenie.
- Też jedzie do dziadków? Bo jak nie to chętnie go wezmę ze sobą - próbowałam jakoś wybrnąć.
- Poważnie? Bo właśnie nie wiedziałem za bardzo co z nim zrobić - rozpromienił się od razu w głosie - Jak mu powiem, to się na pewno ucieszy.
- Pewnie, nie ma sprawy - odparłam, uśmiechając się - Dzięki za bilet.
- Zobaczymy się jutro? - wypalił, a ja wzdrygnęłam.
- Może wieczorem. Rano muszę odprowadzić Oliwiera do szkoły i chcę trochę pobiegać.
- Oliwiera? Młodego Winiara?
- Tak. Długa historia, opowiem ci kiedyś - zaśmiałam się.
- To w takim bądź razie wpadnę po ciebie przed 8 z Arkiem i razem odprowadzimy młodych, bo też swojemu obiecałem - poinformował mnie rzeczowo i dodał na koniec - Śpij dobrze i do jutra.
Po czym rozłączył się, a ja "trochę" zaskoczona przeniosłam wzrok na Winiarskich.
- Nie pytajcie - ucięłam krótko.
- Oliwiera? Młodego Winiara?
- Tak. Długa historia, opowiem ci kiedyś - zaśmiałam się.
- To w takim bądź razie wpadnę po ciebie przed 8 z Arkiem i razem odprowadzimy młodych, bo też swojemu obiecałem - poinformował mnie rzeczowo i dodał na koniec - Śpij dobrze i do jutra.
Po czym rozłączył się, a ja "trochę" zaskoczona przeniosłam wzrok na Winiarskich.
- Nie pytajcie - ucięłam krótko.
***
- Powiecie coś w końcu? - zapytałam z wyczekiwaniem w głosie, kiedy skończyłam opowiadać wszystko.
- Nie bardzo wiem, co powiedzieć, Majka - zaczął Misiek - Widziałaś i ja też widziałem Mariusza dzisiaj na treningu. Dawno tak dobrze mu nie szło. Poza tym kompletnie inaczej się zachowywał. Śmiał się, żartował. Serio, dawno nie widziałem takiego Mariusza. Tylko, że ty chcesz mu naprawić małżeństwo, a on myśli, że przyjechałaś na krótkie wakacje. Co zamierzasz? Jak chcesz to rozwiązać?
Wypuściłam powietrze z ust. Misiek zadał pytanie, które przecież sama zadawałam sobie cały czas.
- Liczyłam na to, że wy mi jakoś pomożecie. Naprawdę nie wiem co robić - jęknęłam.
- Porozmawiaj z nim - zaproponowała z pewnością w głosie Dagmara.
Pokręciłam z dezaprobatą głową.
- Jak? Cały czas z nim rozmawiam. Jak tylko schodzimy na temat Pauliny, robi się nerwowy i rozdrażniony. Zresztą mówiłam wam to już - odparłam zmęczona ciągłym powtarzaniem tego - Mam po prostu przycisnąć go do muru i prosto w oczy zażądać, żeby powiedział mi co się dzieje z jego rodziną?
- Tak.
- Właśnie tak.
Ręce mi opadły.
- Jak wy to sobie cholera jasna wyobrażacie? - zapytałam wzburzona.
Para popatrzyła na siebie porozumiewawczo.
- Normalnie - odpowiedział Misiek - Mówiłaś, że chcesz to szybko załatwić. Nie wiem może do końca dlaczego, ale jeśli tak naprawdę jest, to nie widzę innego rozwiązania.
- Jezu, Misiek! Tu nic nie jest normalne! - nie wytrzymałam i zaczęłam mówić podniesionym, rozpaczliwym głosem - Patrzę na niego, jak się cieszy. Widzę, jak się zachowuje. Słyszę od wszystkich, że dobrze, że jestem. Że dzięki temu wraca stary Mariusz. I co? Myślisz, że to będzie takie proste? Nie wiem, za kogo wy wszyscy mnie macie, ale zaczynam żałować, że tu przyjechałam.
Zapadło milczenie.
- Wiesz co? - zapytała po chwili Daga - Mówisz tak, ale zrobiłabyś to samo za drugim razem. Przyjechałabyś nawet jeślibyś wcześniej wiedziała, co cię tutaj czeka. Wiesz czemu? Bo nawet po tych sześciu latach i trzech bez kontaktu, Mariusz nadal jest dla ciebie Mariuszem. A ty jesteś Mają, która w życiu nie pozwoliłaby, żeby jej przyjaciel przegrał coś w życiu.
I mimo, że po tych słowach miałam ochotę jej zaprzeczyć, to milczałam.
Milczałam, bo Dagmara Winiarska znała mnie na wylot i miała pieprzoną rację w swoich słowach.
***
- Dzięki - powiedziałam na koniec, obracając się ostatni raz w ich stronę - Naprawdę dziękuję. Jesteście najlepsi.
- Daj spokój - machnął ręką Misiek - Trzymamy za ciebie kciuki.
- Wpadaj do nas, nawet codziennie - dodała brunetka - I tak większość czasu siedzę w domu i się nudzę.
Misiek już spojrzał na małżonkę, jakby chciał się z tego wytłumaczyć.
- Takie życie żony sportowca - westchnęła kobieta, po czym roześmialiśmy się zgodnie.
- Wpadnę na pewno, tylko najpierw muszę się zobaczyć z Pauliną. Wiecie...
- Wiemy, wiemy - dokończyła za mnie Daga, powstrzymując mnie przed kolejnym powtarzaniem tego samego - Leć już, bo jest już chyba po północy. Nie wstaniesz rano, a Oli na pewno by tego nie chciał.
Ostatni raz pożegnałam się z Winiarską i razem z Miśkiem wyszliśmy z domu. Przyjmujący uparł się, że musi mnie odwieźć. Stwierdził, że nie będę wracać sama tak późno. Chyba ojcostwo dało mu się za bardzo we znaki.
- Nie chciałem tego mówić przy Dadze - odezwał się wreszcie, kiedy zatrzymaliśmy się pod moim domem - Ale cokolwiek ci mówiła Paulina, zastanów się czy warto jej wierzyć...
- Mam już dość tych podchodów, Misiek - jęknęłam zmęczona - Po prostu powiedz co wiesz.
- Nic nie wiem. Mariusz mi się nie spowiada. Sama wiesz, że nie lubi mówić o swoich problemach. Chodzi mi tylko o to, żebyś uważała na to, co mówi Paulina.
- Myślisz, że to wszystko jej wina? - wypaliłam bezpośrednio.
Michał westchnął i utkwił wzrok na oświetlonym chodniku przed moim domem.
- Nie wiem.
- Po mojej pierwszej rozmowie z Pauliną wpadło mi do głowy tylko to, że Mariusz ją zdradził - przyznałam w końcu.
Niebieskooki w końcu spojrzał na mnie ze zdumieniem w oczach.
- Naprawdę myślisz, że byłby w stanie coś takiego zrobić?
Nie. Tak. Może. Skąd mam to wiedzieć?
- Postaw się w mojej sytuacji. Dzwoni do mnie zapłakana Paulina, która błaga, żebym wróciła i sprowadziła na ziemię swojego męża, bo ona już nie daje rady. Co byś pomyślał?
- Majka - westchnął - Po prostu to sobie przemyśl. Ja nie chcę się ingerować w ich małżeństwo, ale ty tu chyba po to przyjechałaś.
- Mówisz to tak, jakbym robiła coś złego.
- Nie, nie odbieraj tak tego. To nie jest moja sprawa. Mariusz jest moim przyjacielem, ale żaden z nas nie wtrąca się w sprawy swoich rodzin.
- Czyli robię coś złego.
Siatkarz zaśmiał się.
- Takie gadanie nie ma sensu - odparł, uśmiechając się do mnie - Oboje wiemy, że byłaś i będziesz dla Mariusza bardzo ważną osobą.
- Męczy mnie to, że wszyscy mnie mają za nie wiadomo kogo.
W duchu czułam małą ulgę, bo w jakiejś części wreszcie mogłam komuś wygadać wszystko, co leżało mi na sercu. A Misiek wydawał się to rozumieć. Przynajmniej tak wnioskowałam po jego cierpliwych odpowiedziach.
- To przestań się tym przejmować - usłyszałam w końcu - Przestań się przejmować tym, że masz z góry założone, że musisz naprawić małżeństwo i rodzinę Mariusza. Czasem wystarczy chwilę poczekać, poświęcić chwilę dłużej i pozwolić, aby wszystko przebiegało spontanicznie. Bądź. Po prostu bądź, Maja.
Po tych słowach ucałowałam Miśka w policzek i podziękowałam.
To była niewątpliwie najlepsza rada, jaką usłyszałam w ostatnim czasie.
________________________________________
Krótko, wiem. Ale bardzo chciałam coś dodać, a akurat mam taką możliwość. Nie zrobiłam tutaj akapitów przed dialogami, ale wynika to z tego, że piszę ten rozdział od razu jako post, a nie w Wordzie. Jeśli komuś to przeszkadza, to wybaczcie :)
Wymęczyłam ten rozdział nieziemsko, zdaję sobie sprawę. Jest słaby, z tego też zdaję sobie sprawę. Postaram się następnym razem bardziej, to obiecuję.
Komentujcie, konstruktywna krytyka i jakiekolwiek opinie bardzo mile widziane.
Ściskam Was mocno i życzę Wesołego Jajka, bo nie jestem przekonana, czy zawitam tu jeszcze przed Świętami :) Ale kto wie! Kompletnie nie umiem powiedzieć, kiedy coś nowego. Mam nadzieję, że jak najszybciej uda mi się coś naskrobać i opublikować. Staram się, uwierzcie :)
Miłego wieczoru!
+ Staram się nadrabiać zaległości u nas, ale nadal nie mam ani wiele czasu, ani swojego komputera. Wszystko robię w miarę możliwości.
+ Zostałam nominowana do zabawy The Versatile Blogger przez M. za co serdecznie dziękuję! Zajmę się tym jak tylko będę mieć więcej czasu.
Misiek już spojrzał na małżonkę, jakby chciał się z tego wytłumaczyć.
- Takie życie żony sportowca - westchnęła kobieta, po czym roześmialiśmy się zgodnie.
- Wpadnę na pewno, tylko najpierw muszę się zobaczyć z Pauliną. Wiecie...
- Wiemy, wiemy - dokończyła za mnie Daga, powstrzymując mnie przed kolejnym powtarzaniem tego samego - Leć już, bo jest już chyba po północy. Nie wstaniesz rano, a Oli na pewno by tego nie chciał.
Ostatni raz pożegnałam się z Winiarską i razem z Miśkiem wyszliśmy z domu. Przyjmujący uparł się, że musi mnie odwieźć. Stwierdził, że nie będę wracać sama tak późno. Chyba ojcostwo dało mu się za bardzo we znaki.
- Nie chciałem tego mówić przy Dadze - odezwał się wreszcie, kiedy zatrzymaliśmy się pod moim domem - Ale cokolwiek ci mówiła Paulina, zastanów się czy warto jej wierzyć...
- Mam już dość tych podchodów, Misiek - jęknęłam zmęczona - Po prostu powiedz co wiesz.
- Nic nie wiem. Mariusz mi się nie spowiada. Sama wiesz, że nie lubi mówić o swoich problemach. Chodzi mi tylko o to, żebyś uważała na to, co mówi Paulina.
- Myślisz, że to wszystko jej wina? - wypaliłam bezpośrednio.
Michał westchnął i utkwił wzrok na oświetlonym chodniku przed moim domem.
- Nie wiem.
- Po mojej pierwszej rozmowie z Pauliną wpadło mi do głowy tylko to, że Mariusz ją zdradził - przyznałam w końcu.
Niebieskooki w końcu spojrzał na mnie ze zdumieniem w oczach.
- Naprawdę myślisz, że byłby w stanie coś takiego zrobić?
Nie. Tak. Może. Skąd mam to wiedzieć?
- Postaw się w mojej sytuacji. Dzwoni do mnie zapłakana Paulina, która błaga, żebym wróciła i sprowadziła na ziemię swojego męża, bo ona już nie daje rady. Co byś pomyślał?
- Majka - westchnął - Po prostu to sobie przemyśl. Ja nie chcę się ingerować w ich małżeństwo, ale ty tu chyba po to przyjechałaś.
- Mówisz to tak, jakbym robiła coś złego.
- Nie, nie odbieraj tak tego. To nie jest moja sprawa. Mariusz jest moim przyjacielem, ale żaden z nas nie wtrąca się w sprawy swoich rodzin.
- Czyli robię coś złego.
Siatkarz zaśmiał się.
- Takie gadanie nie ma sensu - odparł, uśmiechając się do mnie - Oboje wiemy, że byłaś i będziesz dla Mariusza bardzo ważną osobą.
- Męczy mnie to, że wszyscy mnie mają za nie wiadomo kogo.
W duchu czułam małą ulgę, bo w jakiejś części wreszcie mogłam komuś wygadać wszystko, co leżało mi na sercu. A Misiek wydawał się to rozumieć. Przynajmniej tak wnioskowałam po jego cierpliwych odpowiedziach.
- To przestań się tym przejmować - usłyszałam w końcu - Przestań się przejmować tym, że masz z góry założone, że musisz naprawić małżeństwo i rodzinę Mariusza. Czasem wystarczy chwilę poczekać, poświęcić chwilę dłużej i pozwolić, aby wszystko przebiegało spontanicznie. Bądź. Po prostu bądź, Maja.
Po tych słowach ucałowałam Miśka w policzek i podziękowałam.
To była niewątpliwie najlepsza rada, jaką usłyszałam w ostatnim czasie.
________________________________________
Krótko, wiem. Ale bardzo chciałam coś dodać, a akurat mam taką możliwość. Nie zrobiłam tutaj akapitów przed dialogami, ale wynika to z tego, że piszę ten rozdział od razu jako post, a nie w Wordzie. Jeśli komuś to przeszkadza, to wybaczcie :)
Wymęczyłam ten rozdział nieziemsko, zdaję sobie sprawę. Jest słaby, z tego też zdaję sobie sprawę. Postaram się następnym razem bardziej, to obiecuję.
Komentujcie, konstruktywna krytyka i jakiekolwiek opinie bardzo mile widziane.
Ściskam Was mocno i życzę Wesołego Jajka, bo nie jestem przekonana, czy zawitam tu jeszcze przed Świętami :) Ale kto wie! Kompletnie nie umiem powiedzieć, kiedy coś nowego. Mam nadzieję, że jak najszybciej uda mi się coś naskrobać i opublikować. Staram się, uwierzcie :)
Miłego wieczoru!
+ Staram się nadrabiać zaległości u nas, ale nadal nie mam ani wiele czasu, ani swojego komputera. Wszystko robię w miarę możliwości.
+ Zostałam nominowana do zabawy The Versatile Blogger przez M. za co serdecznie dziękuję! Zajmę się tym jak tylko będę mieć więcej czasu.