Potem
przez krótką chwilę pojawia się uczucie, jak gdyby wszystko się
skończyło. Mija ona z chwilą, kiedy czuję twoją ciepłą,
delikatną dłoń na swoim podbródku. Co
ty robisz?
- Jeszcze raz – słyszę twój szept tuż nad swoim pochylonym czołem. Dopiero kiedy krótkim ruchem unosisz moją twarz ku górze, zdaję sobie sprawę jak blisko mnie jesteś od pewnej chwili. Twoje kolana przyklejone do moich łydek, dłoń trzymająca w żelaznym uścisku biodro i twarz... Kucając, pochylasz się nade mną, jak najbliżej jesteś tylko w stanie. Stykasz swoje czoło z moim. Słyszę twój płytki oddech, kiedy ocierasz czubkiem nosa mój policzek. Mam ochotę opaść z bezsilności na oparcie miękkiej sofy, kiedy obejmujesz obiema dłońmi moje policzka... - Popatrz na mnie i powtórz to. Powiedz, że mnie nie kochasz.
- Jeszcze raz – słyszę twój szept tuż nad swoim pochylonym czołem. Dopiero kiedy krótkim ruchem unosisz moją twarz ku górze, zdaję sobie sprawę jak blisko mnie jesteś od pewnej chwili. Twoje kolana przyklejone do moich łydek, dłoń trzymająca w żelaznym uścisku biodro i twarz... Kucając, pochylasz się nade mną, jak najbliżej jesteś tylko w stanie. Stykasz swoje czoło z moim. Słyszę twój płytki oddech, kiedy ocierasz czubkiem nosa mój policzek. Mam ochotę opaść z bezsilności na oparcie miękkiej sofy, kiedy obejmujesz obiema dłońmi moje policzka... - Popatrz na mnie i powtórz to. Powiedz, że mnie nie kochasz.
***
-
Maja, muszę to usłyszeć...
Dopiero kiedy podnoszę w końcu swój wzrok, przez grubą taflę przezroczystego płynu dostrzegam, że i Ty nie potrafisz powstrzymać łez. Jakie to uczucie, kiedy trzymana w objęciach miłości swojego życia, próbujesz otworzyć usta, spojrzeć prosto w ukochane czarne tęczówki i zrobić coś, co tak naprawdę powinnaś zrobić, a jednocześnie nie potrafisz?
Usta mimowolnie drżą, w gardle zasycha, a wszystko co było, w jednej chwili przestaje mieć znaczenie...
- Nie potrafię...
...nie pamiętam, kiedy wybucham płaczem i znajduję się w Twoich cholernie silnych ramionach. W jednej chwili odnajduję wszystko, czego potrzebowałam. Czuję, jak Twoje ogromne dłonie przesuwają się po moich plecach w uspokajającym geście. I chociaż czuję Twoje łzy na swojej odkrytej szyi... Przyciskam się tylko jak najmocniej do Twojego barku i zaciskam dłonie na klatce piersiowej. A Ty? Tulisz mnie do siebie najczulej, najdelikatniej, a jednocześnie najsilniej jak tylko potrafisz.
- Nie rób tego, proszę cię... Nie umiem bez ciebie normalnie funkcjonować... Nigdy więcej mnie nie zostawiaj... Zrobię dla Ciebie wszystko, obiecuję Ci... - Twoje zdławione płaczem, tak bardzo dobijające i przeszywające moje ciało słowa docierają do mnie bardzo powoli – Daj mi jeszcze jedną szansę, błagam...
- Nie proś mnie o kolejną szansę, to boli jeszcze bardziej...
Każde moje słowa, które z trudem przechodzą mi przez gardło wydają się być niczym. A jednocześnie wszystkim, co już dawno powinno zostać powiedziane na głos.
W ułamku sekundy, w jednej krótkiej chwili odrywam się od Ciebie.
- Maja, byłaś i jesteś moją największą i jedyną miłością życia. Nie pozwolę Ci odejść ode mnie, nie dam Ci znowu wyjechać, a jeśli będzie trzeba pojadę za Tobą wszędzie tam, gdzie będziesz próbowała uciec... Dopóki nie będziesz w stanie mi powiedzieć, że nic do mnie nie czujesz, będę walczył o Ciebie. Nie potrafię bez Ciebie żyć, błagam, zrozum to, zostań ze mną...
Dopiero kiedy podnoszę w końcu swój wzrok, przez grubą taflę przezroczystego płynu dostrzegam, że i Ty nie potrafisz powstrzymać łez. Jakie to uczucie, kiedy trzymana w objęciach miłości swojego życia, próbujesz otworzyć usta, spojrzeć prosto w ukochane czarne tęczówki i zrobić coś, co tak naprawdę powinnaś zrobić, a jednocześnie nie potrafisz?
Usta mimowolnie drżą, w gardle zasycha, a wszystko co było, w jednej chwili przestaje mieć znaczenie...
- Nie potrafię...
...nie pamiętam, kiedy wybucham płaczem i znajduję się w Twoich cholernie silnych ramionach. W jednej chwili odnajduję wszystko, czego potrzebowałam. Czuję, jak Twoje ogromne dłonie przesuwają się po moich plecach w uspokajającym geście. I chociaż czuję Twoje łzy na swojej odkrytej szyi... Przyciskam się tylko jak najmocniej do Twojego barku i zaciskam dłonie na klatce piersiowej. A Ty? Tulisz mnie do siebie najczulej, najdelikatniej, a jednocześnie najsilniej jak tylko potrafisz.
- Nie rób tego, proszę cię... Nie umiem bez ciebie normalnie funkcjonować... Nigdy więcej mnie nie zostawiaj... Zrobię dla Ciebie wszystko, obiecuję Ci... - Twoje zdławione płaczem, tak bardzo dobijające i przeszywające moje ciało słowa docierają do mnie bardzo powoli – Daj mi jeszcze jedną szansę, błagam...
- Nie proś mnie o kolejną szansę, to boli jeszcze bardziej...
Każde moje słowa, które z trudem przechodzą mi przez gardło wydają się być niczym. A jednocześnie wszystkim, co już dawno powinno zostać powiedziane na głos.
W ułamku sekundy, w jednej krótkiej chwili odrywam się od Ciebie.
- Maja, byłaś i jesteś moją największą i jedyną miłością życia. Nie pozwolę Ci odejść ode mnie, nie dam Ci znowu wyjechać, a jeśli będzie trzeba pojadę za Tobą wszędzie tam, gdzie będziesz próbowała uciec... Dopóki nie będziesz w stanie mi powiedzieć, że nic do mnie nie czujesz, będę walczył o Ciebie. Nie potrafię bez Ciebie żyć, błagam, zrozum to, zostań ze mną...
Po raz pierwszy widzę Cię w takim stanie. Po raz
pierwszy widzę jak pokazujesz swoje najgłębiej skryte uczucia. Po
raz pierwszy widzę szczerość, miłość i nadzieję bijącą z
Twoich czarnych oczu.
-
Kocham Cię, Maju. Zawsze Cię kochałem i zawsze będę kochać.
Byłem tchórzem, kretynem, idiotą i kłamcą... Przez tyle lat
oszukiwałem siebie, Ciebie i wszystkich wokoło. Wiesz ile razy
myślałem o tej chwili? O chwili, kiedy w końcu powiem Ci co do
Ciebie czuję? Za każdym razem, kiedy widziałem Twoją twarz,
słyszałem Twój głos, albo chociażby wzmiankę o Tobie z ust
kogoś innego... Nie zasługuję na Ciebie i dobrze o tym wiem, ale
będę walczył i zrobię wszystko, żeby być przy Tobie... Już
zawsze.
Twoje słowa odbijają się echem w mojej głowie. Zawsze Cię kochałem i zawsze będę kochać.
- Powiedz coś, proszę... - słyszę Twoją prośbę.
- Co byś chciał usłyszeć, Mariusz? - po długiej chwili w końcu odzyskuję głos i wypowiadam te słowa łamiącym i tłumionym przez płacz głosem – Że wszystko jest w porządku? Że Ci wybaczam? Że zapominam o wszystkim i zgadzam się na to, żeby zacząć wszystko od nowa, razem?
Łzy, które nieustannie gromadzą się w moich oczach i płyną po moich policzkach sprawiają, że widzę tylko zarys Twojej twarzy. Nie potrafię opanować swojego roztrzęsienia i rozszlochanego głosu.
- Nie...
- Nie? - staram się rzucić ostre spojrzenie, jednak w środku rozpadam się na milion kawałków. Nie panuję nad niczym. - Dlaczego dopiero teraz? Powiedz mi dlaczego teraz? Dlaczego nie potrafiłeś tego wszystkiego powiedzieć 8 lat wcześniej? Powiedz mi, bo tylko z tym się nie mogę pogodzić...
Łamię się. Wybucham płaczem inie wytrzymuję. Łkam, mając schowaną twarz w dłonie. Czuję Twoją dłoń, delikatnie obejmującą moje ramiona.
- Zrobiłam dla Ciebie wszystko... Wszystko, Mariusz... Ani przez chwile nie myślałam o sobie, tylko o Tobie i Twoim synku, którego traktowałam jak własne dziecko... Nie doceniłeś tego ani przez chwilę...
A Ty patrzysz przed siebie, pustym wzrokiem wpatrując się w bliżej nieokreslony punkt na ścianie. Ocierasz łzy z policzków i pociągasz nosem. Ale milczysz. Twoje usta drżą, mimo to nie wypływają z nich żadne słowa. Jedynym odgłosem w niewielkim pomieszczeniu jest mój cichy płacz. Tracę rachubę czasu, tracę zdolność do jakiegokolwiek myślenia. Jestem pusta w środku. Pusta, a jednocześnie pełna emocji, które nie umiem wyrazić. Wiem, że Ty też. Mimo to nie odzywasz się, a Twoje milczenie przerywa dopiero długi dźwięk dzwonka do drzwi.
- Idź – mówię cicho, przecierając dłonią mokre policzka.
Przez kilka sekund, które wydają mi się wiecznością stykasz swoje czarne oczy z moimi tęczówkami. Patrzysz jakby pytającym, niepewnym wzrokiem, aż w końcu całujesz mnie czule w czoło i wstajesz z miękkiej kanapy, zmierzając w stronę drzwi.
- Gdzie Maja?
Krótkie pytanie słyszane z holu działa na mnie jak kubeł lodowatej wody. Nie muszę odwracać, żeby dowiedzieć się kto właśnie z impetem wkroczył do mieszkania atakującego.
- Spadaj, gościu – słyszę ostry, groźny głos Wlazłego – I wypieprzaj z mojego mieszkania, nie chcę Cię tu widzieć.
- Nie wyjdę stąd dopóki jej nie zobaczę i nie wezmę stąd. Nie będziesz mi mówił co mam robić...
Dochodzą do mnie jedynie strzępy gwałtownej rozmowy, którą słyszę coraz wyraźniej. Wiem, że Lotman nie odpuści.
- Co ty tu robisz? - pytam słabym głosem stając na końcu oświetlonego korytarza – Pytam, co tu robisz, Paul? Śledzisz mnie?
Amerykanin staje jak wryty, jak oniemiały, przerażony. Widzę jego początkowe niedowierzanie w oczach, które momentalnie zamienia się ironicznie skinięcia głową. Widzę jego zaciśnięte wargi i trzęsące się dłonie.
- Spotkasz się z Winiarskimi, tak? - słyszę przesiąknięte złością i cynizmem pytanie, na które nie reaguje ani odpowiedzią, ani żadnym innym gestem. Wiem, że...
- Zjeżdżaj z mojego mieszkania, rozumiesz? - ...że Mariusz stanie w mojej obronie i nie dopuści, żeby przyjmujący zbliżył się do mnie – Zostaw ją w spokoju...
- Zostawić Cię w spokoju? - wciąż zwraca się do mnie takim samym tonem – Po tym jak mnie okłamałaś? Myślisz, że to zrobię?
Patrzę na rozgoryczonego Amerykanina. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Kipi złością, gniewem, nie ma w nim żadnego żalu, jedynie czysta wściekłość i wrogość w oczach. Wzdrygam, boję się...
- Naprawdę myślałaś, że nie domyślę się, że przyjechałaś tu do niego? - ciągnie dalej – Odpowiedz mi w końcu!!!!
Podnosi głos, krzyczy. Mariusz rzuca się w jego kierunku, popychając go w stronę wyjścia.
- Jeszcze raz podniesiesz głos na nią...
- To co? To przywalisz mi? Taki jesteś teraz odważny? - przerywa mu Amerykanin.
- Paul, przestań zachowywać się dziecinnie! - nawet nie wiem skąd w moim głosie odnajduję tyle siły.
- Jakoś nie byłeś taki szlachetny, kiedy raz po raz raniłeś ją! Jak bawiłeś się jej uczuciami... Myślisz, że nie wiem o tym? Jesteś gnojem, Wlazły. Jesteś kłamcą i nie zasługujesz na nią!
- A ty zasługujesz? - zanim Mariusz zdąża rzucić się na przyjmującego odciągam go i chwytam mocno jego prawą dłoń. Splatam z nim palce, co powoduje falę dreszczy na całym moim ciele – Ty nie jesteś kłamcą, Paul?
Twoje słowa odbijają się echem w mojej głowie. Zawsze Cię kochałem i zawsze będę kochać.
- Powiedz coś, proszę... - słyszę Twoją prośbę.
- Co byś chciał usłyszeć, Mariusz? - po długiej chwili w końcu odzyskuję głos i wypowiadam te słowa łamiącym i tłumionym przez płacz głosem – Że wszystko jest w porządku? Że Ci wybaczam? Że zapominam o wszystkim i zgadzam się na to, żeby zacząć wszystko od nowa, razem?
Łzy, które nieustannie gromadzą się w moich oczach i płyną po moich policzkach sprawiają, że widzę tylko zarys Twojej twarzy. Nie potrafię opanować swojego roztrzęsienia i rozszlochanego głosu.
- Nie...
- Nie? - staram się rzucić ostre spojrzenie, jednak w środku rozpadam się na milion kawałków. Nie panuję nad niczym. - Dlaczego dopiero teraz? Powiedz mi dlaczego teraz? Dlaczego nie potrafiłeś tego wszystkiego powiedzieć 8 lat wcześniej? Powiedz mi, bo tylko z tym się nie mogę pogodzić...
Łamię się. Wybucham płaczem inie wytrzymuję. Łkam, mając schowaną twarz w dłonie. Czuję Twoją dłoń, delikatnie obejmującą moje ramiona.
- Zrobiłam dla Ciebie wszystko... Wszystko, Mariusz... Ani przez chwile nie myślałam o sobie, tylko o Tobie i Twoim synku, którego traktowałam jak własne dziecko... Nie doceniłeś tego ani przez chwilę...
A Ty patrzysz przed siebie, pustym wzrokiem wpatrując się w bliżej nieokreslony punkt na ścianie. Ocierasz łzy z policzków i pociągasz nosem. Ale milczysz. Twoje usta drżą, mimo to nie wypływają z nich żadne słowa. Jedynym odgłosem w niewielkim pomieszczeniu jest mój cichy płacz. Tracę rachubę czasu, tracę zdolność do jakiegokolwiek myślenia. Jestem pusta w środku. Pusta, a jednocześnie pełna emocji, które nie umiem wyrazić. Wiem, że Ty też. Mimo to nie odzywasz się, a Twoje milczenie przerywa dopiero długi dźwięk dzwonka do drzwi.
- Idź – mówię cicho, przecierając dłonią mokre policzka.
Przez kilka sekund, które wydają mi się wiecznością stykasz swoje czarne oczy z moimi tęczówkami. Patrzysz jakby pytającym, niepewnym wzrokiem, aż w końcu całujesz mnie czule w czoło i wstajesz z miękkiej kanapy, zmierzając w stronę drzwi.
- Gdzie Maja?
Krótkie pytanie słyszane z holu działa na mnie jak kubeł lodowatej wody. Nie muszę odwracać, żeby dowiedzieć się kto właśnie z impetem wkroczył do mieszkania atakującego.
- Spadaj, gościu – słyszę ostry, groźny głos Wlazłego – I wypieprzaj z mojego mieszkania, nie chcę Cię tu widzieć.
- Nie wyjdę stąd dopóki jej nie zobaczę i nie wezmę stąd. Nie będziesz mi mówił co mam robić...
Dochodzą do mnie jedynie strzępy gwałtownej rozmowy, którą słyszę coraz wyraźniej. Wiem, że Lotman nie odpuści.
- Co ty tu robisz? - pytam słabym głosem stając na końcu oświetlonego korytarza – Pytam, co tu robisz, Paul? Śledzisz mnie?
Amerykanin staje jak wryty, jak oniemiały, przerażony. Widzę jego początkowe niedowierzanie w oczach, które momentalnie zamienia się ironicznie skinięcia głową. Widzę jego zaciśnięte wargi i trzęsące się dłonie.
- Spotkasz się z Winiarskimi, tak? - słyszę przesiąknięte złością i cynizmem pytanie, na które nie reaguje ani odpowiedzią, ani żadnym innym gestem. Wiem, że...
- Zjeżdżaj z mojego mieszkania, rozumiesz? - ...że Mariusz stanie w mojej obronie i nie dopuści, żeby przyjmujący zbliżył się do mnie – Zostaw ją w spokoju...
- Zostawić Cię w spokoju? - wciąż zwraca się do mnie takim samym tonem – Po tym jak mnie okłamałaś? Myślisz, że to zrobię?
Patrzę na rozgoryczonego Amerykanina. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Kipi złością, gniewem, nie ma w nim żadnego żalu, jedynie czysta wściekłość i wrogość w oczach. Wzdrygam, boję się...
- Naprawdę myślałaś, że nie domyślę się, że przyjechałaś tu do niego? - ciągnie dalej – Odpowiedz mi w końcu!!!!
Podnosi głos, krzyczy. Mariusz rzuca się w jego kierunku, popychając go w stronę wyjścia.
- Jeszcze raz podniesiesz głos na nią...
- To co? To przywalisz mi? Taki jesteś teraz odważny? - przerywa mu Amerykanin.
- Paul, przestań zachowywać się dziecinnie! - nawet nie wiem skąd w moim głosie odnajduję tyle siły.
- Jakoś nie byłeś taki szlachetny, kiedy raz po raz raniłeś ją! Jak bawiłeś się jej uczuciami... Myślisz, że nie wiem o tym? Jesteś gnojem, Wlazły. Jesteś kłamcą i nie zasługujesz na nią!
- A ty zasługujesz? - zanim Mariusz zdąża rzucić się na przyjmującego odciągam go i chwytam mocno jego prawą dłoń. Splatam z nim palce, co powoduje falę dreszczy na całym moim ciele – Ty nie jesteś kłamcą, Paul?
- O czym ty mówisz? - ciągnie dalej tak samo
wściekłym głosem.
Oczy zachodzą mi łzami momentalnie. Paul stoi parę kroków przede mną, Mariusz za to po mojej prawej stronie nie puszcza ani na chwilę mojej ręki.
- O Twojej żonie, o Jasmine.
Oczy zachodzą mi łzami momentalnie. Paul stoi parę kroków przede mną, Mariusz za to po mojej prawej stronie nie puszcza ani na chwilę mojej ręki.
- O Twojej żonie, o Jasmine.
____________________________________
Hej, wracam do Was z czymś krótkim, nad czym jednak długo myślałam. Będę pisać do czasu, aż po prostu nie wykończę swoich pomysłów.
Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze jest. Pozdrawiam!:)
Uwielbiaam <3
OdpowiedzUsuńJesteś! :D Bardzo się cieszę ;)
OdpowiedzUsuńJa też! ;)
UsuńŁoo jak super,że wróciłaś oczywiście jestem i czytam :*
OdpowiedzUsuńOby była z Mariooo!<3
Czekam na kolejny rozdział ;)
Mam tylko jedno takie pytanie:
- Spotkasz się z Winiarskimi, tak? - słyszę przesiąknięte złością i cynizmem pytanie, na które nie reaguje ani odpowiedzią, ani żadnym innym gestem.
Czy tam nie powinno być Wlazłym?
Pozdrawiam ;)
Nie kochana, to było czysto ironiczne pytanie ze strony Paul'a, bo jak sama mam nadzieje pamiętasz Majka w poprzednim, czy jeszcze wcześniejszym rozdziale powiedziała Lotmanowi, że wraca żeby zobaczyć się z Winiarskimi :)
Usuńjezu, nawet nie wiesz jak czekałam na ten rozdział! uwielbiam twój sposób pisania. ♥ czekam na następny, wiesz już kiedy się pojawi? ;)
OdpowiedzUsuńChciałabym Wam podać datę, ale niestety nie jestem w stanie, mam bardzo dużo na głowie, nawet w święta :( ale postaram się coś naskrobać przez ten czas wolny przynajmniej od szkoły :)
UsuńOOooooo jezu do ostatniego zdania byłam zdecydowanie TEAM PAUL, ale jak to ma żonę????? Żoną mówię NIE!!!
OdpowiedzUsuńhaha, a jednak, nie wszystko co "paul'owe" jest takie różowe :)
Usuńa ja podejrzewałam, że Jasmine coś "namiesza" :)
UsuńNawet nie wiesz jak bardzo się cieszę że postanowiłaś pisać to opowiadanie dalej! Nie mogę się doczekać dalszych postów.
OdpowiedzUsuńI szczerze życzę Ci by wena nie odchodziła nigdy! :)
To opowiadanie jest wspaniałe! :))
Wiktoria
Dziękuję!! :*
UsuńSuper że piszesz dalej ! <3
OdpowiedzUsuńCały czas mam nadzieję że będzie z Paulem ;D
Ba ! Musi być z nim :)
Pozdrawiam serdecznie :D
Też pozdrawiam! :)
UsuńPaulowi mówimy na razie. Maja pasuje do Mariusza :) mimo że ranili się spory szmat czasu teraz dzięki temu będą silniejsi. Pozdrawiam autorkę! :)
OdpowiedzUsuńTak bardzo bym chciała skomentować Twoje słowa, a jednak zarzekłam się, że nie będę, co by nie spojlerować niczym :p
UsuńPozdrawiam też! :*
Powiem tylko tyle, kiedy tu zaglądam i jestem pewna, że nic nowego nie zastanę, to jestem zaskoczona za każdym razem. Czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńA ja jak zwykle spóźniona...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że znów jesteś i piszesz :*
Czekam na ciąg, bo znów zaczynasz mnie wciągać w ten niezwykły świat (nawet nie wiesz, jak za tym tęskniłam).
Weny życzę <3
I pozdrawiam :*
Ja też się za nim stęskniłam. Niestety brak czasu na cokolwiek mnie zabija :(
UsuńDziękuję i też pozdrawiam :*
Chyba nie wiesz jak ogromna radość sprawiłaś mi wracając do nas. Oczywiście, że jestem i oczywiście, że będę do końca. Tak długo czekałam i wreszcie jest. Jest 23:43 muszę wstać jutro o 7:30, a mam tak wielka ochotę przeczytać ten blog jeszcze raz, jeszcze raz przeżyć to wszystko. Nie wiem co mam teraz zrobić... Dobra wróćmy do sedna. Z niecierpliwością czekam na następny i kolejny, i jeszcze następny. Ściskam. A.
OdpowiedzUsuńOj, znam to uczucie. Pamiętam jak sama nie mogłam się oderwać od dobrych opowiadań siatkarskich :)
UsuńDziękuję za komentarz, buziaki :)
To opowiadanie to chyba najlepszy prezent na święta.
OdpowiedzUsuńDużo razy natknęłam się na jakieś linki z opowiadaniami o siatkarzach. W sumie gdyby nie tegoroczna impreza siatkarska to nie wkręciłabym się w świat volley'a. Wlazły podczas gry intrygował mnie całą osobą to jak grał, wszystko. Nie żałuję że gdzieś tam sobie dałam link tego bloga do zakładek. Nie żałuję. Opowiadanie czytałam już jakiś czas temu i w głębi duszy miałam cichą skrytą nadzieję że pojawi się jeszcze jakiś rozdział, rozdział który wytłumaczy niektóre rzeczy ale też i pokaże dalsze losy bohaterów.
Z racji tego że za niedługo święta to chciałabym ci przekazać najserdeczniejsze życzenia wprawdzie anonimowe ale płyną prosto z serca..
Piszesz niesamowicie więc życzę ci by wena się ciebie trzymała, zdrowie tak samo. By udało ci się 'wyprodukować' książkę! Ogółem dobrego przeżycia świąt :)
Pozdrawiam WP.
Bardzo dziękuję! :*
UsuńKsiążka, o której wspomniałaś jest chyba na liście mojej marzeń, chociaż takich odległych,nie najważniejszych, ale za to bardzo przyjemnych :)
Również życzę spokojnych i rodzinnych świąt i duużo, duużo odpoczynku w gronie rodziny! ;)
Coś tak właśnie czułam, że po Mistrzostwach wiele osób zainteresuje się postacią Mariusza Wlazłego, co mnie oczywiście cieszy :)
Każde marzenie jest do spełnienia, a za Ciebie i twoje teksty trzymam kciuki! :)
UsuńNo i czekamy na nowy rozdział!
WP
Przeczytałam wszystkie rozdziały i dzisiaj skończyłam, czyli nie tak późno od tego ostatnio dodanego. Opowiadanie cudowne, kibicuję Mariuszowi i mam nadzieję, że zakończy się happy endem dla Wlazłego i Majki! Opowiadanie jest nie skończone jak widać po ostatnim zdaniu, więc z niecierpliwością czekam na więcej <3 :D
OdpowiedzUsuńHej. Muszę się przyznać że to jest najlepsze siatkarskie opowiadanie, jakie kiedykolwiek czytałam. Mam nadzieję że zamieścisz coś jeszcze! Liczę na Happy End z Majką i Mariuszem :D Pozdrawiam i czekam na next! :)
OdpowiedzUsuńDziewczyno proszę, modlę się byś znalazła wolny czas i wenę i nie zapomniała o tym blogu. Team Mariusz! Czekam na następny post! Błagam tylko nie kończ bo podupadnę życiowo.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na rozdział kolejny, mam nadzieję, że to nie przepadło....
OdpowiedzUsuńNie przepadło :)
UsuńCałuję, ev.
Na kiedy mniej więcej przewidujesz kolejny rozdział? Umieramy z ciekawości! :)
UsuńW.
Tak czekamy :)
UsuńCzekamy nadal! :)
OdpowiedzUsuńWP
To przepadło czy nie? :)
OdpowiedzUsuńto nie przepadło, nigdy nie przepadnie :)
UsuńBoże, to opowiadanie jest niesamowite, wspaniałe.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie rozdziały w dwa dni i strasznie się wkręciłam w tą historię.
Szkoda że Maja dowiedziała się w taki sposób o żonie Paula, ale i tak jestem #teamLotman ;)
Pozdrawiam i weny życzę.
Czekamy, czekamy na dalsze rozwinięcie akcji!
OdpowiedzUsuńCierpliwość popłaca..
Czekam nadal,
OdpowiedzUsuńDo szybkiego napisania! ;)
Ciągle czekamy 😎
OdpowiedzUsuńCiągle czekamy 😎
OdpowiedzUsuńale szok! ;) nie przypuszczałam, że ktoś tu jeszcze jest.
UsuńJest 2017 rok, a to dalej jest moje najulubieńsze opowiadanie... :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuństrasznie mi miło! niestety nie mam dostępu do konta, z którego prowadziłam tego bloga... ale lubię tu czasem zaglądnąć :) buziaki dla Was wszystkich i dziękuję! może kiedyś... ev. :)
UsuńHej niedawno znalazłam tego bloga i powiem że jest świetny :D czekam na następny ale nie wiem czy się doczekam niestety :/ bardzo mnie zaintrygowałaś tą informacją i żonie Paula jak i samą tą akcją :) pozdrawiam i mam nadzieję że napiszesz następny :*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń